Co z Mistrzostwami Europy w Strzelectwie Westernowym?
Moderator: Moderatorzy CP
- tadeusz45
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 728
- Rejestracja: 24 listopada 2007, 14:57
- Tematy: 0
- Lokalizacja: warszawa
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
- yho
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 371
- Rejestracja: 18 marca 2008, 07:57
- Tematy: 34
- Lokalizacja: IŁAWA
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Podziękowanie :-)
Dziękuję kolegom: Willie357 oraz Telesfor :-)
Tak to opisali , że... poczułem się jakbym tam był.
Niestety, ostatnio strzelam gównie z klawiatury. Wasze opisy podtrzymują na duchu i w wierzę, że być może w tym roku wypalę z CP :-)
Pozdro
Tak to opisali , że... poczułem się jakbym tam był.
Niestety, ostatnio strzelam gównie z klawiatury. Wasze opisy podtrzymują na duchu i w wierzę, że być może w tym roku wypalę z CP :-)
Pozdro
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 2516
- Rejestracja: 22 maja 2005, 18:59
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Może warto by, żeby Koledzy propagatorzy strzelania kowbojskiego troche więcej pisali na temat strzelań westernowych, mnie rok temu dał Cereus postrzelać z lewrowca i adrenalina skoczyła mi do góry-było to coś fajnego, wybierałem sie w tym roku, ale zdrowie nie to i trza było antybiotyki żreć i w domu leżeć, a te zawody-to coś na najwyższym poziomie, dawno u nas nie widzianym.
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 1345
- Rejestracja: 21 sierpnia 2004, 18:49
- Tematy: 47
- Lokalizacja: W-wa
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Jacku , trudno to opisac.Wiele sie dzieje i to w róznych miejscach . Najlepiej to jednak zobaczyc - bez tego trudno poczuć tę atmosferę i "spirit of the Game".
stroje kowbojskie noszone na codzień , cala ta broń traktowana jako narzedzie , oraz adrenalina podczas rozgrywania konkurencji tworzą swoistą atmosferę- nie da się tego przekazać na papierze czy ekranie.
Do tego jeszcze walka ze sprzętem który oczywiście w kluczowych momentach się buntuje, presja czasu , pogoda ( jeden stage strzelałem kompletnie przemoczony , w scianie deszczu tak ,ze nie byłem w stanie utrzymac naboju do dubeltówki w palcach tak się wszystko slizgalo) i wiele innych czynników powoduje ,ze Mistrzostwa Westernowe odbieramy jako coś fantastycznego ale też i ogromny wysiłek fizyczny i psychiczny.
więc wrażeń jest moc , w duzej mierze to osobiste odczucia. Byc moze nie do wyobrażenia dla obserwatora z zewnątrz.
ale satysfakcja jest ogromna. Ja na przykład miałem takiego pecha i serie awarii ,ze za główny cel postawilem sobie w ogóle ukończyć główny mecz. I bez tego "pieprzonego " winchestera Williego - nie dałbym rady. Mój Marlin okazał się wybredny na amunicję albo po prostu sie popsuł , bo po jednym dniu bezawaryjnego strzelania zaczął sie kompletnie blokowac przy przeładowaniu - ale co jakiś czas...Do tej pory badam co sie stało.
Złamałem iglicę w Peacemakerze. Straciłem cztery stage na awariach i musiałem je odrabiać...Nawet pozyczony od Cereusa winchester się zablokował..Do stanowiska na Long Range 300 i 500 dopchałem się do strzałów próbnych - bardzo obiecująco , bo po nastawienia celownika suwmiarka, nawet ze stojącej pozycji trafiłem na 300 i na 500 za pierwszym razem- co z tego , kiedy do ocenianych strzałów dopchałem sie dopiero wtedy , gdy swiatlo było na tyle marne , że w dioptrze kompletnie nie widziałem bizona....
ale nic to , najważniejsze , zę byłem , brałem udział skonczyłem konkurencję . czegos sie nauczylem - a głownie po to pojechalem.Czyli wrażenia bardzo pozytywne mimo wszystko.
stroje kowbojskie noszone na codzień , cala ta broń traktowana jako narzedzie , oraz adrenalina podczas rozgrywania konkurencji tworzą swoistą atmosferę- nie da się tego przekazać na papierze czy ekranie.
Do tego jeszcze walka ze sprzętem który oczywiście w kluczowych momentach się buntuje, presja czasu , pogoda ( jeden stage strzelałem kompletnie przemoczony , w scianie deszczu tak ,ze nie byłem w stanie utrzymac naboju do dubeltówki w palcach tak się wszystko slizgalo) i wiele innych czynników powoduje ,ze Mistrzostwa Westernowe odbieramy jako coś fantastycznego ale też i ogromny wysiłek fizyczny i psychiczny.
więc wrażeń jest moc , w duzej mierze to osobiste odczucia. Byc moze nie do wyobrażenia dla obserwatora z zewnątrz.
ale satysfakcja jest ogromna. Ja na przykład miałem takiego pecha i serie awarii ,ze za główny cel postawilem sobie w ogóle ukończyć główny mecz. I bez tego "pieprzonego " winchestera Williego - nie dałbym rady. Mój Marlin okazał się wybredny na amunicję albo po prostu sie popsuł , bo po jednym dniu bezawaryjnego strzelania zaczął sie kompletnie blokowac przy przeładowaniu - ale co jakiś czas...Do tej pory badam co sie stało.
Złamałem iglicę w Peacemakerze. Straciłem cztery stage na awariach i musiałem je odrabiać...Nawet pozyczony od Cereusa winchester się zablokował..Do stanowiska na Long Range 300 i 500 dopchałem się do strzałów próbnych - bardzo obiecująco , bo po nastawienia celownika suwmiarka, nawet ze stojącej pozycji trafiłem na 300 i na 500 za pierwszym razem- co z tego , kiedy do ocenianych strzałów dopchałem sie dopiero wtedy , gdy swiatlo było na tyle marne , że w dioptrze kompletnie nie widziałem bizona....
ale nic to , najważniejsze , zę byłem , brałem udział skonczyłem konkurencję . czegos sie nauczylem - a głownie po to pojechalem.Czyli wrażenia bardzo pozytywne mimo wszystko.
- Willie357
- R.I.P
- Reactions:
- Posty: 2774
- Rejestracja: 10 grudnia 2006, 16:15
- Tematy: 0
- Lokalizacja: Śląsk
- Grupa: RIP
Jacku drogi, tu nie ma co pisac, tu trzeba strzelac, trenowac,uczestniczyc,podpatrywac lepszych, uczyc się od lepszych,niwelowac dystans dzielacy nas od swiata.O czym tu zresztą pisac, skoro przez rok liczba zawodników w 38 milionowym kraju wzrosła o 4 osoby,w tym 3 które przeszły z BP.
Tam gdzie udało mi się zasypac przepaśc sprzętową i nieco potrenowac (Sharps) mimo moich skromnych umiejetności strzeleckich,niwelowanych jeszcze przez starcze kłopoty ze wzrokiem walczyłem z konkurentami bez kompleksów,i prawie wyszło.
Tam gdzie udało mi się zasypac przepaśc sprzętową i nieco potrenowac (Sharps) mimo moich skromnych umiejetności strzeleckich,niwelowanych jeszcze przez starcze kłopoty ze wzrokiem walczyłem z konkurentami bez kompleksów,i prawie wyszło.
CZARNE I NITRO,>30, moturki , G 4x4 Bundeswehr , za młodu kobietki.
TAK dla eutanazji kretynów
TAK dla eutanazji kretynów
- tadeusz45
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 728
- Rejestracja: 24 listopada 2007, 14:57
- Tematy: 0
- Lokalizacja: warszawa
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Telesfor zapamiętamy tego ustawiacza na 500 jest na foto. Koledzy mam już wgrane zdjęcia i filmy ale moja wiedza komputerowa każe mi "czekać na łaskę dzieci".
Brakowało mi tylko takiego luzu jaki mają inne nacje, (nasze orły raczej skupiały się na pilnowaniu pokoi) nie siedzieliśmy ,jak to bywało w poprzednich latach, przy ognisku choć pogoda była ku temu absolutna. Wiem że najłatwiej narzekać choć samemu nic się nie zrobiło, brakło mi fantazji ale okazałem odwagę w tańcu. Cały czas czuć było (obok prochu) dużą życzliwość. Bardzo sobie pomagaliśmy co przy awariach sprzętu było bardzo istotne. Mnie rozleciał się na początku rewolwer i natychmiast Dazbi przyniósł mi swój zapasowy, kiedy stanąłem jak ostatnia fujara podbiegł Telesfor wręczył mi swoją strzelbę i mogłem walczyć dalej. Liczę, że naszym wspaniałym organizatorom nie zabraknie energii i nadal będę mógł przebywać w samych początkach XIX wieku za co im bardzo, bardzo dziękuję
Old Hors
Brakowało mi tylko takiego luzu jaki mają inne nacje, (nasze orły raczej skupiały się na pilnowaniu pokoi) nie siedzieliśmy ,jak to bywało w poprzednich latach, przy ognisku choć pogoda była ku temu absolutna. Wiem że najłatwiej narzekać choć samemu nic się nie zrobiło, brakło mi fantazji ale okazałem odwagę w tańcu. Cały czas czuć było (obok prochu) dużą życzliwość. Bardzo sobie pomagaliśmy co przy awariach sprzętu było bardzo istotne. Mnie rozleciał się na początku rewolwer i natychmiast Dazbi przyniósł mi swój zapasowy, kiedy stanąłem jak ostatnia fujara podbiegł Telesfor wręczył mi swoją strzelbę i mogłem walczyć dalej. Liczę, że naszym wspaniałym organizatorom nie zabraknie energii i nadal będę mógł przebywać w samych początkach XIX wieku za co im bardzo, bardzo dziękuję
Old Hors
-
- Reactions:
- Posty: 7
- Rejestracja: 16 marca 2011, 23:35
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
- gatling
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 1019
- Rejestracja: 25 września 2006, 12:16
- Tematy: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 320
- Rejestracja: 07 stycznia 2011, 09:34
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Witam wszystkich kolegów- tych, których poznałem w Starachowicach i tych, których mam nadzieję jeszcze przyjdzie mi poznać.
Dzięki koledze Willie357 i jego wyposażeniu po raz pierwszy wziąłem udział w CAS i klimat zawodów mnie urzekł.
Za największą radość uważam możłiwość konkurowania z Wami na długich dystansach z Jarkowego Sharpsa. Jest w nim duży, być może jeszcze częściowo nieodkryty potencjał.
Dziękuję Ci Jareczku.
Dzięki koledze Willie357 i jego wyposażeniu po raz pierwszy wziąłem udział w CAS i klimat zawodów mnie urzekł.
Za największą radość uważam możłiwość konkurowania z Wami na długich dystansach z Jarkowego Sharpsa. Jest w nim duży, być może jeszcze częściowo nieodkryty potencjał.
Dziękuję Ci Jareczku.