A ja twierdzę że ten człowiek poniósł karę o wiele gorszą niż te cztery lata więzienia. Musiał spojrzeć w oczy rodzicom, których dziecko przez jego nieostrożność zginęło. Uwierzcie mi. Najgorszemu wrogowi nie życzyłbym być na miejscu tak rodziców zastrzelonego jak i sprawcy. Nie wiem co jest gorsze. Stracić dziecko czy być sprawcą śmierci czyjegoś dziecka. I to nie jest gdybanie. Znam kilka osób które musiały pochować własne dziecko. I nie ma znaczenia czy dziecko ma lat kilka czy trzydzieści kilka. Zawsze jest ta sama konkluzja: "to nie rodzice powinni chować dzieci ale dzieci powinny chować rodziców".
Miałem też okazję poznać osobę która była wychowawcą na obozie żeglarskim (w połowie lat siedemdziesiątych) i nie upilnowała. Ot, dzieciaki w nocy gdy wszyscy spali wymknęły się z miejsca noclegu na żaglówki z podejściem - "w końcu bez kontroli i gderania co mamy robić i gdzie pływać". W efekcie jeden z uczestników wypadł za burtę i się utopił. Ten wychowawca o którym piszę twierdził że wolałby odsiedzieć dwa razy więcej niż odsiedział aby tylko ten dzieciak wrócił do domu. Niestety. Musiał poinformować rodziców że ich syn nie wróci już nigdy do domu. Potem musiał im spojrzeć w oczy - twierdził że była to najgorsza chwila w jego życiu. Uprzedzę komentarze i pytania złośliwych: Nie, nikt na tym obozie nie był pijany. Od początku kolonii do wypadku cała kadra była trzeźwa jak niemowlęta. Komendant na punkcie trzeźwości miał "fioła". Z relacji innej osoby po zamknięciu przewodu sądowego oskarżony wychowawca nawet nie zająknął się o najniższym wymiarze kary tylko powiedział coś w tym stylu:
Proszę oskarżycieli posiłkowych (rodzice tego dziecka co utonęło) o wybaczenie, chociaż wiem że mi nie wybaczycie bo tego się wybaczyć nie da
.
To oskarżyciel posiłkowy (a dokładniej matka) prosiła o możliwie najniższy wymiar kary dla oskarżonego, dodając:
Ten wypadek mógł się przytrafić każdemu. A żaden, nawet najwyższy możliwy wyrok mi dziecka nie zwróci.
To tyle o wyroku, odszkodowaniu dla rodziców, czy pracach społecznych "z których rodzice zastrzelonego nie będą mieli korzyści" Kończąc przydługi wywód odpowiem od razu, że wiem iż w obecnych czasach to brzmi jak scena z kiepskiego melodramatu. Dodam tylko że nie czytałem żadnych akt przytaczanej sprawy, ale jej przebieg potwierdzało mi kilka osób.
Zaś co do wypadku to niezależnie od wyroku my powinniśmy wyciągnąć takie tylko korzyści jakie się da. Po za udowodnieniem żonie dlaczego swojej broni po wyjęciu z szafy nie spuszczam z oka wszelkie reportaże jakie znalazłem w sieci pokazywałem swojemu synowi ku przestrodze i żeby również on wiedział dlaczego broń jest w sejfie, dlaczego każdą broń należy traktować jak załadowaną (chociaż będziemy pewni że jest rozładowana) i dlaczego cztery razy sprawdzam broń przed włożeniem do szafy:
- po skończeniu strzelania,
- przed zejściem ze stanowiska i włożeniem do pokrowca,
- przed włożeniem do samochodu (wyjęcie i włożenie z powrotem do pokrowca, przy okazji inwentaryzacja stanu ilościowego)
- po wyjęciu z pokrowca przed włożeniem do szafy.
Szanowni przedmówcy.
Kara oprócz funkcji wychowawczej dla sprawcy ma pełnić też funkcję odstraszającą dla ewentualnych sprawców.
I nie piszcie mi tu o główszczyźnie bo odpowiem wam kodeksem Hammurabiego. Równie idiotyczny dla nas obecnie co proponowana w tym wątku główszczyzna.
Możliwe że w przypadku tego konkretnego sprawcy kara nie będzie elementem wychowawczym ( jeżeli ma sumienie). Ale nawet w tym przypadku spełni funkcje odstraszające dla ewentualnych przyszłych sprawców. Pomyślcie sami co by było gdyby taki na przykład złodziej musiał tylko wyrównać straty pokrzywdzonemu - czy ilość kradzieży by się zwiększyła czy zmniejszyła?
Ostatnio zmieniony 24 listopada 2016, 23:10 przez Garfield, łącznie zmieniany 2 razy.
"Zły - być może, dobry - a czemu??"
"Kasandrą byłem, jestem i zostanę..... .....obym się mylił."
Mieszasz czyny o różnej genezie.
Czym innym jest popełnienie czynu zabronionego/doprowadzenie do tragedii przez nieuwagę, nieodpowiedzialność, zbieg okoliczności, a czym innym dokonanie czegoś z PREMEDYTACJĄ.
SKS Ardea || Pomorskie Stowarzyszenie Strzelecko-Kolekcjonerskie "DO BRONI"
Garfield pisze:Szanowni przedmówcy.
Kara oprócz funkcji wychowawczej dla sprawcy ma pełnić też funkcję odstraszającą dla ewentualnych sprawców.
I nie piszcie mi tu o główszczyźnie bo odpowiem wam kodeksem Hammurabiego. Równie idiotyczny dla nas obecnie co proponowana w tym wątku główszczyzna.
Możliwe że w przypadku tego konkretnego sprawcy kara nie będzie elementem wychowawczym ( jeżeli ma sumienie). Ale nawet w tym przypadku spełni funkcje odstraszające dla ewentualnych przyszłych sprawców. Pomyślcie sami co by było gdyby taki na przykład złodziej musiał tylko wyrównać straty pokrzywdzonemu - czy ilość kradzieży by się zwiększyła czy zmniejszyła?
A te pół banki przykładowe nie byłoby czynnikiem odstraszającym dla ewentualnych przyszłych sprawców? Właśnie o to chodzi aby złodziej wyrównał straty co do grosza plus nadwyżka. To, że spędzi w pi***lu ileś tam dni mnie jako okradzionego zupełnie nie interesuje jeśli jak to zwykle bywa zostaję bez tego co mi ukradł bezpowrotnie.
Jeszcze inaczej, weźmy przykładowo gangstera, który okradł 1000 osób i zgromadził w ten sposób olbrzymią fortunę. Załóżmy, że idzie siedzieć i załóżmy, że skonfiskowano mu jego majątek. Ten skonfiskowany majątek idzie do skarbu państwa, które kradnie po raz drugi pieniądze już skradzione przez tegoż gangstera tym 1000 osób na podstawie zeznań których został skazany. Ofiary - te 1000 osób zostają z niczym. Utrzymują gangstera ze swoich podatków w wiezieniu jak siedzi. I to ma być sprawiedliwość?
Państwo tych pieniędzy nie kradnie. Jeżeli przejmuje je zgodnie z prawem, to nie jest kradzież. Jednocześnie, skoro pieniądze trafiają do skarbu państwa, to można przyjąć, że to z tej puli utrzymywany jest gangster w więzieniu, a nie z podatków - to kwestia umowna, bo wszystko leci do wspólnego wora. Nie widzę też powodu dla którego poszkodowani nie mogliby dochodzić swoich roszczeń przed sądem i uzyskać z majątku tego gangstera ( poprzez egzekucję komorniczą ) pokrycie strat. Co jedno ma do drugiego ?
marcusling pisze:Niech każdy się postawi w sytuacji rodzica, który stracił dziecko w tak tragicznej sytuacji jak opisana. Ja mając do wybory 4 lata w pace dla myśliwego lub 500 tys zł przykładowo dla mnie jako rodzica wybieram pieniądze. Nic mi z tego, że pójdzie siedzieć. A jak ktoś z was wybierze prace społeczne na rzecz kogokolwiek tylko nie was jako tego rodzica to cóż wasz wybór.
Uważam, że powinien siedzieć i dodatkowo zapłacić sporą sumę. Życie ludzkie jest wyceniane przez instytucje ubezpieczeniowe na kilka milionów zł i tyle powinien zapłacić nawet jeśli go to zrujnuje.
A ja osobiscie w takiej sytuacji uwazam ze ani pieniadze ani odsiadka mnie nie satysfakcjonowalyby. Dziecko to nie kura czy swinia ze kupie sobie inna.
Nie wiem jak bym sie zachowal i czul. Uwazam ze jest to zbyt trudne dla rodzica aby zredukowac skutki czynu do efektow ekonomicznych badz karnych.
I mysle ze lepiej zakonczyc te niezbyt madre rozwazania.
Ostatnio zmieniony 25 listopada 2016, 12:13 przez Sebastian, łącznie zmieniany 1 raz.
marcusling pisze:Niech każdy się postawi w sytuacji rodzica, który stracił dziecko w tak tragicznej sytuacji jak opisana. Ja mając do wybory 4 lata w pace dla myśliwego lub 500 tys zł przykładowo dla mnie jako rodzica wybieram pieniądze. Nic mi z tego, że pójdzie siedzieć. A jak ktoś z was wybierze prace społeczne na rzecz kogokolwiek tylko nie was jako tego rodzica to cóż wasz wybór.
Uważam, że powinien siedzieć i dodatkowo zapłacić sporą sumę. Życie ludzkie jest wyceniane przez instytucje ubezpieczeniowe na kilka milionów zł i tyle powinien zapłacić nawet jeśli go to zrujnuje.
Zniszczysz tym jego rodzinę, życie jego dziecku, żonie. A w efekcie, tych milionów nie uzyskasz ( bo będąc w więzieniu zarabiać nie będzie), a zapewne cały jego majątek tyle nie jest wart.
Rozumiem chęć i potrzebę ukarania, ale nie tylko skutek czynu jest ważny ale też jego motywacja. Wyrok jest za nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka. Nie umyślne zabójstwo, a wypadek - podsądny nie działał intencjonalnie, a czegoś nie dopilnował, doszło do zaniechania. Czy zlicytowanie całego jego ( i jego żony, dzieci ) majątku i wsadzenie go do więzienia zmieni coś dla rodziców dziecka? Czy może trzeba mu jeszcze zastrzelić syna? To już trochę nie czasy kodeksu Hammurabiego a społeczeństwo trochę posunęło się do przodu. Dyskutując o karze trzeba brać pod uwagę wiele aspektów - włącznie z interesem społecznym.
A ja osobiscie w takiej sytuacji uwazam ze ani pieniadze ani odsiadka mnie nie satysfakcjonowalyby. Dziecko to nie kura czy swinia ze kupie sobie inna.
Nie wiem jak bym sie zachowal i czul. Uwazam ze jest to zbyt trudne dla rodzica aby zredukowac skutki czynu do efektow ekonomicznych badz karnych.
Nie próbujemy zredukować skutków tego czynu - wybieramy tylko jeden aspekt problemu, ten który jest związany z funkcjonowaniem państwa. Śmierć dziecka jest dla rodziców największą tragedią i nie chodzi tutaj o jakiekolwiek przekładanie tego na pieniądze, wartość materialną, etc.
I mysle ze lepiej zakonczyc te niezbyt madre rozwazania.
Skoro uważasz, że piszesz głupoty, to po co piszesz?
Ja uważam, że dyskusja na te tematy również jest ważna i powinna mieć miejsce w sferze publicznej.
Pieniądze mogą być dla takiej rodziny bardzo potrzebne.
Po takim przeżyciu nie wiem, czy człowiek da radę normalnie pracować. Być może rodzina będzie wymagała długiego leczenia specjalistycznego (psycholog, psychiatra).. Jak i za co wówczas żyć?
Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co by było gdyby, bo aż ciarki chodzą po plecach.
SKS Ardea || Pomorskie Stowarzyszenie Strzelecko-Kolekcjonerskie "DO BRONI"