Odcinek 9, albo „Jajo Kolumba”.
Colt, jaki jest każdy widzi, chciałoby się parafrazować pewne przysłowie.
Otóż nie, ...
... żeby coś zobaczyć to colta trzeba pomierzyć.
No to pomierzyłem i wyszło jajo. No jajo jak choroba.
Ale do rzeczy.
Zacząłem sobie sprawdzać jak to jest, że skupienie takie sobie i do tych legendarnych 3 cm to trochę dziadkowi brakuje.
Jak powszechnie wiadomo na celność rewolweru składa się prawidłowe spasowanie i wykonanie kilku elementów:
1. Korona lufy.
2. Jakość wykonania i stan techniczny lufy.
3. Stożek wejściowy.
4. Średnica komór.
5. Osiowość komór.
Zaczniemy od końca
5. Osiowość komór. Jest.
Sprawdzamy spasowanym suwliwie prętem mosiężnym lub w ostateczności drewnianym.
Samego sposobu nie będę opisywał. Jest to doskonale opisane tutaj:
Jak kupować Colta
4. Średnica komór. Jajo !
Nie ma. Ale jaja, otwory są jajowate.
Pomierzyłem dokładnie jak jest i wyszło tak.
Nr komory i mniejsza / większa cięciwa otworu.
Komora 1. 9,36 / 9,42
Komora 2. 9,35 / 9,41
Komora 3. 9,33 / 9,40
Komora 4. 9,31 / 9,42
Komora 5. 9,32 / 9,44
Komora 6. 9,31 / 9,40
Czyli jaja.
Kulka wepchnięta do komory jest deformowana do postaci jakiegoś „kluska”.
Pomierzyłem lufę i kolejny szok.
Na wlocie w polach 9,40 w bruzdach 9,60
Na wylocie w polach 9,40 w bruzdach 9,60
Gwint 6 polowy. Lufa całkiem, całkiem.
Wszystkie wymiary w polach i bruzdach w odpowiednich parach są jednakowe!
Czyli kulka po wtłoczeniu do komory bębna nie dość, że jest jakimś jajowatym kluskiem to jeszcze jest za mała! I to coś przelatuje potem przez całkiem dobrą lufę.
Jak doszedłem do siebie to zacząłem myśleć co z tym zrobić.
Zacząłem od wepchnięcia kulki do komory. Wyszło takie coś. Widać wyraźnie, że pierścionek nie jest równy.
Pomiary kulki po wyjęciu też pokazały jajowatość.
Przepchnąłem kulkę przez lufę. Ślady gwintu słabiutkie, w dodatku nierówne na obwodzie. Słabe z jednej strony i prawie niewidoczne z drugiej. Jak to na za małym jaju.
Przepchnąłem jeszcze kilka kulek żeby sprawdzić, czy nie trzeba docierać lufy.
Docieranie zmieni wymiary, więc od tego trzeba by zacząć. Ta lufa nie wymaga docierania!
Kulka po wbiciu w gwint daje się przepchnąć przez lufę płynnie i ze stałym oporem. Nigdzie nic nie zahacza, nic nie przyciera. Jest OK.
Gdyby trzeba było docierać to są na to dwa sposoby. Wspomnę o nich, ale nie będę się rozwodził.
Metoda ręczna. Zatykamy lufę z jednej strony, wkładamy karbowany pręt mosiężny o średnicy sporo mniejszej niż lufa i zalewamy ołowiem. Wybijamy lekko, ale tak, by nasz korek wysunął się tylko trochę. To trochę smarujemy pastą polerską i moja-twoja docieramy lufę stosując coraz drobniejsze pasty.
Metoda ogniowa. Można kupić specjalny zestaw past do docierania lufy tą metodą. Pasty o 3 rozmiarach. Zaopatrujemy się w pociski z rowkami. Rowki wypełniamy pastą i po prostu strzelamy. Cała procedura jest dość skomplikowana, ale na tym, mniej więcej polega.
Właściciele remików, peaców i innych z zamkniętą ramą powinni sprawdzić, czy nie trzeba lufy dotrzeć. Podobno wkręcenie lufy w szkielet potrafi przewęzić lufę w miejscu wkręcenia. Warto ten feler skasować właśnie docieraniem. Dziadunio ma otwarty szkielet i lufę w porządku.
Uff, choć jednej rzeczy makaroni nie zj**...
No to stawiamy diagnozę.
Ni ma rady i trzeba komory rozwiercić. Na szczęście są mniejsze a nie większe niż trzeba.
W tym celu zaopatrujemy się w rozwiertak. Można zamówić stały zrobiony na wymiar lub nastawny. Z nastawnym nie ma problemów. Wygląda tak.
Są dostępne różne rodzaje. Czteropiórowy to minimum. Lepszy byłby sześcio lub ośmiopiórowy, ale te kosztują. Ten zwyklak wystarczy.
Rozwiertak ma dość długie prowadzenie i nie damy rady w sposób właściwy rozwiercić komór. Trzeba go skrócić.
Ustawiamy wymiar maksymalny, jaki chcemy uzyskać i minimalny, od jakiego chcemy zacząć i resztę gwintu z końca rozwiertaka obcinamy. Ten na zdjęciu jest już przycięty.
Parę słów o rozwiercaniu (dla humanistów).
Rozwiertak ma pióra które skrawają są u mieszczone w rowkach które powoli „wynurzają” się z narzędzia. Jeśli jedną nakrętkę będziemy odkręcali a drugą przykręcali, to przesuwamy pióra które będą się podnosiły lub chowały. Proste i można ustawić dowolny wymiar z zakresu na jaki pozwala narzędzie.
Ja kupiłem rozwiertak z zakresem od 9 do 10 mm.
Sam proces rozwiercania trzeba zrobić powoli i ostrożnie. Pamiętajmy, że mamy tylko jedno podejście i raczej nie ma cofnij.
Zaczynamy od wyrównania otworów.
Operację rozwiercania robimy jak gwintowanie, na olej.
Ustawiamy na suwmiarkę wymiar 9,35 i rozwiercamy pierwszy otwór.
Czyścimy dokładnie otwór szmatką i mierzymy. Zonk, wyszło nie 9,35 tylko 9,37. To normalne, bo piórowe ostrza nie są równoległe tylko mają pewien kąt natarcia i dlatego pomiar na suwmiarkę będzie zawsze nieco mniejszy. Ile, nie wiadomo, trzeba zrobić próbę.
Jedziemy inne otwory, czyścimy narzędzie po każdym otworze. Zwiększamy rozwiertak na 9,39 i jedziemy dalej otwory po kolei obficie smarując olejem i regularnie usuwając wióry.
Czyścimy dokładnie otwory i mierzymy. Jest nieźle. Otwory się wyrównały. Są już okrągłe i mają około 9,40-9,41 jakby nie mierzył. Koniec? Ktoś zapyta. Nie dopiero początek.
Do ilu dojechać oto jest pytanie?
Teoria i wszystkie autorytety mówią 0,01 do 0,02 więcej niż średnica lufy mierzona w bruzdach. W przypadku dziadka daje to 9,62 mm.
Dlatego trzeba lufę dotrzeć najpierw, żeby nie rozwiercać komór dwa razy.
Jedziemy na kilka razy. Nigdy nie zbieramy całego materiału na raz.
Tu widać wyraźnie, że narzędzie wchodzi nie do końca.
Oczywiście nie robimy rozwiertakiem „na wymiar”. Zostawiamy trochę materiału na dotarcie, doszlifowanie. Rozwiertak zostawia paskudnie poszarpaną powierzchnię. Po nim trzeba troszkę wykończyć.
Najpierw średnim papierem szlifujemy dół komory. Tam zostały ślady po prowadzeniu, trzeba to wyrównać. Papier na dopasowany patyczek i heja.
Potem dremel z drobnym papierkiem.
Ale tylko dno otworu!
Dopiero na koniec obrabiamy górę otworu. Szlifujemy i wykańczamy ręcznie. Mechanicznie za łatwo zepsuć.
Co chwilę sprawdzamy do jakiego wymiaru w danej komorze doszliśmy.
Magiczna granica dla dziadka to 9,61
Mniej więcej efekt końcowy.
Sprawdzamy wymiary:
Komora 1. 9,61 do 9,62 mierzone w każdą stronę.
Komora 2. Równo 9,61.
Komora 3. Równo 9,61.
Komora 4. 9,61 do 9,62.
Komora 5. Równo 9,61.
Komora 6. Równo 9,62.
Tak zostawiam.
Kulka do komory i po wyjęciu wygląda tak.
Kulka nadal jest kulką. Ślad minimalny, ale żeby wyjąc z komory musiałem puknąć delikatnie, bo nie chciała się dać wycisnąć.
Przepchnięta przez lufę wygląda tak.
Ślad po gwincie głęboki i wyraźny i co ważne jednakowy dookoła. Ślad kontaktu kuli z dnem bruzdy minimalny.
Nie wiem czy nie jest zbyt mała, mogą być przedmuchy. Postrzelamy zobaczymy jak lata. Najwyżej kupie nową kokilę.
W następnym odcinku. Tajemnicze zagadnienie stożka wejściowego (cokolwiek to znaczy).
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.