Aligatius pisze:Populacja dzika wynosi około 250-300 tys. a w planie "rzezi" było około 200 tys.
No własnie o to "około" "mnie się rozchodzi", bo ja czytałem trochę inne "około", z których wynikało, że w Polsce padnie ponad 95% populacji.
Dlatego wolałbym, aby zajęły się tym Koła Łowieckie opiekujące się danym obszarem, bo to oni mają najdokładniejsze dane. Ba, w cytowanym artykule z niezalezna.pl (od kogo niezależna?) podsumowuje to wypowiedź Ministra: "Nie widzę obiektywnych danych dotyczących odstrzału dzików - ocenił minister" :^/
System powinien się sam regulować - rolnicy mają straty - składają do koła wniosek o odstrzał/rekompensatę i to kołom zależy, by populacja dzików z jednej strony nie była zbyt duża (koszty rekompensat) a z drugiej zbyt mała (np. coś trzeba strzelać na polowaniach).
Zachwianie równowagi (w jedną i drugą stronę) może się skończyć źle. Zobacz
model drapieżnik-ofiara. W skrócie: mało drapieżników -> małe zagrożenie -> rozrost populacji ofiar -> wzrost ilości pożywienia dla drapieżników -> rozrost ich liczby -> duże zagrożenie, drapieżniki wyjadają populację ofiar -> mało jedzenia -> populacja drapieżników maleje. I tak w kółko.
Dopóki obie populacje są zbilansowane, kontrolują się nawzajem, a cykl jest w miarę stabilny. Przy dwóch populacjach można to jednak jakoś jeszcze ogarnąć, ale w praktyce zależności jest więcej.
Nie jestem myśliwym i nie znam się na dzikach, ale według Wikipedii: "Dziki zjadają padlinę, gryzonie oraz larwy i poczwarki owadów, w tym wielu szkodników lasu, przez co przyczyniają się do przywrócenia równowagi ekologicznej między światem owadów a drzewostanem. Zjadają również chore ssaki i ptaki, ograniczając w ten sposób przenoszenie chorób[21]. Młode dziki stanowią pokarm wielu drapieżników."
Wykończenie 95% populacji dzików może więc paradoksalnie spowodować np. większe zagrożenie chorobami. Żaden element ekosystemu nie działa w oderwaniu od reszty.
Dlatego wolałbym, aby określeniem wielkości populacji zajęli się myśliwi, a nie politycy, przez "nałożenie obowiązku", bo każda nieprzemyślana ingerencja może się źle skończyć. W Australii chcieli sobie
postrzelać do królików - sprowadzili kilka, a potem musieli cały kontynent
przegrodzić siatką.