Jak to jaka "chemia"? Oczywiście ze żółć
A na poważnie, zamiast wyłącznie wody słodu, drożdży i chmielu, dodaje się dodatkowo cukry, syropy, mączkę kukurydzianą itp. Obawiam się że i aspartam może się tam znaleźć.
Zbyt często pragnienie tego czego nie mamy
nie pozwala nam się cieszyć tym co posiadamy.
Panowie,
mam pewne doświadczenia jeżeli chodzi o alkohole przemysłowe / co prawda nie piwo a wino i to akurat w Bełchatowie / i wiem jedno: każdy alkohol niezależnie od chemii wymaga jeszcze jednego magicznego składnika - czasu. We współczesnym świecie akurat tego brakuje najbardziej. Dobre wino musi leżakować, nalewka również - sądzicie, że piwo nie ? Tu akurat chodzi o czas fermentacji i dojrzewania; w korporacjach tego nie ma i stąd różne dodatki, które akurat u mnie wywołują pieruńską zgagę
Niech żyje piwo domowe
Ostatnio zmieniony 27 grudnia 2014, 08:28 przez Włodek61, łącznie zmieniany 1 raz.
chcę wrócić do dawnego hobby .....i tyle :kukaracza:
Jeśli miałeś Włodku na myśli firmę R. V. to z opowieści kolegi wiem że dodawano tam słodzik do win i nalewek. A z racji tego ze cukier jest bardziej potrzebny w domowym gospodarstwie od słodzika dodawano tego drugiego więcej "na smak".
Jednym słowem chemia...
Zbyt często pragnienie tego czego nie mamy
nie pozwala nam się cieszyć tym co posiadamy.
Dokładnie R..na Czaplinieckiej "bywałem" tam gdzieś w latach 96-99. Robiliśmy z moszczu jabłkowego "wina" wiśniowe, malinowe i co tylko było trzeba
To nawet nie chodzi o to co było dodawane/ wbrew pozorom nie było tego wiele/ napój winopodobny / sikacz/ był filtrowany i pasteryzowany. Chodzi o czas! domowe wino jabłkowe musi dojrzewać najmniej trzy miesiące / to bardzo krótko jak na wino/, natomiast w R.W. cały proces- od nastawienia do rozlewu w butelki trwał dwa tygodnie i tu pies pogrzebany!
pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 27 grudnia 2014, 08:28 przez Włodek61, łącznie zmieniany 1 raz.
chcę wrócić do dawnego hobby .....i tyle :kukaracza:
variag pisze:A na poważnie, zamiast wyłącznie wody słodu, drożdży i chmielu, dodaje się dodatkowo cukry, syropy, mączkę kukurydzianą itp. Obawiam się że i aspartam może się tam znaleźć.
Zamienniki słodu, takie jak cukier, syrop glukozowy, kukurydza w różnej postaci, ryż są jak najbardziej pochodzenia naturalnego. Można je nazwać "chemią", ale w takim razie "chemią" jest rónież główny składnik piwa, czyli woda (H2O). W chmielu znajduje się ponad 800 zidentyfikowanych substancji chemicznych, które wpływają na właściwości piwa.
Aspartamu do piwa nie dodaje się - no chyba, że ktoś za piwo uważa owocowe płyny, nazywane z niewiadomych powodów "piwami smakowymi" - te bywają dosładzane syntetycznymi słodzikami.
Oczywiście że są to produkty naturalne. Jednak skoro wyłączną podstawą do produkcji piwa ma być słód jęczmienny to chciałbym kupować piwo powstałe ze słodu, a nie pszenicy, kukurydzy, ryżu czy cukru lub jakieś melasy. Dodawanie enzymów to też już żadna tajemnica, a co aspartamu ma on w ustach tak charakterystyczny "chemiczny" posmak po spożyciu piwa że trudno by było producentowi zaprzeczyć że go nie dodaje na "słodkość". I nie mam tu na myśli wynalazków w stylu "piwa smakowe".
Zbyt często pragnienie tego czego nie mamy
nie pozwala nam się cieszyć tym co posiadamy.
Nie ma żadnego problemu, aby kupić piwo uwarzone wyłącznie ze słodu jęczmiennego. Ale niektóre charakterystyczne style wymagają innych surowców niejako z założenia, np. angielskie ale czy poerter - cukru trzcinowego, amerykańskie ale - kukurydzy, belgijskie klasztorne - cukru i ziół, belgijskie pszeniczne - niesłodowanej pszenicy. Są to normalne surowce piwowarskie i nikt o zdrowych zmysłach nie toczy o nie walki. Do tanich lagerów używa się cukru, kukurydzy lub ryżu wyłącznie w celu obniżenia kosztów produkcji, nie [powodują jednak żadnych skutków ubocznych poza niesmakiem (no ale jak ktoś chce tanio, to musi się liczyć ze skutkami ubocznymi - tak samo, jak przy użyciu taniego prochu).
Aspartamu do normalnych piw nie dodaje się, jeśli znasz taki przypadek, to ujawnij nam wszystkim, abyśmy mogli takiego piwa unikać.
A ja, imaginujcie sobie.
Wchodze do Biedronki w prastarym miescie Kalisz i normalnie kupiłem Piwo Brackie.
Bywalcy, niektórych parafialnych zawodow znaja marke.
Siedzie sobie popijam i normalnie nie wierze.
Az bym się na jakies zawody wybral.
Przez trzy lata pracowałem w irlandzkim barze i jak powiadają sami Irlandczycy Guiness nie lubi podróżować, najlepiej smakuje prosto z beczki w Irlandzkim pubie Więc można i na koniec świata lecz najlepszy walor smakowy ma piwo lokalnie konsumowane To tak abstrahując trochę od tematu
A od Ciechana właśnie się zwalił bojan toporek bardzo fajne piwo było szkoda. Pinta też się kończy od kiedy poszła na marketowe półki ale przewidziałem to już wcześniej.