Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Moderator: Moderatorzy wiatrówkowi
- Szuwarek
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 94
- Rejestracja: 18 kwietnia 2016, 21:46
- Tematy: 9
- Lokalizacja: Warszawa
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Rodowód match nie oznacz ograniczenia do 7.5J!
Popatrz na listy startowe FT/HFT/BR.
Wszystkie firmy z wielkiej 4 już robią karabinki 16J, które w pochodzą od tych na 10m.
Poza tym jest już wiele opcji podniesienia energii w używanych. I większość z takich strzela.
Popatrz na listy startowe FT/HFT/BR.
Wszystkie firmy z wielkiej 4 już robią karabinki 16J, które w pochodzą od tych na 10m.
Poza tym jest już wiele opcji podniesienia energii w używanych. I większość z takich strzela.
- Kacper_Potocki
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 05 listopada 2022, 00:18
- Tematy: 15
- Lokalizacja: Kęty
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
- Kontakt:
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Dobrze, muszę zorientować się w takim razie.
HW30 4,5mm | HW40 4,5mm | Zoraki-Ultra 4,5mm | LOV21 4,5mm | Daystate-MK3 4,5mm
- czemar
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 1315
- Rejestracja: 17 marca 2007, 08:55
- Tematy: 23
- Lokalizacja: Koło/ZŁota
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Najprostszą drogą do wejścia w ten świat jest Walther . Poczytaj , popatrz , popytaj -pewnie ktoś w okolicy strzela z takiego matchowego Walthera pca przerobionego na pełnoenergetyczne pcp .
M.
M.
- Kacper_Potocki
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 05 listopada 2022, 00:18
- Tematy: 15
- Lokalizacja: Kęty
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
- Kontakt:
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Dobrze, na spokojnie, nic na szybko...
HW30 4,5mm | HW40 4,5mm | Zoraki-Ultra 4,5mm | LOV21 4,5mm | Daystate-MK3 4,5mm
- Yurko
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 1080
- Rejestracja: 21 czerwca 2018, 20:36
- Tematy: 30
- Lokalizacja: Warszawa
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
A tak a propos Walther, to lufy w S500/510 to właśnie Lothar Walther 
Druga opcja to oczywiście HW100, tylko raczej nie w wersji bullpup:
ten jest mój i ...nie polecam! 

Druga opcja to oczywiście HW100, tylko raczej nie w wersji bullpup:


Ostatnio zmieniony 18 marca 2023, 09:11 przez Yurko, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria" Ludwig Eduard Boltzmann (1844–1906)
- czemar
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 1315
- Rejestracja: 17 marca 2007, 08:55
- Tematy: 23
- Lokalizacja: Koło/ZŁota
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Tu się zgadzam na spokojnie .
Czekając cierpliwie można dostać fajny sprzęt za dobre uczciwe pieniądze. Ceny zwłaszcza nowych karabinków są dziś absurdalne i często nieadekwatne do jakości.
Tak czy inaczej najpierw musisz wziąć do ręki taki karabinek osada im bardziej regulowana tym bardziej się do Ciebie przyklei
a wtedy jak się dogadacie to jest po Tobie .
Mnie najbardziej przypadł do gustu Antek 380
Tylko to sprężyna ale dmuchać na te 20-30 pozwala spokojnie mając około 8-9J
M.
Czekając cierpliwie można dostać fajny sprzęt za dobre uczciwe pieniądze. Ceny zwłaszcza nowych karabinków są dziś absurdalne i często nieadekwatne do jakości.
Tak czy inaczej najpierw musisz wziąć do ręki taki karabinek osada im bardziej regulowana tym bardziej się do Ciebie przyklei

Mnie najbardziej przypadł do gustu Antek 380
Tylko to sprężyna ale dmuchać na te 20-30 pozwala spokojnie mając około 8-9J
M.
- Senio
- Moderator
- Posty: 9560
- Rejestracja: 16 października 2004, 00:39
- Tematy: 306
- Lokalizacja: Koło.wlkp
- Grupa: Moderatorzy wiatrówkowi
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
@czemar
To tez się robi nudne z czasem. Pamiętasz spiner KZ8 mm który zrobiłem jak już mi się nie chciało tarcz ustawiać ?. Ale Ile można walić "w tą samą dziurę". Tydzień, miesiąc, trzy i staje się totalnie nudne...... Zapałki na xx metrach też nie są już wyzwaniem. Więc nie do końca to strzelanie na skupienie może być tym co się chce robić powtarzalnie, monotonnie, i cały czas. Taka rutyna załaduj, przymierz, strzał i spiner stoi. Strzał i leży. Albo jedna dziura w tarczy. No ile można ?
. Mnie np. po znudzeniu się takim strzelaniem z 300S dopiero grzmiący kij po tym dał wiele więcej frajdy ze spinerem 10 cm
. To jest długa droga. Trzeba ją przejść i wybrać to, przy czym nie będzie nudno. Kolega Kacper jest na jej początku. Wszystko przed nim 
To tez się robi nudne z czasem. Pamiętasz spiner KZ8 mm który zrobiłem jak już mi się nie chciało tarcz ustawiać ?. Ale Ile można walić "w tą samą dziurę". Tydzień, miesiąc, trzy i staje się totalnie nudne...... Zapałki na xx metrach też nie są już wyzwaniem. Więc nie do końca to strzelanie na skupienie może być tym co się chce robić powtarzalnie, monotonnie, i cały czas. Taka rutyna załaduj, przymierz, strzał i spiner stoi. Strzał i leży. Albo jedna dziura w tarczy. No ile można ?



4.5 .44 .45 www.airgunservice.pl
- MarcinKr
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 527
- Rejestracja: 20 lipca 2016, 13:13
- Tematy: 1
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Ja czytam post z zaciekawieniem, ale przyznam że nie rozumiem przyjemności strzelania z broni położonej na workach gdzie od strzelca nie zależy prawie nic. Bierzesz karabin po raz pierwszy, piszesz że Ci nie odpowiada po czym strzelasz kilka serii mniejszych niż groszówka. No to jak kupisz lepszy karabin i lunetę pewnie za 20k to strzelisz jak rozumiem pol groszówki. 100 razy z rzędu. I co dalej?
No zapewne można z tego sprzętu strzelać trzymając go w rękach w różnych pozycjach i to już rozumiem jako trening strzelecki gdzie zazwyczaj jest sporo do nauczenia i potwarzania, ale taki imadlane strzelectwo to chyba raczej sprawdzanie sprzętu, a to wiadomo że się sprawdzi?
W innych słowach - czy przyjemność bierze się z tego że nie trafiasz, a potem zaczynasz trafiać coraz częściej, czy z tego że kupujemy sprzęt który trafia więc trafiamy?
No zapewne można z tego sprzętu strzelać trzymając go w rękach w różnych pozycjach i to już rozumiem jako trening strzelecki gdzie zazwyczaj jest sporo do nauczenia i potwarzania, ale taki imadlane strzelectwo to chyba raczej sprawdzanie sprzętu, a to wiadomo że się sprawdzi?
W innych słowach - czy przyjemność bierze się z tego że nie trafiasz, a potem zaczynasz trafiać coraz częściej, czy z tego że kupujemy sprzęt który trafia więc trafiamy?
- czemar
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 1315
- Rejestracja: 17 marca 2007, 08:55
- Tematy: 23
- Lokalizacja: Koło/ZŁota
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Darek dla mnie przyjemnością jest samo wyjście przed dom i popykanie do czegokolwiek / zazwyczaj dmuchawce , albo owoce na żywopłocie
/
Dodatkowo dłubanie i dopieszczanie .
Fakt , że pykanie z matchówki jest specyficzne ale sam fakt , że zazwyczaj są to prawie zabytki a działają wyśmienicie też robi robotę
Ja mam teraz na warsztacie Crosmana z czasów kiedy był robiony jeszcze w całości w stanach , niby inna liga nie ta bajka ale jak człowiek patrzy dotyka to się łza w oku kręci i chyba też o to chodzi, żeby hobby budziło żywe emocje . To jest często świat który odchodzi w niepamięć, mamy ten zaszczyt być jego częścią i zatrzymać go na chwilkę dla innych .
M

Dodatkowo dłubanie i dopieszczanie .
Fakt , że pykanie z matchówki jest specyficzne ale sam fakt , że zazwyczaj są to prawie zabytki a działają wyśmienicie też robi robotę

Ja mam teraz na warsztacie Crosmana z czasów kiedy był robiony jeszcze w całości w stanach , niby inna liga nie ta bajka ale jak człowiek patrzy dotyka to się łza w oku kręci i chyba też o to chodzi, żeby hobby budziło żywe emocje . To jest często świat który odchodzi w niepamięć, mamy ten zaszczyt być jego częścią i zatrzymać go na chwilkę dla innych .
M
- Senio
- Moderator
- Posty: 9560
- Rejestracja: 16 października 2004, 00:39
- Tematy: 306
- Lokalizacja: Koło.wlkp
- Grupa: Moderatorzy wiatrówkowi
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Tak ale to jest rekreacja a nie spinanie się na jedną dziurę jak najmniejszą. I do tego są właśnie łamane sprężynki jak np. ten HW30 z której Kacper stwierdził, że nie może dorównać PCP i słusznie bo nie dorówna. Albo rekreacja i zabawa, albo spinanie się na skupienie i jedna dziura, a więc najlepiej PCP. I wtedy jak kolega @MarcinKr wyżej napisał, stojaczek do konta i trenujemy z różnych pozycji strzelanie tak jak na zawodach, bo po to są te karabinki. Czym większa proteza, czym lepsza lupa, czym więcej treningu tym wyniki lepsze. I tyle w temacie. Wiec jak napisałem to początek. Którą drogą kto pójdzie to już zależy od upodobań. Dla mnie też rekreacja jest prawidłową drogą. Bez spinania się na wynikczemar pisze:dla mnie przyjemnością jest samo wyjście przed dom i popykanie do czegokolwiek / zazwyczaj dmuchawce , albo owoce na żywopłocie

4.5 .44 .45 www.airgunservice.pl
- jarni8
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 34
- Rejestracja: 17 stycznia 2023, 22:34
- Tematy: 4
- Lokalizacja: Kraków
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Tak jak koledzy wyżej piszą, robienie jednej dziury się może znudzić szybko. Ale jest kilka ciekawych ścieżek, dzięki którym się nie znudzi :D
1. Match: Tu głównie walka z własnym ciałem, bo strzelanie bez podpórek etc
2. Benchrest: Walka o pojedyncze milimetry z masą podpórek
3. HFT: Walka zarówno z ciałem (pozycje wymuszone) jak i wiatrem, paralaksą i..grawitacją
Jak kolega wyżej odkryłem PCP nie dalej niż 1-2 miesiące temu. Kupiłem używkę HW-100 na start. Celuję głównie w HFT i może ogródkowy Benchrest
Kiedyś pewnie zmądrzeję i kupię te hajpowane LG400 (albo może 500? pewnie już wtedy cos takiego będzie
) albo Steyra. Póki co HW100 jak na moje umiejętności i dyscypliny, które chce trenować jest w zupełności wystarczajace. No i też fajnie zostawic sobie "przestrzeń na rozwój", bo zawsze można po 1-2 latach stwierdzić "To HW-100 to już mnie ogranicza, więc musze kupić Walther/Steyr, żeby iść dalej". Jak to mówią, nie należy łapać króliczka, trzeba go gonić! Pozdro 
1. Match: Tu głównie walka z własnym ciałem, bo strzelanie bez podpórek etc
2. Benchrest: Walka o pojedyncze milimetry z masą podpórek
3. HFT: Walka zarówno z ciałem (pozycje wymuszone) jak i wiatrem, paralaksą i..grawitacją

Jak kolega wyżej odkryłem PCP nie dalej niż 1-2 miesiące temu. Kupiłem używkę HW-100 na start. Celuję głównie w HFT i może ogródkowy Benchrest

Kiedyś pewnie zmądrzeję i kupię te hajpowane LG400 (albo może 500? pewnie już wtedy cos takiego będzie


HW100T + BE 6-24x40AO MD
- Kacper_Potocki
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 05 listopada 2022, 00:18
- Tematy: 15
- Lokalizacja: Kęty
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
- Kontakt:
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
To bardziej skomplikowana rzecz, ale postaram się opisać, bo różni ludzie czerpią frajdę z różnych rzeczy, więc z czego frajdę czerpię ja?
Ogólnie pisząc - dowolne "strzelanie" jest dla mnie super zabawą. Bardzo podoba mi się ogrodowe do puszek, bardzo podoba mi się wyjście na łąkę, czy do lasu i szukanie sobie naturalnego celu (oczywiście nie żywego), bardzo podoba mi się zabawa ze stołu i bycie "dziurkaczem". No i dochodzi kolejna rzecz, która mi sprawia frajdę - zbieranie. Nie mam problemu z tym, by za kilka lat mieć 100 wiatrówek - będą sobie stały, zadbane, przestrzelane, ustawione. Nawet nie muszę z nich strzelać, może raz w roku aby sprawdzić czy działają.
Zdecydowanie mniej podoba mi się pozycja leżąca i stojąca. O ile jeszcze pistolet jest fajny ze stojącej (otwarte, bo luneta zdecydowanie nie), o tyle karabinek ze stojącej, to kompletnie nie dla mnie. Nie chodzi o to, że mogę nie trafiać, nie mam problemu z nietrafianiem. Tylko pozycja stojąca mi nie odpowiada. Jeśli nie trafiam, ale pozycja mi odpowiada, to przyjemnością jest dążenie do tego, aby trafiać.
Wcześniej miałem parcie na pistolet z 10m, ale jak sprawdziłem karabin z optyką, to dziurkowanie papieru mnie najbardziej zaciekawiło. Wcześniej bym o tym nawet nie pomyślał, że to właśnie będzie mi się podobać. Nigdy nie próbowałem strzelać z leżącej, ale na samą myśl mnie odrzuca. Pewnie sprawdzę z ciekawości kiedyś. No i te wszystkie inne strzelania o których piszecie, pewnie będę chciał sprawdzić kiedyś, ale na razie mnie do nich nie ciągnie - w szczególności ft/hft czy match. Na tę chwilę najprędzej walka o milimetr na 50m w airbench.
Do tej pory bawiłem się tak wędkarstwem. Zacząłem łowić w wieku 4 lat i w wieku 44 lat nadal łowię. Przebyłem zachwyt metodą spinningową z brzegu (chodząc kilometrami na drapieżnikami), potem przyszedł zachwyt metodą muchową (brodząc w górskich rzekach kilometrami za lipieniami i pstrągami), potem był zachwyt zawodniczym wędkarstwem spławikowym, gdzie zacząłem wygrywać lokalne zawody. No ale mijały lata i człowiek nie młodniał. I tak - spinningowanie i muchowanie odpada. Próbowałem wrócić do tego ze 4 lata temu, ale jak przeszedłem 4km po rzece i łowiłem jak kiedyś (4 godziny bite machając), to mi się to już totalnie odechciało i sprzedałem sprzęt i już nie wrócę do tej formy. Nie mam tyle siły i zaparcia, gdy jak miałem 25 lat. Przyszedł czas na wypoczywanie na rybach, czyli wziąłem się za feeder klasyczny (feeder method odrzucił mnie od razu). Przez kilka lat dopieszczałem feeder i miałem super wyniki. Łowiłem bardzo różne gatunki ryb, miałem swój dobrany sprzęt (musiałem przetestować masę firm, aż wreszcie trafiłem na idealny). Spędzałem na rybach z synkiem przynajmniej dwa razy w tygodniu po kilka godzin, czasem po kilkanaście. Odpoczywałem, bo łowiłem na wygodnym fotelu, często byłem sam nad jeziorem w nocy (uwielbiam łowić nocą kiedy jestem sam), spałem nad wodą. To było to...
No ale przyszły nowe okoliczności, trudniejsze czasy. Firma, która sama się kręciła, a o którą przestałem dbać, bo cały wolny czas spędzałem na rybach zaczęła delikatnie słabiej funkcjonować. Dobrze, że się zorientowałem w porę i potrafiłem odstawić ryby na bok (nie rezygnować, ale ograniczyć o 90%). Do tego zauważyłem, że zaniedbuję rodzinę. Co prawda synek cały czas był z tatą, ale córka i żona mnie prawie nie widywały. Musiałem podjąć trudne decyzje, zrobić restrukturyzacje, wypowiedzieć sporo umów i przygotować się na trudne czasy. Zacząłem to wszystko robić pół roku za późno, ale i tak dobrze, bo masa firm z mojej branży w ogóle nie dostrzegła zagrożenia i teraz siedzą z ręką w nocniku i albo już padli, albo za chwilę padną. Dwa lata temu na forum zoologicznym tygodniowo zamykał się jeden sklep, w tej chwili codziennie zamykają się dwa. Firmy, które nie zauważyły, że nadchodzą ciężkie czasy i nie zrobiły nic mają przechlapane. Ja nie mogłem do tego dopuścić, bo to jedyne źródło dochodu naszej rodziny. Zatem czas podzieliłem na firmę i rodzinę (dodatkowo odrobinę wędkarstwa)... i tak minął rok.
No i nadeszło strzelanie, jakoś na jesień 2022 r. Zawsze mnie broń interesowała, od malutkiego, bo tata jest myśliwym i wiele dni spędzałem z nim w lesie na polowaniach. W przypadku polowania nigdy mnie nie interesowało zabijanie, a tylko zawsze broń i celne trafianie, choć z zabijaniem nie mam problemu - jestem głodny, to proste dla mnie, że zabijam i jem. Podobnie z rybami - wypuszczam 95% ryb, ale jeśli chcę na grila, to w łeb i zajadam ze smakiem. Pamiętam, że jako mały brzdąc mieszkaliśmy w leśniczówce, ja miałem malutki pokoik na poddaszu, a moje okno wychodziło na ogród. Miałem jakiś pistolecik ze sprężyną do którego wkładało się kredkę woskową i po strzale ta potrafiła przelecieć około 15m. Miałem siedem lat, może osiem. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale potrafiłem otworzyć okno i siedzieć godzinami i wyczekiwać na ten jeden strzał. Nie pamiętam w co strzelałem, ale pewnie w jakieś ptaki czy owoce czy pomidory. Zawsze mnie to kręciło - wycelować, strzelić i trafić
To były lata osiemdziesiąte, więc nic nie było, to oszczędzałem kredki.
Strzelanie jest fajnie, bo o ile na ryby trzeba jechać na wiele godzin, ładować sprzęt do auta po dach, potem rozładowywać, jechać nad jezioro, pilnować jedzenia, etc..., to w strzelaniu zamykam firmę o 17:00, i po 5 minutach mam rozłożone stanowisko i strzelam. Żona za 30 minut dzwoni, że trzeba coś załatwić, to składam w 5 minut majdan i jadę załatwiać, a potem wracam do domu i mogę poświęcić się rodzinie, a jak rodzina idzie spać, to posiedzieć na forum.
Zawody sobie odpuszczam. Startowałem w bardzo wielu wędkarskich turniejach, nawet raz na mistrzostwach Polski w Poznaniu na Warcie jako trener mojego podopiecznego (byłem kapitanem sportowym) i wiem, że na to trzeba kupę czasu. Nie mam go. Pewnie pojadę dwa razy w roku zobaczyć zawody wiatrówkowe i tyle. Strzelnica może być, raz na miesiąc jechać na 3 godziny i postrzelać z ludźmi i pogadać. Ale głównie strzelanie będzie wyglądało u mnie tak, że pójdziemy z rodziną do lasu na spacer z wiatrówką w plecaku, albo do rodziców na grilla i tam postrzelamy, albo u nas pod blokiem na tarasie, albo w hali w firmie. Tyle mam i to musi wystarczyć.
Ufff... to tak obszerniej nakreśliłem sytuację i moje podejście i rozumowanie. Oczywiście wiem, że każdy jeden przypadek, to inne podejście, inne wymagania, inne zainteresowania. Ja to rozumiem, szanuję, ale proszę też o próbę zrozumienia mnie.
PS. I wiecie co mi jeszcze sprawia frajdę? Jak ktoś wpadnie sobie postrzelać i pogadać o du**e Maryny przy tym
Takie strzelanie z kumplem jest spoko. Byle tylko trzymać luz w portkach i nie napinać się za bardzo...
Ogólnie pisząc - dowolne "strzelanie" jest dla mnie super zabawą. Bardzo podoba mi się ogrodowe do puszek, bardzo podoba mi się wyjście na łąkę, czy do lasu i szukanie sobie naturalnego celu (oczywiście nie żywego), bardzo podoba mi się zabawa ze stołu i bycie "dziurkaczem". No i dochodzi kolejna rzecz, która mi sprawia frajdę - zbieranie. Nie mam problemu z tym, by za kilka lat mieć 100 wiatrówek - będą sobie stały, zadbane, przestrzelane, ustawione. Nawet nie muszę z nich strzelać, może raz w roku aby sprawdzić czy działają.
Zdecydowanie mniej podoba mi się pozycja leżąca i stojąca. O ile jeszcze pistolet jest fajny ze stojącej (otwarte, bo luneta zdecydowanie nie), o tyle karabinek ze stojącej, to kompletnie nie dla mnie. Nie chodzi o to, że mogę nie trafiać, nie mam problemu z nietrafianiem. Tylko pozycja stojąca mi nie odpowiada. Jeśli nie trafiam, ale pozycja mi odpowiada, to przyjemnością jest dążenie do tego, aby trafiać.
Wcześniej miałem parcie na pistolet z 10m, ale jak sprawdziłem karabin z optyką, to dziurkowanie papieru mnie najbardziej zaciekawiło. Wcześniej bym o tym nawet nie pomyślał, że to właśnie będzie mi się podobać. Nigdy nie próbowałem strzelać z leżącej, ale na samą myśl mnie odrzuca. Pewnie sprawdzę z ciekawości kiedyś. No i te wszystkie inne strzelania o których piszecie, pewnie będę chciał sprawdzić kiedyś, ale na razie mnie do nich nie ciągnie - w szczególności ft/hft czy match. Na tę chwilę najprędzej walka o milimetr na 50m w airbench.
Do tej pory bawiłem się tak wędkarstwem. Zacząłem łowić w wieku 4 lat i w wieku 44 lat nadal łowię. Przebyłem zachwyt metodą spinningową z brzegu (chodząc kilometrami na drapieżnikami), potem przyszedł zachwyt metodą muchową (brodząc w górskich rzekach kilometrami za lipieniami i pstrągami), potem był zachwyt zawodniczym wędkarstwem spławikowym, gdzie zacząłem wygrywać lokalne zawody. No ale mijały lata i człowiek nie młodniał. I tak - spinningowanie i muchowanie odpada. Próbowałem wrócić do tego ze 4 lata temu, ale jak przeszedłem 4km po rzece i łowiłem jak kiedyś (4 godziny bite machając), to mi się to już totalnie odechciało i sprzedałem sprzęt i już nie wrócę do tej formy. Nie mam tyle siły i zaparcia, gdy jak miałem 25 lat. Przyszedł czas na wypoczywanie na rybach, czyli wziąłem się za feeder klasyczny (feeder method odrzucił mnie od razu). Przez kilka lat dopieszczałem feeder i miałem super wyniki. Łowiłem bardzo różne gatunki ryb, miałem swój dobrany sprzęt (musiałem przetestować masę firm, aż wreszcie trafiłem na idealny). Spędzałem na rybach z synkiem przynajmniej dwa razy w tygodniu po kilka godzin, czasem po kilkanaście. Odpoczywałem, bo łowiłem na wygodnym fotelu, często byłem sam nad jeziorem w nocy (uwielbiam łowić nocą kiedy jestem sam), spałem nad wodą. To było to...
No ale przyszły nowe okoliczności, trudniejsze czasy. Firma, która sama się kręciła, a o którą przestałem dbać, bo cały wolny czas spędzałem na rybach zaczęła delikatnie słabiej funkcjonować. Dobrze, że się zorientowałem w porę i potrafiłem odstawić ryby na bok (nie rezygnować, ale ograniczyć o 90%). Do tego zauważyłem, że zaniedbuję rodzinę. Co prawda synek cały czas był z tatą, ale córka i żona mnie prawie nie widywały. Musiałem podjąć trudne decyzje, zrobić restrukturyzacje, wypowiedzieć sporo umów i przygotować się na trudne czasy. Zacząłem to wszystko robić pół roku za późno, ale i tak dobrze, bo masa firm z mojej branży w ogóle nie dostrzegła zagrożenia i teraz siedzą z ręką w nocniku i albo już padli, albo za chwilę padną. Dwa lata temu na forum zoologicznym tygodniowo zamykał się jeden sklep, w tej chwili codziennie zamykają się dwa. Firmy, które nie zauważyły, że nadchodzą ciężkie czasy i nie zrobiły nic mają przechlapane. Ja nie mogłem do tego dopuścić, bo to jedyne źródło dochodu naszej rodziny. Zatem czas podzieliłem na firmę i rodzinę (dodatkowo odrobinę wędkarstwa)... i tak minął rok.
No i nadeszło strzelanie, jakoś na jesień 2022 r. Zawsze mnie broń interesowała, od malutkiego, bo tata jest myśliwym i wiele dni spędzałem z nim w lesie na polowaniach. W przypadku polowania nigdy mnie nie interesowało zabijanie, a tylko zawsze broń i celne trafianie, choć z zabijaniem nie mam problemu - jestem głodny, to proste dla mnie, że zabijam i jem. Podobnie z rybami - wypuszczam 95% ryb, ale jeśli chcę na grila, to w łeb i zajadam ze smakiem. Pamiętam, że jako mały brzdąc mieszkaliśmy w leśniczówce, ja miałem malutki pokoik na poddaszu, a moje okno wychodziło na ogród. Miałem jakiś pistolecik ze sprężyną do którego wkładało się kredkę woskową i po strzale ta potrafiła przelecieć około 15m. Miałem siedem lat, może osiem. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale potrafiłem otworzyć okno i siedzieć godzinami i wyczekiwać na ten jeden strzał. Nie pamiętam w co strzelałem, ale pewnie w jakieś ptaki czy owoce czy pomidory. Zawsze mnie to kręciło - wycelować, strzelić i trafić

Strzelanie jest fajnie, bo o ile na ryby trzeba jechać na wiele godzin, ładować sprzęt do auta po dach, potem rozładowywać, jechać nad jezioro, pilnować jedzenia, etc..., to w strzelaniu zamykam firmę o 17:00, i po 5 minutach mam rozłożone stanowisko i strzelam. Żona za 30 minut dzwoni, że trzeba coś załatwić, to składam w 5 minut majdan i jadę załatwiać, a potem wracam do domu i mogę poświęcić się rodzinie, a jak rodzina idzie spać, to posiedzieć na forum.
Zawody sobie odpuszczam. Startowałem w bardzo wielu wędkarskich turniejach, nawet raz na mistrzostwach Polski w Poznaniu na Warcie jako trener mojego podopiecznego (byłem kapitanem sportowym) i wiem, że na to trzeba kupę czasu. Nie mam go. Pewnie pojadę dwa razy w roku zobaczyć zawody wiatrówkowe i tyle. Strzelnica może być, raz na miesiąc jechać na 3 godziny i postrzelać z ludźmi i pogadać. Ale głównie strzelanie będzie wyglądało u mnie tak, że pójdziemy z rodziną do lasu na spacer z wiatrówką w plecaku, albo do rodziców na grilla i tam postrzelamy, albo u nas pod blokiem na tarasie, albo w hali w firmie. Tyle mam i to musi wystarczyć.
Ufff... to tak obszerniej nakreśliłem sytuację i moje podejście i rozumowanie. Oczywiście wiem, że każdy jeden przypadek, to inne podejście, inne wymagania, inne zainteresowania. Ja to rozumiem, szanuję, ale proszę też o próbę zrozumienia mnie.
PS. I wiecie co mi jeszcze sprawia frajdę? Jak ktoś wpadnie sobie postrzelać i pogadać o du**e Maryny przy tym

Ostatnio zmieniony 18 marca 2023, 17:25 przez Kacper_Potocki, łącznie zmieniany 1 raz.
HW30 4,5mm | HW40 4,5mm | Zoraki-Ultra 4,5mm | LOV21 4,5mm | Daystate-MK3 4,5mm
- Kacper_Potocki
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 05 listopada 2022, 00:18
- Tematy: 15
- Lokalizacja: Kęty
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
- Kontakt:
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
No i tu moje zdziwienie, gdyż kolega, który ma ten karabin dośc długo i go zna i lunetę kupił pod siebie - robił skupienia jak 5zł tym samym śrutemMarcinKr pisze: ↑18 marca 2023, 09:53 Ja czytam post z zaciekawieniem, ale przyznam że nie rozumiem przyjemności strzelania z broni położonej na workach gdzie od strzelca nie zależy prawie nic. Bierzesz karabin po raz pierwszy, piszesz że Ci nie odpowiada po czym strzelasz kilka serii mniejszych niż groszówka.

HW30 4,5mm | HW40 4,5mm | Zoraki-Ultra 4,5mm | LOV21 4,5mm | Daystate-MK3 4,5mm
- Jezzman
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 148
- Rejestracja: 17 kwietnia 2017, 12:18
- Tematy: 6
- Lokalizacja: Wado-Vice
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
A tak na poważnie to Kacper jak chcesz pomacać coś z prawdziwego zdarzenia (LG210, LG300 Alu, jest jeszcze Steyr LG110 ale chwilowo na wyjeździe


Strzelić co prawda nie ma gdzie, bo siedzę w bloku, ale przymierzyć się zawsze można

Więcej sprzętu niż talentu
-----------------------------------------------------------------
Małopolski Klub Strzelectwa Terenowego Dragon LOK

-----------------------------------------------------------------
Małopolski Klub Strzelectwa Terenowego Dragon LOK
- wichura
- Zarejestrowany użytkownik
- Posty: 271
- Rejestracja: 01 lutego 2019, 18:03
- Tematy: 3
- Lokalizacja: Kielce i okolice
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Pierwszy raz w życiu strzelałem z PCP - wrażenia
Kacper, chyba właśnie ciemna strona mocy Cię wciągnęła
. Witaj w klubie
.


