Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Tematy dotyczące wiatrówek

Moderator: Moderatorzy wiatrówkowi

Tao
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 121
Rejestracja: 09 lutego 2012, 23:18
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Tao »

Możesz zastosować dwa rodzaje sprężyny gazowej . Ja mam tytana gs750 o ile mnie pamięć nie myli . Ale ryzyko jak sie rozszczelni rozszczelni to du** mi trzyma już hohoho i oby tak jeszcze parę sezonów . Druga to wortex z możliwością dopompowania , czyli pełna regulacja vo plus nawet jak sie rozszczelni to zmiana oringów itp i śmiga lepiej jak turecka oryginalna tancerka . Zmianę vo w sprężynie tradycyjnej masz bo za mocno ona wysilona z takim napięciem 50 mm . Obadaj prowadnice jak na moich foto i spokojnie stałe vo na niestety parę paczek będzie .
Ty masz cały temat o gs 750 jak ją upchałem do qesta ;
http://nasze-wiatrowki.pl/viewtopic.php?t=8073
Dorobiłem stopkę co by central utrzymać trzpienia sprężyny gazowej i skróciłem ją ciutkę by napięcie wstępne nie było za duże i by system się zamykał .
Ostatnio zmieniony 19 czerwca 2017, 22:18 przez Tao, łącznie zmieniany 2 razy.
Yannu
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 168
Rejestracja: 02 czerwca 2015, 14:05
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Yannu »

Pozwolę sobie uzupełnić wypowiedzi kol. Kucyka świeżą obserwacją. Doczyszczenie rąk po użyciu smaru o stabilnej konsystencji JEST problemem. Ta cholera za nic nie chce wsiąkać w papierowy ręcznik! :033:
Awatar użytkownika
Kucyk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 85
Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Kucyk »

Pamiętacie jak pisałem że mam problem z flaczeniem? No niestety nie udało mi się tego rozwiązać, bo nawet dobre sprężyny stalowe siadają gdy są wysilone „pod kreskę”. Na ratunek jednak przeszedł mi Kolega Tao który wskazał drogę ku wiekuistej chwale.
– Tao Powiedział: Kucyk, weź zabuduj do Questa siłownik!

Napęd Chinki, czyli moja droga ku szmocy. Cz. 3. Modernizacja.

Co tu dużo pisać: zakupiłem siłownik Hatsan Vortex typu 3. Dlaczego taki, a nie sugerowany przez Kolegę Tao napęd Tytan GS 750? Bo w odróżnieniu od Tytana Vortex jest rozbieralny, a poza tym ma on dziurę w którą się zakutasza szybkozłączkę do PCP i można dodmuchać mocy. W drugą stronę trochę trudniej jest, bo nie ma możliwości odluźnienia, ale to inny temat.

Jak taki siłownik wygląda to każdy sam może sobie sprawdzić, ja dodam jedynie że jest idealnie wymiarowo stworzony dla Questa.

Pierwszą sprawą przy montażu było oczywiście wywalenie sprężyn, ich prowadnic, tzw. choinki plastikowej wraz z podkładką z czoła owej choinki, czyli zadziałanie tak, aby został nam sam korpus Crosmana z tłokiem w środku, i „dupka” – nie wiem jak to nazwać: taka tulejka która wszystko trzyma z tyłu. No, spust oczywiście też został.

Teraz trzeba było zastrugać tylną część siłownika aby utworzyć organ męski wchodzący do żeńskiego otworu „dupki”. Da to zarazem sprężynie opór jak i centrowanie Vortexa.

Poniżej: wygląd oryginalnego tyłu siłownika typu trzeciego na początku procesu obrzezania. Chwyt przez kartkę brystolu zapewnia zwiększone tarcie, a zatem nie trzeba uchwytu tokarki skręcać mocno. Widoczny na zdjęciu otwór służy do ładowania Vortexa szybkozłączką.

Obrazek

Materiał skrawa się wyśmienicie (to chyba jakieś twarde aluminium). Trzeba przybrać 4mm wzdłuż osi i tak by narząd męski miał fi koło 12mm – bo tyle ma żeński otwór.

Poniżej: tak to ma wyglądać po toczeniu.

Obrazek

Zanim siłownik wyjmie się z tokarki trzeba dobrze sprawdzić czy pasowanie penis-dupka jest wystarczająco ciasne. Ma to znaczenie, bo aby złącze było precyzyjne lepiej skrawanie robić z jednego założenia.

Obrazek

Teraz czas na drugą stronę siłownika. Z uwagi na to, że denko tłoka w Queście jest grube i hartowane, nie ma tam sensu dawać żadnych „korków” czy „kapeluszy”. Tym bardziej że pamiętajmy, iż siłownik ma wymiary „na styk” i po założeniu tolerancje związane z koniecznym posuwem aby zatrzask spustu się zapiął wynoszą kilka (2…4) milimetry.
Całkowicie wystarcza danie tarczki centrującej wykonanej z potrójnie powiększonej podkładki do śruby 6. Wprawdzie ma ona po zewnątrz 22mm, a zatem trzeba będzie ją zebrać do 20,4mm aby weszła do wnętrza tłoka, ale niezaprzeczalną zaletą tego rozwiązania jest dostępność części i otwór wymiarowy, który na dodatek jest stożkowy i idealnie pasuje do tłoczyska. A nawet jak trochę nie pasuje, to można pilnikiem podpiłować, poza tym stal podkładki jest tak miękka, że się po kilku strzałach sama się ułoży.

Pamiętajmy: podkładka ma tylko centrować siłownik wewnątrz tłoka, a nie przenosić obciążeń.

Obrazek

Dużym problemem jest natomiast załadowanie całości do korpusu, bo właściwości sprężyny gazowej są odmienne od spiralnej, ja musiałem się posłużyć kapciem, furtką i widelcem do grilla aby przezwyciężyć „napięcie wstępne” wynoszące tylko 4mm, dodam Otevę bez żadnych akcesoriów ręcznie składałem gdy 42mm przyszło wciskać!

Całość zmontowałem, oczywiście solidnie tu i tam smarując, wbudowałem w osadę, poszedłem na stanowisko, i… spróbowałem Chinkę złamać.
- O, ladacznica, ale ciężko napiąć! – Stęknąłem, ale jakoś złamałem złamasa. Złożyłem się do strzału, wycelowałem, ściągnąłem spust… Srut!!!
- O ja pierniczę… - Aż mi zabrakło słów, i tych kulturalnych, i tych niekulturalnych.

Ale co mnie skłoniło do wykrztuszenia z siebie okrzyku związanego z wypiekiem będącym symbolem miasta inżyniera Tadeusza - o tym w następnym odcinku. O ile w ogóle będzie ten następny odcinek, bo coś mi się wydaje że jakieś posty mi znikają... Ale może tylko tak mi się wydaje.
Igorski
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 52
Rejestracja: 08 listopada 2016, 17:50
Tematy: 6
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Igorski »

SZACUN dla umiejętności manualnych i daru "lekkiego pióra".
Paylo
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 27
Rejestracja: 28 lutego 2017, 11:10
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Paylo »

To jest kolejny przykład udowadniający, że to nie jest hobby tylko zboczenie :-D ciężka praca, nakład finansowy i godziny poświęcone na próby i przeróbki. Nie dające się wyjaśnić żadnym logicznym wytłumaczeniem, oprócz "bo taki mam kaprys" :-D Powodzenia przy doprowadzaniu swojej plujki do ideału i kontynuacji super wątku. Ps. znikające posty to przypadłość, która spotyka nie tylko Ciebie. :-/
rokasa58
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 595
Rejestracja: 25 lutego 2016, 10:34
Tematy: 4
Lokalizacja: Okolice Wrocławia
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: rokasa58 »

Ładnie, ale nie trzeba furtki, wystarczy podnośnik trapezowy. To, dla tych co nie mają ogrodzenia
[img][img]https://s5.postimg.org/52ndcojmb/028.jpg[/img]

[/img]
ONE SHOOT ONE MOMMENT NO MISS
Awatar użytkownika
Kucyk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 85
Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Kucyk »

Z cyklu Ludzkość pyta, Kucyk odpowiada dziś odniosę się do wątpliwości natury teologicznej zawartej w mailu od Czytelnika. Otóż jeden Kolega spytał wprost:
Jeden Kolega pisze:Czy zamiast toczenia siłownika można by zastosować bolec wchodzący we wgłębienie w denku sprężyny i w „dupkę”? Wtedy Vortex nie uległby żadnym przeróbkom.
Czyli Kolega chce uniknąć anty-genderowego wariantu, że siłownik z kobiety przerabiamy na mężczyznę. Mamy zostawić jego żeńskość i całość połączyć takim straponem (element czerwony) z otworem dupki.

Obrazek

Pomysł taki był na początku, wszak podobne rozwiązanie jest stosowane w Hatsanie, lecz na przeszkodzie stanęły wymiary Questa.

Decydującą wielkością przy dobieraniu sprężyny, czy to gazowej, czy blaszanej jest maksymalny konieczny skok tłoka. Jest to droga jaką wykonuje tłok ale nie w cyklu pif-paf, tylko w czasie naciągania napędu. Z czego to wynika? Otóż w Crosmanie zatrzask spustu działa w ten sposób, że najpierw go stuleja tłoka przesuwa do tyłu gdzieś o 4mm i dopiero wtedy się on zatrzaskuje i przesuwa z powrotem do przodu. Stąd do zapięcia potrzeba więcej miejsca niż długość określana jako skok roboczy tłoka. W Queście 1000 ta wielkość wynosi ok. 100mm.

Długość wystającego tłoczyska siłownika Vortex typu trzeciego wynosi 106mm, zatem jeśli odjąć 2,5mm na zagłębienie końcówy w podkładce centrującej, to w przypadku napinania wiatrówki prawie całe tłoczysko trzeba będzie wepchnąć do środka korpusu. Policzmy: 106-100-2,5=3,5mm – tyle luzu zostanie między podkładką centrującą a pokrywą gazówki. 3,5mm zapasu to bardzo mało, zważając że dokładność wykonania zarówno, korpusu Chinki, tłoka jak i spustu Krala, o dupce nie mówiąc, aż prosi aby mieć do dyspozycji większy margines błędu.

To właśnie stoczenie o 4mm tyłu Vortexa daje nam cofnięcie siłownika i zwiększenie bezpieczeństwa (odległości podkładka-dekiel) że na pewno się nam wszystko zamknie. Tym bardziej że napięcie wstępne wyniesie w tym przypadku ok. 4mm, a nawet jakby było milimetrowe to wielkość ta nie wpływa absolutnie na osiągi – a właśnie, czas na porównanie właściwości sprężyn pneumatycznych i stalowych.

Napęd Chinki, czyli moja droga ku szmocy. Część 3½. Modernizacja – gaz kontra metal.

Jak wygląda zawijas wie każdy, ale nie każdy zdaje sobie sprawę jakie wnętrze posiada siłownik pneumatyczny. Większość myśl że jest to coś jak strzykawka, znaczy tłoczek w cylindrze który przed sobą spręża powietrze. Nic bardziej mylnego, bo siłowniki takie działają na zasadzie nurnika czyli mówiąc obrazowo palca w tyłku.

Otóż nie ma tam tłoczka uszczelniającego się do powierzchni ścianek, tylko jest pręt-bolec wpychany przez zwieracz-uszczelniacz do będącego pod ciśnieniem kartusza.

Wyobraźmy sobie że mamy szklankę napełnioną np. gorzałą. Teraz wkładamy od góry do cieczy ogóra albo parówkę, choć nie wiem czemu miało by to służyć. Parówa swą objętością wypiera gorzałę, ale gdyby zamiast wódy dać ściśliwy gaz i zamknąć szczelne to będziemy mieć Vortex.
I tak samo działa ów siłownik – jakby wsadzać palec tam gdzie słońce nie dochodzi.

Tłoczysko uszczelnione jest przez zespół o-ringów znajdujących się w przedniej pokrywie pełniącej funkcję prowadnicy. W komorze (kadłubie) zaś jest przestrzeń wypełniona gazem pod ciśnieniem jakichś 12MPa. Z prostego przeliczenia można określić, że siła chcąca wypchnąć nurnik o średnicy 8mm wyniesie 60kg. Zauważcie też że zagłębiając tłoczysko w komorę owszem, spręża się w niej powietrze (do ciśnienia którego proporcjonalna jest siła), ale odbywa się to dość subtelnie – po wepchnięciu nurnika do końca o 100mm siła wyniesie 75kg - tylko 15kg więcej.

Obrazek

Mówi się że sprężyny gazowe mają „płaską charakterystykę” czyli siła mało zmienia się w miarę jak ściskamy. Albo odwrotnie: tylko trochę zwiększmy nacisk a siłownik mocno się przesuwa. Zupełnie inaczej jest ze sprężynami metalowymi.

Popatrzcie na wykres. Gazówkę aby ścisnąć choć o setną milimetra trzeba obciążyć siłą kilkudziesięciu kilo przezwyciężającą ciśnienie wewnątrz. Bez tego siłownik ani drgnie, stąd tak trudno zapiąć napęd i do tego naciąganie daje wrażenie że nie jesteśmy na strzelnicy, ale na siłowni.
Jest to największa wada sprężyn gazowych, gdyż, oprócz dużej siły koniecznej do uruchomienia, pojęcie regulacji mocy poprzez zmianę napięcia wstępnego praktycznie nie istnieje. Różnice energii gdy będziemy kombinować coś z podkładkami będą prawie niezauważalne, gdyż jak pisałem – Vortex ma swą graniczną siłę którą zmienić można jedynie przez zmianę ciśnienia wewnątrz korpusu.

Sprężyny zwijane mają natomiast taką właściwość że jeśli nawet lekko naprzemy na nie, to z miejsca zaczynają się poddawać, widać to na wykresie -linia czerwona zaczyna się od 0. Siła rośnie jednak o wiele ostrzej. W przypadku crosmańskiej zaczynamy od 0kg, a po ściśnięciu o 100mm siła wynosi… 135kg! Czyli mamy tu do czynienia ze stromą (mocno zmienną) charakterystyką.

Co ciekawe praca wykonana przez obie omawiane sprężyny będzie taka sama, ale odczucia obsługi podczas wykonywania tej roboty będą różne. I o tym będzie następny odcinek gawęd przy gas-srucie.

No to srut!, bo się grzeje. :piwo:
Awatar użytkownika
Wiecho
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 869
Rejestracja: 28 stycznia 2006, 23:10
Tematy: 10
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Wiecho »

Obrazek
LG300 Dominator, AirArms FTP900, FWB P44
Awatar użytkownika
Ślubek
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 606
Rejestracja: 14 marca 2014, 08:27
Tematy: 0
Lokalizacja: Janówek Pierwszy
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Kontakt:

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Ślubek »

Kucyk pisze:Mówi się że sprężyny gazowe mają „płaską charakterystykę” czyli siła mało zmienia się w miarę jak ściskamy. Albo odwrotnie: tylko trochę zwiększmy nacisk a siłownik mocno się przesuwa. Zupełnie inaczej jest ze sprężynami metalowymi.
Niezupełnie tak. Nachylenie charakterystyki sprężyny (zarówno gazowej jak i mechanicznej) określa się nazwą sztywności. Sztywność zależy od różnych czynników, ale zapewniam, że można dobrać zarówno sprężyny gazowe jak i mechaniczne o tej samej sztywności (nachyleniu charakterystyki). Jedyna różnica, to tarcie uszczelnień, powodujące w sprężynach gazowych powstanie efektu histerezy (i tłumienie drgań). No i szybkość, z jaką sprężyna oddaje energię.

Być może to, co piszesz powyżej, dotyczy standardowych sprężyn o gabarytach wykorzystywanych w wiatrówkach, z materiałów wykorzystywanych w sprężynach wiatrówkowych. Jednak, żeby uzyskać bardziej płaską charakterystykę sprężyny mechanicznej wystarczy użyć cieńszego drutu.
Awatar użytkownika
Kucyk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 85
Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Kucyk »

No nie udała się próba przejęcia władzy nad forum, zatem czas wrócić do aktualnego bohatera, a dokładniej bohaterki naszych Questowych gawęd, a mianowicie do sprężyny gazowej.

Zanim jednak opiszę wrażenia z crosmańskiej rewolucji napędowej odniosę się do postów powyżej uczynionych przez Kolegów Wiecha i Ślubka.

Pisząc we wątku o teorii sprężyn mam na myśli nie ogół, a szczególne ich przypadki, a dokładniej te, będące we wnętrzu Chinki i dysponujące podobną mocą: sprężynę typu Hatsan zwijaną z 40 zwojów drutu oraz, dla przeciwwagi siłownik Vortex typu 3. I to właśnie do ich charakterystyk odnosił się wykres, co nie oznacza że nie zgadzam się z Kolegą Ślubkiem iż są na tym łez padole akumulatory energii o całkowicie odmiennych charakterystykach, gdzie zwykła zwijka może naśladować gas-srut, a gaz-sram może mieć krzywą siła/ścisk jak druciany spręż.

Oczywiście, aby nie konfrontować Zastavy 1100 z BMW 315, przy porównywaniu odczuć strzelca powinno się dążyć aby owe charakterystyki napędów były jak najbliższe siebie, jednak… jednak życie nie pozwoliło na to, bo w sklepach dostępne są sprzęty, jakie są, czyli we wątku męczył Was będę, jak to Kolega Ślubek napisał, standardowymi sprężynami dostępnymi w handlu zadedykowanymi do wiatrówek.

Choć wiadomo, że napęd gas-sram ma wiele plusów dodatnich, chodzi jednak o to aby plusy dodatnie nie przysłoniły nam plusów ujemnych. W poście Kolegi Wiecha pada stwierdzenie o wadach sprężyn gazowych. Ja już znam jedną wadę – pisząc ‘wadę’ nie mam na myśli jakiejś drobnej uciążliwości, typu np. cięższe napinanie, ale coś co może dyskwalifikować stosowanie danego rozwiązania – mianowicie jest nim właśnie ta płaska charakterystyka, a dokładniej jej konsekwencja.

Ale zanim zacznę wywód, proszę - oto teraz streszczenie, dla tych co nie lubią czytać, bo jeden Kolega moderator sugerował abym się streszczał:

Największą wadą sprężyny gazowej jest duża siła uderzenia tłoka o dno komory sprężania. Skutki tego zderzania, są trudno-zauważalne dla strzelca, ale powodują niszczenie karabinka o wiele bardziej, niż odrzut.

Napęd Chinki, czyli moja droga ku szmocy. Część 4. Modernizacja – największa wada napędu siłownikiem gazowym.

Zanim dalej zaczniesz czytać, weź Kolego gwóźdź 3” i mały młoteczek 100g. Bez problemu wbijesz w deskę ów ćwiek kilkoma uderzeniami. A teraz weź taki sam gwoździk i młot o wadze 10kg. I spróbuj tym „czujniczkiem” nie wbić, a wcisnąć gwóźdź w tą samą dechę. Choć będziesz na niego nawet z całej siły napierał nie uda się to samo, co przed chwilą zrobiłeś stukając 100 razy mniejszym młoteczkiem. To jest właśnie moc udaru.

Wcielmy się w rolę promieni Röntgena tak abyśmy mogli widzieć co się we wnętrzu wiatrówy dzieje. W tym celu proponuję przyjąć solidną dawkę izotopu 5,6%Tu – pierwiastka tuskiego.
Broń łamiemy, śruta wkładamy, całość zatrzaskujemy by była gotowa do użycia.

Najpierw patrzymy na sprzęt napędzany sprężyną zwijaną która, jak pamiętamy jest niczym dziadkowy siusior, na początku ma wigor, ale im dalej w… las - tym bardziej zwiotczałą się staje.

Trzask! Następuje zwolnienie blokady i uruchomienie maszyny strzelającej. Tłok rusza z impetem, wszak pcha go siła aż 135kg! Raźno spręża powietrze w cylindrze. Ciśnienie szybko wzrasta, lecz jednocześnie siła wywierana przez sprężynę maleje wprost proporcjonalnie, co po chwili powoduje solidne przyhamowanie tłoka. Po przekroczeniu pewnej nadprężności śrut ulega zgnieceniu, uformowaniu i przepchnięciu przez wlot lufy, co początkuje jego udanie w ostatnią drogę.
Przeciwciśnienie, z racji powiększania objętości przez przesuwający się w lufie ołów, zaczyna spadać co pozwala na dalszy ruch tłoka który jest jednak popychany coraz słabiej. Pamiętajmy - gdyby śrut się nie ruszył, to tłok by stanął w miejscu w którym siła sprężyny i ciśnienia zrównoważyły by się.
Śrut opuszcza lufę, co powoduje (w uproszczeniu) że znika przeciwciśnienie, zatem denko tłoka uderza w czoło komory, ale trzeba pamiętać, że siła uderzenia równa się mniej-więcej jedynie sile wstępnego montażowego ściśnięcia zawijasa czyli np. około 15kg.

A teraz to samo, tylko z gazówką, która jest niczym sprzęt Siffrediego – stabilny, czy to początek, czy koniec. A zwłaszcza pod koniec. Wszystko odbywa się podobnie, może na początku tłok wolniej przyspiesza, bo dostaje tylko siedemdziesięcioma pięcioma kilami, ale potem się to wyrównuje. Podobnie, za jednym wyjątkiem – jak po wydmuchaniu śruta zniknie przeciwciśnienie, tłok gazownika wali z denko z siłą 60kg, czyli czterokrotnie większą, niż napędzany zawijasem.

Teraz pytanie: w którą stronę kopie mocniej wiatrówka?

- Jak to!? Co to za pytanie! Uuu… ban jak słonia nos się szykuje. – Ostro sprzeciwia się pytaniu Kolega Cortez. – Przecież wiadomo że wiatrówka kopie jak koń, na zad, a nie w przód.

- Zgadza się, Towarzyszu Moderatorze, reakcją na akcję wyrzutu w przód masy tłoka i części sprężyny, jest bujnięcie pozostałych składników wiatrówki do tyłu, co czujemy, i swym ramieniem amortyzujemy.

- No, wiedziałem że Kucyk ugnie się pod moją presją. – Mruczy zadowolony Cortez.

- Ale chwila, a pieprznięcie tłoka w denko komory sprężania nie istnieje? Jest może mało odczuwalne, bo odbywa się w trakcie szarpnięcia sprzętem do tyłu, ale widoczne. I to jakie mocne – potrafi zerwać montaż lunety!

Z resztą sami popatrzcie:

Poniżej: namacalny dowód na istnienie udaru tłokowo-denkowego. Montaż, mimo iż 4 śruby skręcone były na fest, aż sok puściły, przesunięty jest do tyłu tyle, na ile umożliwiały to wyfrezowania szyny.

Obrazek

O sile z jaką powoli, lecz skutecznie, udar przemieszczał solidnie zapięty uchwyt niech świadczy poniższe zdjęcie, na którym widać jak szyna montażowa wcinała się w materiał szczęk.

Obrazek

Takie rzeczy nie miały miejsca na sprężynach stalowych, gdzie karmiony nimi Quest wierzgał wściekle znacznie przekraczając ogólnie przyjęte na tym zacnym forum standardy energetyczne.
Montaż siedział na swym miejscu po kilka tysięcy strzałów będąc kilkukrotnie odejmowanym w przypadkach konieczności mocniejszego grzebania. Ale przy gazówce pukający sztywno w dno korpusu tłok wystarczył, by niepostrzeżenie, acz systematycznie, w przeciągu kilkuset strzałów, optyka przesunęła się o 20mm do tyłu mimo przykręconego kilkakrotnie do oporu zacisku. Dopiero zapięcie kołka stopującego zakończyło owe wędrówki.

Rozumiecie: tłok uderza „twardo” w korpus popychając go do przodu, udar jest tak wielki, że luneta z montażem która, pomimo tego iż jest bardzo mocno osadzona na korpusie napędu, wszak nie może jej ruszyć nawet wielka siła jaka występuje przy stosunkowo dużych, ale „miękkich” szarpnięciach od kopa wstecz, nie nadąża jednak za przyspieszeniem od udaru i zostaje w tyle. Czyli przesuwa się. To ten skutek małego młoteczka.

Jaki z tego morał? Sprężyna gazowa może niszczyć sprzęt o wiele bardziej niż druciana. I to, moim zdaniem, jest jej największą wadą.

Dziękuję wszystkim którzy wysłuchali wykładu do końca. Idę coś strzelić z tej okazji. :piwo:
rokasa58
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 595
Rejestracja: 25 lutego 2016, 10:34
Tematy: 4
Lokalizacja: Okolice Wrocławia
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: rokasa58 »

75 kG to tak do H-135, do Questa powinno wystarczyć 45 KG.
Pzdr.
ONE SHOOT ONE MOMMENT NO MISS
Yannu
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 168
Rejestracja: 02 czerwca 2015, 14:05
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Yannu »

Czyli to oznacza, że wymiana na sprężynę gazową powinna być połączona z wymianą tłoka na znacznie lżejszy. Bo i tak nie będzie odbicia (na co nie pozwoli wysokie napięcie wstępne gasramu) niszczącego sprężynę, a Ek uderzającego o dno komory tłoka będzie niższe.

Swoją drogą, to przypominają się dawne dyskusje sprzed lat (m.in. kol. Akasa). Bo od razu rysuje się pytanie: który cykl strzału jest krótszy - sprężynowy czy gazowy?
Przy okazji: wiadomo czemu wtedy określono optymalną średnicę komory sprężania wiatrówki na 22mm?
Awatar użytkownika
Kucyk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 85
Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Kucyk »

Na początek zasmucę Kolegę Wiecha który twierdzi, że regulacja mocy wiatrówki wyposażonej w napęd Hatsan Vortex typ 3 jest prosta jak 3,14…: ot wkładasz końcówkę, pompujesz i wiadomo co. Niestety, fabryczny siłownik typu trzeciego ma dużą wadę. Turas zapomniał wyposażyć go w magiczną śrubkę umożliwiającą „odpowietrzanie”, czyli zmniejszenie energii. W V.3 można dobić ciśnienia, ale w drugą stronę już nie. Czyli gdy przedobrzymy z pompowaniem, pozostaje nam pisać o swej wiatrówce w dziale FAC.

Panowie, jak już kiedyś pisałem wiatrówki są jak dziewczyny. Fajnie jest je mieć, ale jeszcze fajniej rozbierać. Nie byłbym sobą gdybym nie podjął próby spowodowania iż mój Vortex nr 3 będzie miał jednak możliwość zmniejszenia energii i teraz się tym zajmiemy.

Napęd Chinki, czyli moja droga ku szmocy. Cz. 5. Poznajemy budowę Vortexa typu 3.

Od razu mówię: całość operacji wygląda może i groźnie, bo niby trzymamy w rękach bombę mającą nawet 150 atmosfer w swym wnętrzu. Ale zaręczam, jeśli się będzie postępowało dokładnie tak, jak opiszę, i nie będzie się robiło jakichś akcji na skróty typu „ja wiem lepiej”, to nic nam nie grozi.

Pierwszy raz – czyli pierwsze rozebranie fabrycznego Vortexa typu 3.

Potrzeba nam:
- Imadła, tokarki, czy innego podobnego pewnego uchwytu;
- Kawałka skóry (ze starej rękawicy roboczej) albo jakiejś tkaniny złożonej kilkakrotnie;
- Nowego wiertła fi 9,0mm;
- Klucza płaskiego nr 18;
- Źródła ciepła (palnika gazowego, opalarki, bądź nawet kopciucha na druciku ze szmatki zamoczonej benzyną czy denaturatem);
- Wody z ludwikiem lub szamponem;
- Kartki papieru i długopisu.

1. Na kartce spisujemy testament - to tak na wszelki wypadek, jakby jednak coś poszło nie po naszej myśli.

2. W otwór do ładowania sruta wkładamy wiertło nr 9,0 trzonkiem za który normalnie łapie się wiertarką. Świder musi być nowy, bo używany będzie miał końcówkę do mocowania zjechaną i nie wejdzie, zaś wszelkie formy siłowego rozwiązania, podobnie jak to, co akurat Kolega chce zrobić (ja widzę!), czyli zamiast wiertła włożyć w dziurę klucz ampulowy dadzą w efekcie pokiereszowanie wewnętrznej powierzchni otworu z którą współpracuje szybkozłączka do ładowania, przez co nie da się później nabić siłownika.

Powierzchnię Vortexa zabezpieczamy przed uszkodzeniem skórą bądź tkaniną i całość montujemy w imadle (wzdłuż) lub w tokarce tak, aby wiertło opierało się o szczękę.

Obrazek

3. Sprawdzamy czy zestaw pewnie się trzyma, ale nie ma to też oznaczać że ścisk dokręcamy ile pary w łapach. Sprzęt ma po prostu nie wydostać się z uchwytu gdy szarpniemy dłonią.

Szykujemy klucz i nagrzewamy początkowe 2 cm Vortexa palnikiem lub opalarką do jakichś 110*C – czyli do czasu gdy jak poplujemy na powierzchnię to ślina będzie lekko bulgotać – staramy się nie przegrzać materiału bo zniszczymy o-ringi.

Teraz odkładamy w bezpieczne miejsce źródło ciepła, łapiemy przednią pokrywę kluczem 18 (warto go przymierzyć przedtem czy nie ma zbytnich luzów bądź czy w ogóle wchodzi) i uderzeniem dłoni „zrywamy” klej mocujący gwinty.

Odkręcamy z jeden obrót i zostawiamy całość na minutę aby ostygła. W międzyczasie powierzchnię przecieramy szmatką aby usunąć aromatyczne pozostałości naszego termometru ślinowego. Sprzęt można już wyjąć z uchwytu i dobrze jest operować nim od tej chwili tak, by tłoczysko było wyżej niż tył w którym tkwi wiertło.

4. Teraz najważniejsza czynność: musimy wypuścić powietrze z wnętrza sprężyny. Dekiel wykręcamy aby ukazał się o-ring i odrobina gwintu za nim.

Obrazek

Stop! Ani kawałka dalej – w tym położeniu pokrywę trzyma tylko 3,5mm gwintu, i jak jeszcze wykonamy ze 4 obroty, to będziemy mieli latający pocisk w postaci dekla z tłoczyskiem. Od razu mówię: tu nie ma żartów, bo będziecie szukać części od Vortexa u sąsiada mieszkającego wyżej, a swoich palców piętro niżej.

Teraz słuchamy czy powietrze syczy przez gwint. Z uwagi na to że złącze było zabezpieczone klejem, oraz w cylindrze znajduje się dość dużo oleju (dlatego było hasło „tłoczyskiem do góry!”) uchodzenie powietrza może być bardzo mizerne, dlatego warto polać miejsce połączenia odrobiną wody z czymś co się pieni. Jeśli nie idą bańki, to trzeba pokręcać pokrywą delikatnie o ćwierć obrotu tam i z powrotem aż się piana ukaże.

Gdy to nastąpi odstawiamy siłownik na 10 minut i po tym czasie znów sprawdzamy czy powietrze schodzi. Jeśli nie, to próbujemy znów poruszyć pokrywę. Gdy ciężko idzie, ruszamy kilkadziesiąt razy znów i patrzymy czy bańki się pojawiają. Gdy zaś nie ma piany, lub złącze idzie lekko że samymi palcami kręcić się, to przed dalszym odkręcaniem należy się upewnić się czy na pewno pozbyliśmy się ciśnienia. Dowodem na to jest możliwość wepchnięcia jednym palcem tłoczyska. Dopiero wtedy możemy wykręcić przednią pokrywę.

Obrazek

Uwaga! W cylindrze Vortexa jest dość dużo pożytecznego oleju smarowego, dlatego wskazane jest aby go nie wylać. Jeśli się wychlapie, to można nalać tam 0,5-1cm3 oliwy hydraulicznej, maszynowej czy innej rzadkiej.

Tę całą procedurę na szczęście trzeba uskutecznić tylko raz w życiu siłownika, potem za każdym razem spuszczanie powietrza jest o wiele łatwiejsze.


Każdy następny raz – czyli kolejne rozebranie fabrycznego Vortexa typu 3.

Potrzeba nam:
- Nowego wiertła fi 9,0mm;
- Klucza płaskiego nr 18;
- Kartki papieru i długopisu.

1. Co zrobić z kartką i długopisem – wiadomo.

2. W otwór z tyłu wkładamy wiertło końcem tępym. Całość kładziemy na stole aby wiertło wystawało w naszą stronę zaś tłoczysko było po prawej, przyciskamy siłownik lewą ręką zaś prawą luzujemy pokrywę poprzez uderzenie w klucz.

Obrazek

3. Trzymając siłownik tłokiem w górę luzujemy pokrywę. W pewnym momencie usłyszymy takie „Pjjjiiiiuuu…” podobne do tego jakie występuje w momencie gdy chcemy puścić cichacza, ale to nie do końca wyszło. To o-ring został częściowo wydmuchnięty i powietrze po gwincie uchodzi na zewnątrz.

Obrazek

Odluźnienie trwa kilka sekund po czym można, po ułożeniu o-ringu całość skręcić stosując znów metodę kluczowo-wiertłową.

Niestety, jak widać zmniejszanie energii Vortexa nr 3 jest pracochłonne i musi odbywać się do zera. Ale jak się nie ma co się lubi…

W następnym odcinku rewolucji napędowej opiszę jak ustawić moc siłownika, czyli będzie o charakterystyce p/Ek, przedstawię ważną kwestię o pomysłach „racjonalizatorskich” związanych z tłuczeniem tłoka w denko cylindra, a na koniec najbardziej oczekiwane przez to zacne forum wrażenia ze zmiany napędu ze stalowego na pneumatyczny.

Pozdrawiam sprężyście – Kuc.
Yannu
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 168
Rejestracja: 02 czerwca 2015, 14:05
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: Yannu »

"I właśnie dlatego, drogie dzieci, kobiety żyją dłużej od mężczyzn."

Żarty na bok - tak jak lubię twórczość kol. Kucyka, to ten sposób jest równie bezpieczny, jak testowanie, czy pocisk z .45 Desert Eagle przebije egzemplarz Biblii przyłożonej do naszej piersi.
Nie, nie i jeszcze raz NIE.
Awatar użytkownika
adnikauto
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 2550
Rejestracja: 20 sierpnia 2013, 19:26
Tematy: 216
Lokalizacja: Wschodnie Wybrzeze
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.

Post autor: adnikauto »

No, noo... Kolega Kucyk jest jak saper... moze sie pomylic tylko raz... :roll:

Ale swoja droga - wiesz, ze idziesz "po bandzie" w tej chwili... naprawde chcesz poswiecic swoje zdrowie /i palce i reszte/... dla dobra nauki...???

Obrazek

Juz myslalem, ze to Forum dla "pozytywnie zakreconych".... ale jak Kolega zaczal rozbierac silowniki cisnieniowe pod cisnieniem 150 atmosfer.... no to ja wymiekam... :651:

Obrazek

Ide "grzebac" sie w Crosmanach i Dianach.... :arrow: :583:

Zdrowia zycze... :!: i zeby nic nikomu sie "nie urwalo"... :!:

Obrazek

Dla dobra nauki czy nie..... noo, chyba wystarczy...!

Obrazek
Ostatnio zmieniony 13 lipca 2017, 03:14 przez adnikauto, łącznie zmieniany 2 razy.
Guns have two enemies politicians and rust. :502: Not sure, which is worst...
Zablokowany Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Wiatrówki”