Regulacje ITAR

Moderator: Moderatorzy WBP

franek
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 1787
Rejestracja: 20 maja 2007, 08:55
Tematy: 0
Lokalizacja: Kraków
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: franek »

mkowalczuk pisze:Trudno wyczaić. Może być tak, że producent nie jest na liście eksporterów. Ja kiedyś trafiłem na taki zupełnie "nieszkodliwy" towar, gdzie mi odmówiono wysyłki wskazując na tę właśnie okoliczność.
Są sklepy i sklepiki , gdzie nawet transakcję w obrębie tego samego stanu potraktowali jako "międzynarodową" i odmówili. A zamawiałem wyłącznie ciuchy z 5.11 i parę naszywek.
Powód - płaciłem kartą kredytową z billing address w PL.
Transakcja międzynarodowa mać! LA -> San Francisco. Policjant to zawód. Major Bień to charakter.
Podobno "Customs" im nie pozwalają. Tere fere. Przy okazji Niemiec czy Norweg jest dobry. Polak to złooooo. Może nie zrobili aktualizacji od 1984r ?
Na szczęście są inni sprzedawcy. Moje $ ich szmaty.
remington 44, rogers & spencer 44, Hawken .45, jednorurka 12ga i parę nitro
Awatar użytkownika
Sunray
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 546
Rejestracja: 08 września 2008, 12:30
Tematy: 0
Lokalizacja: pomorskie
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Sunray »

Ok pogrzebałem głębiej i tak jak np. sporo typowych amerykańskich sklepów internetowych z częściami do broni czy Amazon nie wysyłają do nas, tak np. na eBayu znajdzie się możliwy "shipping" do Europy narzędzi korygujących przyrządy celownicze. Sklep Brownells natomiast również klasyfikuje je jako "Available Outside USA".

A spytam jeszcze o te regulacje pod innym kątem- co w sytuacji, kiedy ktoś jest fizycznie w USA i chce wywieźć akcesoria do broni, które kupił za kwotę poniżej wspomnianych 100 dolarów, czyli bezpiecznie i legalnie? Po prostu wrzuca się do plecaka i zapomina, czy może sprawa jest śliska i potrzebne jest posiadanie jakichś rachunków czy co, na udowodnienie przy ewentualnej kontroli, że wszystko jest w porządku?
Ostatnio zmieniony 08 czerwca 2013, 20:10 przez Sunray, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mkowalczuk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 7292
Rejestracja: 23 maja 2003, 19:25
Tematy: 136
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: mkowalczuk »

Złapanie na łamaniu prawa USA skutkuje często konsekwencjami np. w formie dożywotniego zakazu wjazdu.
Czy dotyczy to tylko zakazu ITAR czy też limitu 100 USD nie mam pojęcia. Trzeba zapytać jakiegoś ichniego prawnika.
"When seconds count, the cops are just minutes away."
Phouty
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 494
Rejestracja: 06 września 2012, 23:08
Tematy: 0
Lokalizacja: Druga strona stawu
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Phouty »

Zgadza się! Próba wywozu może się skończyć dożywotnim, (chociaż typowo 10-cio letnim) "banem" wjazdu do USA.
Oczywiście obowiązuje tak zwany zdrowy rozsądek przy osobistym wywożeniu czegokolwiek "technologicznego" z USA.
Jeżeli czegoś nie wysyłają wysyłkowo, to wiadomo....
Jeżeli coś kosztuje powyżej stówki, to też wiadomo...
(Chociaż otwartą sprawą jest zakup używanej rzeczy, za mniej niż 100 dolarów. Jeżeli się ma jakiś świstek, nawet napisany ręcznie na skrawku papieru z podpisem sprzedającego, to powinno być OK, chociaż trzeba się przygotować na długą konwersację z "customs" i możliwość niezałapania się na swój lot)!

Ważne jest jedno!!!
Nigdy, ale to przenigdy nie wolno pakować "dziwnych gadżetów" jakie się wywozi z USA do bagażu podręcznego, który się wnosi na pokład samolotu!!!
Gdy znajdą coś "trefnego" w walizce nadanej jako bagaż, to najwyżej jest "ban na wjazd".
Jeżeli znajdą to samo w bagażu podręcznym, to więcej niż pewne, iż dorzucą jakieś paragrafy podpadające pod "terroryzm", a to już jest cholernie poważna sprawa.

Patriot Act jest na szczęście wprowadzony czasowo (był on już w przeszłości przedłużony) i miejmy nadzieję, iż ewentualnie Kongres USA da mu umrzeć śmiercią naturalną.

PS
Odnośnie używania kart kredytowych, gdzie adres właściciela widnieje w Polsce.
Niestety, ale Polska zajmuje dosyć "zaszczytne" wysokie miejsce na listach kompanii kredytowych (VISA, MC, AMEX, Discover, Dinners Club) odnośnie oszustw związanych w użyciem kart.
Na tej liście znajdują się także takie kraje jak Ukraina, Białoruś, Rosja (!), Liberia, Nigeria, Somalia, Jemen i tak dalej.....
Przecież mało który mały operator wysyłkowego biznesu będzie ryzykował poważne problemy tylko dlatego, ażeby zarobić wręcz pojedyńcze dolary, lub wręcz centy (!) na jakimś małym zagranicznym zamówieniu, gdy rynek wewnętrzny wręcz pęka w szwach i ledwo się można wyrobić z zamówieniami. Do tego dochodzą bardzo upierdliwe sprawy związane z wysyłką międzynarodową. No i mało ludzi orientuje się w przepisach....bo i po co, skoro odnośnie przesyłek wewnętrznych w USA nie ma praktycznie żadnych ograniczeń prawnych, a te które są, to są świetnie znane każdej osobie.
Jest to po prostu sprawą balansu ryzyka a profitu, tym bardziej, iż znaczna większość sklepów internetowych w USA, to są jedno-osobowe operacje prowadzone na stole kuchennym w czyimś prywatnym domu, a półka w garażu służy jako "magazyn"..
Nic więcej!
Ostatnio zmieniony 09 czerwca 2013, 01:18 przez Phouty, łącznie zmieniany 1 raz.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
Awatar użytkownika
Sunray
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 546
Rejestracja: 08 września 2008, 12:30
Tematy: 0
Lokalizacja: pomorskie
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Sunray »

Czyli konkluzja tematu- lepiej dmuchać na zimne i osobiście akcesoriów do broni z USA nie wywozić, choćby i przy okazji- zakupy natomiast robić online i przerzucać całość ewentualnej odpowiedzialności na sklep wysyłkowy. 8-)
Awatar użytkownika
mkowalczuk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 7292
Rejestracja: 23 maja 2003, 19:25
Tematy: 136
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: mkowalczuk »

Phouty - kolega opowiadał, że był świadkiem rozmowy w konsulacie na temat właśnie takiego zakazu wjazdu. Zakaz był 10-cio letni, ale po upływie tego czasu i tak odmówiono wizy tłumacząc, że aplikujący nie przestrzegał w przeszłości prawa. Pewnie to odosobniony przypadek, ale niby 10 lat, a okazało się że nie wiadomo kiedy będzie wolno wjechać.

Sunray - też tak myślę, choć przywoziłem parę drobiazgów i to również w bagażu podręcznym. Nigdy jednak nie były to towary mogące uchodzić za coś podpadającego pod paragrafy. Trudno bym obiektyw za kupę siana wiózł w walizce. Jechał wraz z aparatem kupionym w Polsce i w towarzystwie innych szkieł.
"When seconds count, the cops are just minutes away."
Awatar użytkownika
Snipper_is
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 1682
Rejestracja: 17 sierpnia 2008, 03:20
Tematy: 71
Lokalizacja: Norwegia
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Snipper_is »

Jak ktoś napisał ,, dmuchać na zimne" lub...... sam do siebie wysłać pocztą . Co prawda jest ryzyko zaginięcia przesyłki ale to chyba pikuś w porównaniu z ryzykiem opisanych restrykcji.
lekomin
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 453
Rejestracja: 09 listopada 2009, 21:37
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: lekomin »

Phouty,
ciekawe co piszesz, ale akurat odsetek "lewych" transakcji przy wykorzystaniu kart kredytowych zarejestrowanych w Polsce jest bardzo niski. USA są po prostu na innym kontynencie, a my już się przyzwyczailiśmy w Unii Europejskiej, a tutaj zamawianie rzeczy z Francji nie różni się za bardzo od zamawiania rzeczy z Łomży.

Mieszkając kilka lat w UK za starych dobrych czasów (przed wejściem do UE), zamawiałem sporo rzeczy z Victoria's Secret :shame: dla mojej obecnej małżonki. A co ;) Po którymś z kolei zakupie Her Majesty's Customs Service mnie wzięło w obroty. Całkiem śmiesznie było, bo analizowali czy g-strigi kupiłem w celu dalszej odsprzedaży :)))))))

Ogólnie, dużo z Brownellsa zamawiam. Całego ARa złożyłem na zaimportowanych częściach. Da się? Da. ITAR jest do obejścia.

Jak wejdą te nowe głupkowate przepisy ONZtu, to będzie jazda.
Phouty
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 494
Rejestracja: 06 września 2012, 23:08
Tematy: 0
Lokalizacja: Druga strona stawu
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Phouty »

re. lekomin:
Masz rację z ilością oszustw tyczących się kart kredytowych, bo w liczbach bezwzględnych wygląda to następująco:
http://blogs-images.forbes.com/halahtou ... /card1.png
Jednakże widziałem raport sporządzany na wewnątrzny użytek kompanii kredytowych ("papierowy", więc nie mam jak podać linka), gdzie podają ilość oszustw w stosunku do wykonanych tranzakcji. Ponieważ Polska i dajmy na to Jemen nie są potęgąmi w obrocie bezgotówkowym, więc nawet mała ilość oszustw dokonywanych i wyrażonych w liczbach bezwzględnych, powoduje "wysoką lokatę", a tym samym wysoki współczynnik ryzyka dla kredytodawcy. Do tego dochodzą sprawy ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, specjalizującymi się w oszustwach kredytowych, których "stolicą" jest Rosja i niestety kraje byłego soc-bloku.

re. mkowalczuk:
To jest to, o czym się nie mówi, bo ban jest banem, ale "konto" nie jest automatycznie zacierane i pozostaje w kartotece.
A jednym z podstawowych warunków przyznania wizy, jest oczywiście "czyste konto".
(Za PRLu nie można się było zameldować w W-wie bez posiadania tam pracy, oraz nie można było podjąć pracy w W-wie bez posiadania tam meldunku. To jest to samo)!

Jedynym wyjściem dla delikwenta jest zatrudnienie adwokata (w USA), który by wniósł wniosek sądowy o zatarcie danych w kartotekach służb konsularnych i imigracyjnych. (Tylko sędzia taki nakaz może wydać).
Pomijając olbrzymią kasę potrzebną na "zamorskiego adwokata" (bo trzeba prawdopodobnie też polskiej papugi, ażeby pilnowała tej amerykańskiej), to jest to całkiem dobrze "zniechęcająca procedura", ciągnąca się wręcz latami, bo sądy imigracyjne są przeciążone sprawami nielegalnych, a sprwy związane z deportacją mają najwyższy priorytet...ale jest ich wręcz miliony. W większości przypadków, więc skórka nie jest warta wyprawki i praktycznie ten "ban" jest dożywotni!
Sam przyznasz, że to nie byle głupiec wymyślił te prawa! :)

Odnośnie transportu "technologii" w bagażu podręcznym w samolocie.
Zgadza się z tymi obiektywami! To nie powinno robić problemów!
Należy jednak pamiętać, iż przedmioty które nie wyglądają "groźnie", czy też nie wzbudzają strachu u przeciętnego (czyli przeciętnie niedouczonego) agenta TSA, oraz mają jednoznaczne "pokojowe zastosowanie", takie choćby jak obiektywy, powinny być okay.
Jednakże wierz mi.....bo kawałek zwykłej metalowej gaz-rurki włożonej do torby, wywołałoby panikę wśród tych idiotów z TSA, a delikwent by spędził wiele długich godzin na konwersacjach z innymi idiotami, tym razem z ICE, czy nawet FBI.
(ICE= Immigration and Customs Enforcement).

Innymi słowy, to co nawet tylko w najdzikszych wyobrażeniach może przypominać "broń", czy też cokolwiek związane z bronią, to jest na ogół wielkie "no-no" na pokładzie samolotu.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
Awatar użytkownika
mkowalczuk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 7292
Rejestracja: 23 maja 2003, 19:25
Tematy: 136
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: mkowalczuk »

Zaskoczę Cię: Kolega miał przypięty nóż (uwierz, że całkiem spory) do nurkowania do obiektywu. Tak wrócił z wakacji z Egiptu i zapomniał. Torba że sprzętem poleciała w raz z nim do NY. Spece od bezpieczeństwa tego nie zauważyli, a odkryliśmy to w hotelu na Manhattanie.
Czemu to piszę? A no po to byś nie myślał, że wszystko jest mądre i głęboko przemyślane.

Inny przypadek skrupulatności władz USA: inny Kolega załapał mandat za przekroczenie prędkości. Nie miał czasu stawić się w Sądzie, przed sędzią (obcokrajowiec ma niestety taki przywilej, że zapłacić policjantowi nie może) więc ... za niego stawił się adwokat. Przeprosił, wytłumaczył i zapłacił co trzeba. Kolejna wizyta i facet na bramce wjazdowej pyta kolegę: a tym razem będzie Pan też jeździł za szybko? Kolega nie mógł wyjść z osłupienia. Drobna przewyżka, w zupełnie innym stanie jak miejsce wjazdu do USA! Była to bodaj Nevada!
Cóż - USA to taki kraj wolności, gdzie niebawem władza będzie odnotowywała ile czasu spędza się w WC.

No ale to pikuś. Widziałem jak Władze USA odkryły, że obywatel USA wraca z Kuby i to nie z okolic pewnej zatoki, a z centrum wyspy. Szok! Od tamtego czasu przesłuchanie przez funkcjonariuszy imigracyjnych na lotnisku traktuję jako miłą pogawędkę i okazję by zapytać: co nowego słychać, na co zwrócić uwagę, czy są jakieś utrudnienia wmetrze i czy ulubione miejsca nadal funkcjonują :wink:
"When seconds count, the cops are just minutes away."
Phouty
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 494
Rejestracja: 06 września 2012, 23:08
Tematy: 0
Lokalizacja: Druga strona stawu
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Phouty »

Ha! Jeżeli nóż był w bagażu podręcznym wniesionym na pokład samolotu, to tylko pogratulować!!! (Moje dolary podatnika w akcji)! Nie na darmo TSA cieszy się jak najgorszą opinią, bo obmacują 80-cio letnie staruszki i niemowlęta, ale gości z ręcznikami na głowach to puszczają bez mała bez sprawdzania, ażeby nie obrazić "uczuć religijnych".

Jednakże, jeżeli nóż był w walizce, to jest to jak najbardziej legalne...przecież często latam z bronią palną i amunicją nadawaną jako bagaż i....żyję i cieszę się wolnością. Muszę jednak przejść przez specjalną procedurę na lotnisku, ale obecnie to pestka....a nawet szybciej idzie, bo poza kolejnością, więc nie trzeba czekać na "check-in" w kolejce z innymi pasażerami).

Z tymi "recordami" to nie demonizuj. Jest to związane z życiem w otwartym społeczeństwie, gdzie każdy ma dostęp do danych. Zawsze tak było, jednakże postęp w "digital recording" robi sprawdzanie danych bardzo łatwe. Kiedyś oczywiście te dane, zapisywane "papierowo" (a raczej na kartach perforowanych, czy też taśmach magnetycznych), były też tak samo dostępne....oczywiście, trzeba było się osobiście pofatygować, lub wysłać zamówienie na dostarczenie konkretnych danych......
Ale to jest nic, bo każde praktycznie kliknięcie na naszych kompach, jest skrupulatnie notowane (patrz te informacje, co sią ostatnio pojawiły na polskich stronkach odnośnie "cookies"). W USA, to już było przerabiane około 20 lat temu. Prywatne firmy, bazujące na danych pochodzących z tranzakcji bezgotówkowych wiedzą o konsumentach wirtualnie wszystko.....nawet kolor majtek kupionych dla żony....lub kochanki! (Bo też prawdopodobnie wiedzą, która jest która). :P
W dzisiejszych czasach, to nie ma jak spodziewać się prywatności, szczególnie w amerykańskim społeczeństwie "bezgotówkowym". (Banknot 20-to dolarowy, to już noszę chyba w portfelu od ponad roku i nie mam go jak wydać). W sumie wolę dobrze uregulowany "rynek danych", niż miała by to być jakać cicho-ciemna operacja, czy to rządowa, czy też prywatnych firm kredytowych.
Pamiętaj, że system gdzie dane były "ściśle tajne", to nazywał się totalitaryzmem.
Więc i tak źle i tak niedobrze, ale osobiście wolę system otwarty. (Bo skoro ktoś może sprawdzać mnie, to ja też mogę jego sprawdzać....a poza tym, to co mam do ukrycia?
(Pomijam sprawy finansowe, ale te są dobrze zabezpieczone).

Na Kubie Amerykanie nie mogą wydać nawet pojedyńczego dolara od lat 60-tych, chociaż sam zakaz podróży, jako taki nie istnieje. Znam wielu ludzi-żeglarzy, (sam żegluję, ale tylko do Meksyku i znacznie rzadziej do Kanady), którzy jednak rutynowo pływają do Marina Hemingway w Hawanie. Nic im się nie dzieje, chociaż od czasu do czasu, kogoś porządnie przetrzepią przy powrocie. Jeszcze rzadziej, komuś przyłożą domiar podatkowy, w ramach różnych kruczków prawnych związanych z tą "blokadą ekonomiczną Kuby", ale to jest tak zwane ryzyko wkalkulowane. Tajemnicą poliszynela jest w USA, że spędzenie super tanich (oj, już nie tak tanich jak jakieś 15-20 lat temu) wakacji na Kubie, to zawsze się dzieje początkowym lotem do....Kanady. Kubańczycy NIGDY nie stemplują amerykańskich paszportów!!! (Prawdopodobnie, jest to dla nich mimo wszystko źródło dopływu dewiz, więc stemplowanie byłoby podcinaniem gałęzi na której oni siedzą).
Wyjątkami są Amerykanie kubańskiego pochodzenia, którzy jadąc na Kubę nie mają tam żadnych ograniczeń finansowych. Wiadomo...."pomoc humanitarna".
Z tego banu są też zwolnione organizacje charytatywne i religijne, ale muszą wydawać kasę na cele ściśle związane ze swoją działalnością. (Jak tą kasę potem Fidel zagospodaruje, o tym amerykańskie przepisy już nie mówią). ;laughing:
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
Awatar użytkownika
mkowalczuk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 7292
Rejestracja: 23 maja 2003, 19:25
Tematy: 136
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: mkowalczuk »

Lecąc do USA zwykle mam ileś banknotów 100 dolarowych. Będąc informatykiem - mam wstręt do kart płatniczych i kont bankowych w sieci więc zwykle wolę gotówkę;-)
Zapewniam, że zawsze mam okazje wydać więcej jak wziąłem więc posiłkuję się pieniądzem z bankomatu.
No ale nie o tym chciałem, a pragnę powiedzieć, że pieniądz papierowy nawet o takim nominale nie wzbudza zdziwienia czy podejrzliwości jak mi kiedyś to wmawiano.

Tak. Nóż był w kabinie wraz z całym majdanem foto. Trudno byśmy zaufali linii i wsadzili sprzęt za kilkanaście tysięcy dolarów do walizek ;-)
Lecieliśmy głowie pozwiedzać i pofocić stąd całkiem sporo sprzętu. Aby było zabawniej: nie było problemu z wniesieniem statywów foto i ciężkich głowic np. do panoram, które doskonale nadają się jako broń, bo są metalowe, sporo ważą i mają np. spore kolce. W sumie niezła z takiego statywu pała do rozbijania głów. Jednak już w NY nie pozwolono nam wnieść statywu by zrobić nocną panoramę z empire state building.
"When seconds count, the cops are just minutes away."
Phouty
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 494
Rejestracja: 06 września 2012, 23:08
Tematy: 0
Lokalizacja: Druga strona stawu
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Phouty »

Tośmy kolegi po fachu, bo ja też jestem oryginalnie z tej branży, jednakże zajmowałem się informatyką w latach 70-tych! Teraz nawet nie wiem jak zmienić "wallpaper" na ekranie mojego laptopa (może kiedyś posiądę tą wiedzę tajemną :P ), a nawet autentycznie nie używam komórki, z czego jestem bardzo dumny!

Hej, uważasz, iż używanie gotówki zapewnia Tobie anonimowość? A komórkę w kieszeni nosisz? I prawdopodobnie używasz też wbudowany w nią GPS.....pełna anonimowość wszystkich numerów na jakie dzwoniłeś, jakie dzwoniły do Ciebie i oczywiście cała trasa, po jakiej się poruszałeś (nawet bez GPS "tracking"), ponieważ przecież wiedzą, które anteny w sieci komórkowej brały udział podczas Twoich rozmów przez tą komórkę!
Jakby nie było, to banknoty mają numery seryjne, a bankomat też ma czytnik i wie, jakie numery seryjne Tobie wydaje. Nawet jeżeli kupujesz tą seksy czerwoną bieliznę dla żony, płacisz gotówką i sklepikarz oczywiście nic nie sprawdza, to przecież deponuje on utarg w banku, więc pojawia się "Twój" numer seryjny, który u niego wydałeś. Nie tak "dokładne" jak karta kredytowa (bo nie wiedzą, jaki kolor bielizny lubi żona, a jaki kochanka), ale wystarczające, ażeby Ciebie i tak namierzyć! (Gdyby już koniecznie ktoś chciał robić jakieś namiary). :)

Wbrew pozorom, to kupowanie w dużym supermarkecie zapewnia jeszcze mniej anonimowości, bo przecież kasy sklepowe są podłączone do ich systemu inwentaryzacji towaru i każda tranzakcja jest "crossreferenced" w realnym czasie. Łatwo jest więc znaleźć w ich kompie każdą unikalną tranzakcję, bo ile ich może być w ciągu kilku godzin, gdy wypłynął banknot o nominale 100 ("przypisany" Tobie w bankomacie), więc łatwo jest to odtworzyć! Nawet jak po drodze do supermarketu zatrzymasz się w barze i wypijesz drinka, to oczywiście rozmienisz tą stówkę, ale to nic nie ukrywa, a tylko wydłuża drogę do odtworzenia Twojej trasy, ponieważ użyłeś banknotów o których jest wiadomo, iż były przypisane temu barowi, gdy oni pobierali pieniądze z banku. Teroretycznie, to można się przejść po wielu barach i "mieszać gotówką" tak, ażeby zgubić ślad, ale podejrzewam, że po takiej akcji to będziesz tak pijany, iż zachodzi niebezpieczeństwo, iż pomylisz ulubione kolory bielizny żony i kochanki przy zakupie....i będzie znacznie gorsza wpadka (z obu babami....nikomu tego nie życzę, nawet największym wrogom) niż z tymi, przed którymi chciałbyś chronić swoje życie prywatne! :) :) :)

Systemu się nie przeskoczy, no chyba, że znów zaczniemy używać handlu wymiennego, czy też szklanych paciorków jako waluty, ale po co?

Mimo wszystko "plastyk" jest bardziej uniwersalny. Przykład z ostatniego stycznia, gdzie o godzinie 11:30 mojego czasu dostałem kompletnie niespodziewany telefon z Polski, że moja mama przedwcześnie umarła w bardzo młodym wieku lat tylko 93(!!!), a już o 16:00 siedziałem w samolocie lecącym z LAX do Polski (z przesiadką w Zurychu, bo mi mój agent tylko takie połączenie mógł znaleźć na 3 godziny przed odlotem) i miałem w Polsce porobione rezerwacje hotelowe, wypożyczony samochód i załatwione wiele, wiele innych rzeczy. Spróbuj to samo załatwić w ciągu godziny przy pomocy gotówki, tym bardziej że z pracy musiałem pojechać do domu ażeby wziąść paszport, zatrzymać się w Walmart, ażeby kupić jakieś zimowe ubranie, bo ja tu jako zimową odzież to używam koszul z długim rękawem, dojechać te 70-siąt parę kilometrów do LAX i.....przejść oczywiście przez "security screening". A kopali mnie jak arabskiego terrorystę, bo leciałem kompletnie bez bagażu! (Tak jak stałem, plus mała paczka z grubą kurtą i butami, które kupiłem godzinę wcześniej w Walmart po drodze na lotnisko, a którą oczywiście oddałem jako bagaż, więc miałem puste ręce). To samo w Zurychu podczas przesiadki, bo na dworze mróz, a ja paraduję po lotnisku ubrany tylko w koszulę z krótkim rękawem, bo się w domu nawet nie miałem czasu przebrać! Więc musiałem wyglądać na jakiegoś "wywrotowca", gdy wywalili mnie już w "rękawie" samolotu do dodatkowej kontroli osobistej. Najlepsze jaja były na Okęciu, bo samolot nie stanął przy rękawie, ale na płycie lotniska i musieli nas dowozić autobusem......śnieżyca, co najmniej minus dwadzieścia, a jak w koszulce z krótkim rękawem! Wesoło było! :)
Chociaż w PL musiałem wziąść gotówkę, bo jeszcze cały czas kościelny biega z tacką w kościele "co łaska", a nie z iPhonem wyposażonym w czytnik do kasowania kart kredytowych, tak jak to już w większości amerykańskich kościołów bywa.
No good deed goes unpunished.
Μολων λαβε
Delwin
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 769
Rejestracja: 22 kwietnia 2008, 17:16
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Delwin »

Jakby nie było, to banknoty mają numery seryjne, a bankomat też ma czytnik i wie, jakie numery seryjne Tobie wydaje. Nawet jeżeli kupujesz tą seksy czerwoną bieliznę dla żony, płacisz gotówką i sklepikarz oczywiście nic nie sprawdza, to przecież deponuje on utarg w banku, więc pojawia się "Twój" numer seryjny, który u niego wydałeś. Nie tak "dokładne" jak karta kredytowa (bo nie wiedzą, jaki kolor bielizny lubi żona, a jaki kochanka), ale wystarczające, ażeby Ciebie i tak namierzyć! (Gdyby już koniecznie ktoś chciał robić jakieś namiary).


Nie tak prosto. Zanim pieniądze trafią do banku jako utarg mogą zostać np. wydane jako reszta innej osobie czy też zużyte do zapłacenia dostawcy - właśnie gotówką (i dlatego małe sklepy są lepsze). Ponadto przy gotówce nie wiesz jaki towar został nabyty - jedynie w jakim sklepie.
Awatar użytkownika
mkowalczuk
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 7292
Rejestracja: 23 maja 2003, 19:25
Tematy: 136
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: mkowalczuk »

;laughing:
Banknoty w większości pochodziły z kantoru w Polsce. Tam nikt ich do mnie nie przypisał, bo się przecież nie legitymowałem!

Nie boicie się pisać w sieci? Przecież mogą Was namierzyć i zrobić profil osobowościowy. Będą wiedzieć więcej niż Wy sami wiecie o sobie ;laughing:


Pożartowaliśmy, a teraz na poważnie: mam telefon na kartę jakiejś meksykańskiej sieci:-)
Karta kupiona incognito.
Telefon ... kupiony w Polsce w komisie ... . Bałem się tylko czy nie był kradziony, bo by było mało zabawnie.
No dobra - znów żartowałem.

Jest kilka sposobów by zniknąć, ale nie w mieście. W mieście są kamery i już uświadczyłem co się stanie jak np. zabłądzisz i zaczynasz się bezradnie rozglądać. Z jednej strony - szok i załamka, ale z drugiej to fajnie, że ktoś w mundurze się pojawi w 2 minuty i zapyta czy może w czymś pomóc. Zastanawiam się czy jakby ktoś dostał np. zawału to też tak szybko służby zareagują?
"When seconds count, the cops are just minutes away."
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Prawo i broń - WBP”