1krzysztof pisze:du** odpadała po kilku kilometrach, ale podczas jednych wakcji, razem z koleżką, objechaliśmy kawał Polski. Trzy tygodnie i ok. 2000km! Warszawa, Mazury, Gdańsk, Szczecin, Zielona Góra, Poznań, Łódź, Warszawa.
I było fajnie. Wiem, ale to były inne czasy. Choć teraz też walczą tymi antykami jeszcze. Co zlot to remont kapitalny na , albo zaraz po zlocie
Nie wiem czy widziałeś relacje gościa co na jawie 350 pomyka. Zakręcony facet. Z ciekawością można poczytać gdzie nie był tym zabytkiem minionej epoki :
Jak już zahaczyliście o historię, to i mnie się zackniło....
Miałem Komara 2, z teleskopami z tyłu, ale jeszcze na pedały. Fotek nie mam, bo była to jeszcze era Drucha i Smieny, a ja na komunię akurat zegarek dostałem.
Później miałem kilka Junaków i z koszem, i bez, i własnoręczną przeróbę. I nawet razem z moją Elą na dwóch równocześnie jeździliśmy. Jakby ktoś chciał sobie przypomnieć jak Junak wyglądał, to tutaj: http://picasaweb.google.pl/kombatantiela/Junaki#
W końcu stwierdziłem, że za poważny już jestem na takie coś i albo konkretna maszyna, albo pieszo.
I zostało pieszo.
Na stałe.
A teraz mój Junior, szczyl jeden, ledwo się ożenił, a już zafundował sobie motocykiel o jakim ja przez pół życia marzyłem...... Ech czasy...
Ale może jeszcze kiedyś jak wyprzedam wiatrówki
A.
kombatant pisze:Ale może jeszcze kiedyś jak wyprzedam wiatrówki .
Jak zobaczyłem fotkę, a jeszcze nie doczytałem - pierwsza myśl kupił . Widziałem błysk w oczach jak mojego oglądałeś i mówiłeś że kupisz. A tu nie . Junior jeździ senior dostaje do czyszczenia najwyżej Tak być nie może. Coś musisz z tym zrobić.
1krzysztof pisze:(...)
Mój pierwszy jednoślad, Komar, to był sztywniak, z dzwonkiem na kierownicy .
(...)
A ja mam takiego Komara: MR230, pierwszy seryjny model. Od lat stoi sobie odszykowany razem z Osą. Jeździć się na nim niestety nie da, bo chowa się cały między pośladkami i czlowiek głupio wygląda
Jarek Fujarek pisze:A ja mam takiego Komara: MR230, pierwszy seryjny model. Od lat stoi sobie odszykowany razem z Osą. Jeździć się na nim niestety nie da, bo chowa się cały między pośladkami i czlowiek głupio wygląda
Ale okreśnienie!!!!
Pierwszorzędne
Pokażcie jeszcze jakieś fajne maszynki, na których się bujacie
No więc ostatnimi czasy, miałem przyjemność poruszać się takim jednośladem. Przed nim miałem inne "ciekawe" i mniej pojazdy, na których jazda, sprowadzała się do mycia rąk ze smaru i zadyszki po próbie uruchomienia silnika.
Cieżka, to fakt. Mówią, że DR750 lepsza. Ale ta praca jedno-cylindrowej osiemsetki - bajka!
A'propos zabytków na trzech kołach: miałem kiedyś Zuendapp'a z 1939 z wózkiem.
800cc, 4 cylindry, bokser. Sterowanie skrzynią: lewarek, układ H. Bez wstecznego.
Jak parkowałem to "na mieście", to potem nie mogłem się dopchać do własnego motocykla. Wianuszek oglądaczy.
Sprzedałem to jakieś 30 lat temu. Do tej pory nie mogę odżałować.
1krzysztof pisze:A'propos zabytków na trzech kołach: miałem kiedyś Zuendapp'a z 1939 z wózkiem.
Sprzedałem to jakieś 30 lat temu. Do tej pory nie mogę odżałować.
A mnie jakoś do antyków nigdy nie ciągnęło. Choć z racji tego, żeby przebrnąć przez najtrudniejszy moment i przełamać lody po raz kolejny czyli drugą połowę, pojechałem z przyczepą po starą MZ-kę z 10 kat temu. To był prawdziwy złom ale od czegoś musiałem zacząć, żeby zaczęła się wstydzić. Dalej poszło już gładko . Tyle że zanim to coś kopcącego wytoczyłem na ulicę, umazany byłem z miesiąc po pachy. Są tacy co lubią grzebać w motocyklach i czasami się nimi przejechać. Są i tacy w tym ja, co tego nie lubią. Wolę umyć, podorabiać "świecidełka" i po prostu jeździć.