Reanimacja Dziadka Colta

Moderator: Moderatorzy CP

Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Reanimacja Dziadka Colta

Post autor: Arctic »

Kupiony z drugiej, a może z dziesiątej ręki, kto to wie. Dziadunio lekko już niedomagał, ale jeszcze jakoś dawał radę. Tylko, że z głupoty i niewiedzy żem go spsuł własnoręcznie do cna.

No to, nie ma wyjścia trza się było wykosztować i zakupić kilka niezbędnych szpei.

- blokadę bębna (zepsuta przeze mnie właśnie)
- język spustowy, bo stary był i coś nie teges,
- pazur popychacza bębna, bo mnie stać a co,

Szast prast i już po 3 tygodniach zgrabna paczka z Dixie dotarła do mnie.
Koszt 29,50 USD (myślałem, że jeszcze znaczek odkleję, ale nie dali :mad: ).

Oto moje skarby (niestety moja Pani miała diametralnie odmienne zdanie).

Obrazek

Szybko porównujemy nowe i stare i ...

Obrazek Obrazek Obrazek

Spust jest za długi, pazur jest za długi, blokada jest za to miodzio ...

Obrazek Obrazek

Szybko sprawdzamy i ... nie pasuje! :)

Mierzymy i wyszło szydło z worka:

Obrazek

grubość blokady 3,95 mm
okno w szkielecie ma 3,90 mm (pomiar robimy po sprawdzeniu, czy nie ma zadziorów i sklepanych krawędzi).
wyfrezowania na bębnie:

Obrazek

Komora 1 – 3,79
Komora 2 – 3,79
Komora 3 – 3,81
Komora 4 – 3,65
Komora 5 – 3,70
Komora 6 – 3,81

nic nie pasuje ! Jestem zachwycony! Tak ma być :)

Oglądam bęben i są zadziory. Bęben jest zjechany na krawędziach.

Obrazek

Szybkie wyrównanie skalpelem i mamy;
Komora 1 – 3,82
Komora 2 – 3,83
Komora 3 – 3,84
Komora 4 – 3,84
Komora 5 – 3,82
Komora 6 – 3,83

Odrobina pracy iglakiem, tak dwa szurnięcia i pomiar, i aż do skutku.
Komora 1 – 3,84
Komora 2 – 3,84
Komora 3 – 3,84
Komora 4 – 3,84
Komora 5 – 3,84
Komora 6 – 3,84

Gitara.

Teraz blokada. Odrobina szlifu. Po tej krawędzi, która ślizga się po szkielecie. Nie dotykamy tej ze ścięciem!
Papierek najpierw 500, potem 2000.

Obrazek

Pomiary, co chwila i zjeżdżamy z grubością. Mierzymy nie suwmiarką tylko pasując do otworu!
Jedziemy, do momentu aż blokada założona na oś (to ważne) siedzi w otworze bez luzów. Nie ma prawa mieć luzów na boki. Nie wolno przesadzić ze szlifem, nie może być luzu!!!! Bo blokada będzie do wyrzucenia.
Ząb na końcu powinien opierać się o ramę. Ma być dobrze spasowany, ale chować się lekko.
Szerokość po zabiegach 3,90 mm.
Szerokość otworu 3,90 mm.

Jest OK.

Instalujemy blokadę i poczerniamy wystającą krawędź.

Obrazek

Dzięki temu, wiemy do którego momentu możemy zjechać ząb.

Obrazek

Trzeba dziabnąć to poczernione żeby wchodziło w wyfrezowania na bębnie. Inaczej bęben będzie „przelatał” przy bardzo szybkim odciąganiu kurka. To samo się dzieje jak krawędzie się sklepią, albo nie ma skosa na zębie. Co bardziej ciekawscy zauważyli pewnie, że ząb wychodzi ze szkieletu nieco z boku a nie idealnie pod lufą. Skos jest niezbędny.

Ale zanim radośnie rzucimy się z pilnikiem na naszą ofiarę, montujemy bęben i lufę i sprawdzamy osiowość. Bęben będzie się opierała tylko jedną krawędzią, dlatego trzymamy palcem.
Ścinając jedną lub drugą krawędź pazura podczas pasowania można odrobinę poprawić osiowość. Niewiele, ale warto o to zadbać.

U mnie wszystko było osiowe, więc rzezam tylko prawą stronę. Pilniczek i znowu dwa szurnięcia i przymiarka. Dwa szurnięcia i przymiarka. Przymiarka, nie suwmiarka.

Obrazek

Pasujemy części do siebie i nie w jedno wyfrezowanie tylko we wszystkie sześć za każdym razem. Do momentu, kiedy ząb wchodzi ciasno we wszystkie wyfrezowania na bębnie. Warto szlifnąć lekko w klin, ale ząb ma wchodzić ciasno do dna!
Potem szlifujemy papierkiem 2000, tak ino, ino. Żeby wchodziło lekko, ale pasownie.

Montujemy, blokadę w szkielet. Zakładamy bęben i sprawdzamy czy teraz też wszystko pasuje.
Pasuje !

Obrazek

Mierzymy i jest 3,83 na szczycie zęba. Jest OK, bo ząb idzie w klin i będzie ładnie bęben blokował.

Składamy całość do kupy, ale ze starym spustem i popychaczem. Potem patrzymy, czy:
Bęben siedzi sztywno na blokadzie? – siedzi.
Chodzi ? - chodzi ładnie.
Jest osiowo ? – jest.
Bęben ma boczne luzy ? – nie ma.
Jak najszybciej, uderzając dłonią w kurek obracamy bęben (jak na westernach) i patrzymy, czy przelata? – nie przelata. Pięknie blokuje się za każdym razem.

Jest OK.

W następnym odcinku dziadek dostanie nowy spust.
Dziś już mi się nie chce pisać.
Ostatnio zmieniony 25 sierpnia 2011, 22:29 przez Arctic, łącznie zmieniany 1 raz.
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
Awatar użytkownika
Cereus
Sponsor Forum
Sponsor Forum
Reactions:
Posty: 2171
Rejestracja: 10 grudnia 2005, 22:30
Tematy: 0
Lokalizacja: Ozorków
Grupa: Sponsor Forum
Kontakt:

Post autor: Cereus »

Komory powiększałeś iglakiem :shock:? Nie ma opcji żebyś zrobił to równo na całej długości.
nosu
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 1500
Rejestracja: 27 grudnia 2005, 09:30
Tematy: 4
Lokalizacja: Sosnowiec
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: nosu »

To były frezy do blokady bębenka nad kolejnymi komorami .
Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Arctic »

Nie powiększałem iglakiem, to jak słusznie zauważyłeś jest niemożliwe. Tylko sklepana krawędź wymagała iglaka bo skalpel nie dawał rady. Zrobiły się, jak by to nazwać wybrzuszenia.
Uszkodzenia dotyczyły tylko krawędzi. Wyfrezowania były i są jednakowe.
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Arctic »

Odcinek 2.

Mamy już wpasowaną nową blokadę bębna. Dla dziadunia to jak nowa wątroba :)

To teraz kolej na remont prostaty, znaczy się cyngla 8-)
Dostanie dziadunio całkiem nowy i w dodatku dłuższy!

Zasadniczo powodem wymiany było to, że rewolwer sam wystrzelił.
Raz, to myślę sobie, niech tam. Każdy raz w roku sam strzela. Ale jak zrobił to drugi raz to już gruba przesada. Koniec strzelania i do remontu. Bez dyskusji. :evil:

No to porównujemy spust stary i nowy.

Obrazek

Chwilowo nic nie skracamy. Montujemy jak jest i sprawdzamy czy blokada bębna wyskoczy zanim kurek zaskoczy w pierwsze położenie.

Obrazek

Blokada bębna wyskoczyła szybciej, znaczy się ząb spustu jest zbyt długi.
Skracamy do momentu, aż da się naciągnąć kurek w pierwsze, bezpieczne położenie bez włączenia blokady bębna.

Potem robimy sobie stół operacyjny :)
Te dwa otwory odpowiadają dokładnie odległości i średnicy osi kurka i spustu w szkielecie.

Obrazek

Zakładamy kurek i spust .... i podziwiamy.

Jest paskudnie. Linia czerwona to kąt zazębienia jaki jest, a zielona to taki jaki ma być. Dotyczy to oczywiście tylko kurka. Spust zostawiamy chwilowo w spokoju.

Obrazek Obrazek

Poprawiamy kąt na zaczepie kurka. Szlif i pasowanie. Szlif i pasowanie. Do momentu aż wyprowadzimy kąt.

Obrazek

Potem bierzemy się za spust. Smarujemy czernidłem końcówkę zęba i patrzymy gdzie pracuje. Doszlifowujemy ile trzeba, żeby pracowało całą powierzchnią.

Obrazek

Sprawdzamy jak wchodzi w zaczep pierwszego stopnia (bezpieczny). Prawie dobrze. Siedzi pewnie, ale i tak trochę trzeba poprawić.

Obrazek

Podcinamy ile trzeba zaczep na kurku. Spust zostawiamy w spokoju.

Obrazek

Jak już jesteśmy zadowoleni i przede wszystkim pewni, że rewolwer nie wystrzeli nam podczas ładowania to sprawdzamy czy zaczep bezpieczny nie będzie trafiał w spust podczas zwalniania kurka z zaczepu drugiego stopnia.
Ustawiamy na drugi stopień i bardzo delikatnie przesuwamy spust naciskając na kurek. Do momentu aż kurek zeskoczy. Wtedy już bez naciskania powoli obracamy kurek. Zonk. Zaczep bezpieczny trafia tyci, tyci w końcówkę spustu. Może się blokować.

Obrazek

Kurcze, przez to moje skąpstwo pożałowałem na nowy kurek. Ten jest już trochę zjechany, ale nie jest tragicznie. Jednak następny remont to kupno kurka obowiązkowe.
No nic trzeba zrobić podcięcie na zaczepie pierwszego stopnia, żeby końcówka spustu miała się po czym ześlizgiwać. Może będzie dobrze.

Teraz patrzymy na całość z boku.

Obrazek

Kiszka. Spust jest zbyt szeroki. Będzie wadził o wąs blokady bębna i niepotrzebnie ją naciskał. Przez co słabo się będzie zazębiać o występ na kurku, no i może zbyt szybko spadać. Trzeba szlifnąć w klin.

Obrazek Obrazek

Montujemy w szkielet razem z blokada bębna i sprawdzamy.

Obrazek

Jest OK.

Potem wyrównujemy wszystkie zadziory i nierówności wokół występu na kurku. Zaznaczone powierzchnie powinny być płaskie i gładkie jak pupcia niemowlaka. Trzeba szlifnąć.

Obrazek

Jak już grzebiemy to warto poprawić wycięcie w kurku. Podobno kapiszony będą odpalać 100/100 i niby nie będą się rozpadać. Zobaczymy.

Obrazek

Jeszcze raz sprawdzamy czy wszystko jest OK.

Obrazek Obrazek

i pakujemy fanty w szkielet. Przedtem warto ośki pociągnąć papierkiem, tak dla zasady, żeby było gładko.

No i co?
Działa ! i to jak !!! :)

Miodzio.
Pozycja bezpieczna jest naprawdę bezpieczna.
Pozycja bezpieczna zaskakuje pewnie za każdym razem, a nie zawsze tak było, oj nie zawsze.
Spust jest trochę twardszy, ale chodzi płynnie. No i najważniejsze mogę wbijać gwoździe kolbą i nie wystrzeli (sprawdziłem)


W następnym odcinku dziadek dostanie nową nerkę, znaczy się popychacz bębna.
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
cezary.pl
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 405
Rejestracja: 12 września 2005, 13:02
Tematy: 0
Lokalizacja: Puszcza Stromecka
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: cezary.pl »

Arctic pisze:Odcinek 2.

Jak już grzebiemy to warto poprawić wycięcie w kurku. Podobno kapiszony będą odpalać 100/100 i niby nie będą się rozpadać. Zobaczymy.
Wycięcie w kurku jest raczej dla unieruchomienia bębna w pozycji między komorami, na pinach.
W kurku (dorabianym) mojego rewolweru brak jest owego wycięcia i też odpala 100/100 :-D

Warto zadbać o to, aby przy naciąganiu kurka blokował się bęben tuż przed zaskoczeniem cyngla na ząb bojowy, bo jak ten cyngiel za bardzo skrócisz to..... :)

Czy masz w planie utwardzanie tych wszystkich szlifowanych powierzchni?

PS. Bardzo dobry opis naprawy/tuningu rewolweru, który warto by przykleić.

Pozdrawiam
Cezary
cezary.pl
"Za wolność naszą i Waszą"
Awatar użytkownika
norikum
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 1246
Rejestracja: 28 sierpnia 2008, 20:52
Tematy: 0
Lokalizacja: Bieżyń
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: norikum »

Właśnie, wszystkie części w tych rewolwerach są w większośći utwardzane powierzchniowo i możesz mieć problem z zużywaniem się nadmiernym tych części. Najlepiej wszystko dać w kasenit dla pewności.
Demokracja jest wtedy, kiedy dwa wilki i owca głosują, co zjedzą na obiad.

Wolność jest wtedy, kiedy dobrze uzbrojona owca podważa wynik głosowania!
Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Arctic »

Odcinek 3

Jak to dziadunio nową nerkę dostał, znaczy się popychacz bębna. 8-)

Zaczęło się od tego, że na starym popychaczu bęben obracał się za mało, jakby, to znaczy jedna komora. Poprawiłem zęby na bębenku, ale po tej operacji obracał się na styk. Trzeba było na maksa odciągać kurek. To sobie pomyślałem, ... coś dla ciebie koziołeczku ta zabawa nie jest zdrowa.

No to myk i montujemy nowy popychacz.
To znaczy montowanie popychacza zaczynamy od poharatania bębna. :-D

Najsampierw mierzymy wysokość zębów i głębokość pierścienia w szkielecie.

Obrazek

Wysokość zębów A – 2,83 mm. Głębokość pierścienia 3,68 mm. Mogłoby być lepiej. Trzeba się postarać. Zęby są zjechane. Dziadunio w końcu ma ponad 30 lat. Miały prawo mu wypaść :cry:

Oglądamy uważnie krawędzie 1, 2 i 3.

Obrazek

Zaczynamy od wyprowadzenia krawędzi 1. Trzeba je ustawić tak by były jednakowo i symetrycznie. Ja do tego użyłem papieru ściernego na ostrzu noża do tapet (owinięty na tej tępej krawędzi).

Obrazek

I piłujemy, żeby wszystkie krawędzie wychodziły jednakowo.
Co chwila mierzymy czymś cienkim i sztywnym. Ja to robię ostrzem nożyka do tapet, tym samym, na którym mam papier.
Jak już wszystkie 6 zębów jest ustawionych równo i jednakowo np. tak.

Obrazek

To wyciągamy krawędź 2. Nie równo do pionu tylko kąt lekko rozwarty. Tak, by kąt obu płaszczyzn zęba był 90 stopni lub minimalnie mniej. Ząb jak się podnosi to się pochyla. Dlatego powinno być tak jak tu.

Obrazek

Potem lekko ścinamy rożek od środka, po nim zaczep spada. I tak się sklepie, ale jak zetniemy to nie będzie haratał popychacza.

Jak uporamy się z bębnem to bierzemy się za popychacz.
Zakładamy na kurek i patrzymy, czy oś nie wystaje z drugiej strony. Jak wystaje to szlifujemy lekko w minusie. Ośka ma być tyci, tyci schowana.

Obrazek

Potem montujemy bez skracania i patrzymy czy działa. Oczywiście nie działa. Bęben nawet nie drgnie, zacięło się i tyle. Popychacz jest oczywiście za długi.
Skracamy do momentu aż zacznie działać.
Będzie dobrze jak ustawimy tak:
Najpierw ścinamy tę krawędź mniej więcej tak. Nie będzie się zacinała w szkielecie. W końcu pracuje w wycinku okręgu.

Obrazek

Montujemy i sprawdzamy.
Po odciągnięciu kurka (bez zakładania kolby) ząb idzie na maksa w górę, ale dzięki podcięciu nie zacina się, spostrzegawczy zobaczą, że się też pochyla.

Obrazek

Po opuszczeniu kurka, ząb się chowa całkowicie.

Obrazek

Po odciągnięciu kurka (bez kolby), bęben lekko przechodzi za.

Obrazek

Bo jak założymy kolbę, to ogranicza ona ruch kurka i bęben będzie ustawiał się mniej czyli tak jak trzeba.
Potem sprawdzamy. Kurek na maksa w tył i ząb idzie do czerwonej strzałki a bez kolby wysuwał się do zielonej. Nic nie haczy, nic się nie zacina. Jest OK.

Obrazek

Bierzemy się za sam popychacz.
Najpierw szlif wokół ośki i nieśmiertelny szlif powierzchni, która ślizga się po szkielecie.

Obrazek

Krawędzie są ostre, będą rzeźbić bez potrzeby szkielet. Fazujemy je i szlifujemy. Mają być pod palcem gładziutkie i milutkie.
Potem blaszka sprężyny. Jest ostra i z pewnością będzie haratać szkielet.

Obrazek Obrazek

Obrabiamy krawędzie na okrągło. Na koniec drobnym papierkiem ściernym po krawędziach i jest dobrze.

Obrazek

Myjemy wszystko, smarujemy i montujemy.

Sprawdzamy jak działa.

Mmmmm ...
No nie ten sam rewolwer.

Chodzi miodnie i przyjemnie miękko. :) :) :)


W przyszłości trzeba coś zrobić z klinem i lufą, ale to temat na później. Konieczna wizyta na strzelnicy dla sprawdzenia pewnego pomysłu. Jeszcze wrócę do tematu.

Chwilowo „Koniec i bomba, kto czytał ten trąba”
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Arctic »

norikum pisze:Właśnie, wszystkie części w tych rewolwerach są w większośći utwardzane powierzchniowo i możesz mieć problem z zużywaniem się nadmiernym tych części. Najlepiej wszystko dać w kasenit dla pewności.
Mam zamiar poczekać z utwardzaniem aż części się jeszcze trochę "dotrą". Potem niektóre zahartuję. Nie wszystkie, bo lepiej dokupić co jakiś czas popychacz za 6 USD niż bęben za kilkadziesiąt.
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Arctic »

Odcinek 4.

Dziadunio, przy normalnym celowaniu pod czarne, bił mocno w dół i lekko w lewo. Tak na oko, to na 25 metrach, jakieś 30 cm niżej i 15-20 cm w lewo. Rozrzut też gigantyczny. Dwoma dłońmi przestrzelin się nie dało przykryć. Diagnoza - luzy na lufie.

No to zgodnie z obiecanką bierzemy się za lufę. :-D

Na pierwszy rzut oka wszystko niby OK.

Obrazek Obrazek Obrazek

Sprawdzamy, czy klin siedzi normalnie – siedzi.

Łapiemy za lufę i patrzymy czy jest luz. Wyciągamy i dopychamy. Czuć wyraźnie, że lata. Nie jest dobrze. Idealnie to przy dobrze włożonym klinie powinno być jak zespawane.

Wyciągamy lufę ile mamy siły, tak jakbyśmy chcieli ją zdjąć (można pomóc sobie praską), klin oczywiście włożony normalnie. Odciągamy kurek w położenie bezpieczne. Cofamy palcami bęben. I sprawdzamy szczelinę.

No jest jakaś szczelina. Mierzymy.

Obrazek Obrazek

Trochę duża. 0,5 mm. W dodatku niesymetryczna dołem więcej, górą mniej.
Teraz dla odmiany dopychamy lufę, można lekko dobić czymś miękkim.
Oglądamy.

Obrazek

Górą doszło do bębna, dołem jakby mniej, idzie w klin.
Niedobrze, to jest dobrze.

Niedobrze, że klin, dobrze, że doszło do bębna.

Szczelina w klin to problem, bo gdyby doszło równo to wystarczy klin pogrubasić i byłoby Oki, a tak to trzeba kombinować.

Dopychamy lufę i ostrożnie wyjmujemy klin. Uważnie oglądamy, upewniając się, czy klin ma się jeszcze na czym oprzeć. Konkretnie chodzi o oś bębna. W sumie to będzie potrzebne jakieś 0,3 mm. Niby niewiele.

Obrazek

Spokojnie jest tyle.
Nie trzeba podpiłowywać prostokątnego otworu w lufie. :-D

Teraz oglądamy uważnie miejsce w którym broda lufy opiera się o szkielet.

Obrazek

Uuuuu …. niedobrze. :shock:
Jest szczelina. Może dojdzie. Zdejmujemy bęben, zakładamy lufę na szkielet i dociskamy rękami na maksa. Nie doszło.
Lekko drewienkiem dobijamy. Nic nie dało. Jest szczelina „w klin”. Broda opiera się tylko jedną stroną. Teraz wiem dlaczego dziadunio bił trochę w lewo.

Może to tylko kołki ustalające są za długie?
Mierzymy wykałaczką głębokość otworu w lufie, robimy znak i porównujemy z kołkami. No niby nie są za długie.

Obrazek Obrazek

Ale i tak wyjmujemy kołki i jeszcze raz składamy lufę ze szkieletem. Gapimy się i ….

Obrazek

kiszka, z kołkami czy bez jest szczelina w klin. :cry:

No to papierek ścierny pomiędzy brodę lufy i szkielet i docieramy.

Obrazek

Papierek zginamy na pół tak, żeby ścierał obie powierzchnie. Sprawdzamy co chwila i pasujemy części tak by całą powierzchnia opierały się o siebie. Tylko nie przeginamy, bo będzie nieszczęście, mosiądz jest miękki. :!:

Obrazek

No jest OK. szczelinki nie ma, wszystko się ładnie spasowało.
Zakładamy bęben i patrzymy. Po dociśnięciu ….

Obrazek

...szok, brak szczeliny. Niedobrze, przegiąłem. :-/
Nawet listek 0,05 nie wchodzi. Próba obrócenia bębna - idzie ale ciężko. Będzie się zacinać.

Trzeba dorobić dystansa.

Kawałek cienkiej blaszki stalowej, doszlifowanej na 0,2 mm pomiędzy szkielet a brodę lufy

Obrazek Obrazek Obrazek

... i patrzymy. Jeszcze lekkie pukniecie drewienkiem w lufę żeby się ułożyło. Wywalamy śrubkę co klin ustala. Wciskamy palcami klin na maksa, ale niczym nie dobijamy.
Patrzymy od spodu, czy klin nie oparł się już na występie.

Obrazek

Jest jeszcze odrobina luzu.
A szczelina pomiędzy lufą a bębnem?

Obrazek

Jest nieźle. Szczelinka się zrobiła równa i ma około 0,18 mm. To znaczy 0,15 wchodzi luźno a 0,20 zbyt ciasno. :)

Obrazek

Może być. Dlaczego ustawiłem na około 0,2 choć można by na 0,1 lub mniej? Bo uważam, ze powinno być około 0,2. Jak ktoś uważa inaczej, to niech sobie ustawi inaczej.

Teraz klin.
Ten co mam jest przez lata strzelania „ułożony” i na szczęście nie trzeba go ruszać. Żeby dobrze dopasować nowy lub np. napawany to jest trochę upierdliwej roboty. A tak mnie ominęło.

Sprawdzamy jeszcze raz ułożenie klina. Chyba jest OK. dla pewności kilkakrotnie dobijamy lekko drewienkiem, wyjmujemy i zdejmujemy lufę. I znowu i znowu. Po jakiś 10 razach zakładamy lufę, wkładamy klin i palcami dociskamy. Mierzymy szczelinę. Nic się nie zmieniło. Dalej jest 0,18 i równa na dole i u góry. Szczeliny miedzy szkieletem a brodą lufy, nie ma. Nic nie lata, nie ma luzu, lufa sztywna jak przyspawana. Jest OK.

Trzeba żeby klin pozostawał w tym położeniu i się nie wysuwał w czasie strzelania. No to zaznaczamy sobie dokąd trzeba cofnąć pazur blokady klina.

Obrazek

Wybijamy mały pin który trzyma sprężynkę, wiercimy nowy otworek i nitujemy w nowym miejscu. Sprawdzamy czy pasuje. To jest czy się zatrzaskuje.

Obrazek

Pasuje! :)

Tu drobna uwaga na marginesie, wiercimy – się łatwo mówi. Dopiero dremel z diamentową końcówką dał radę sprężynce.

Obcinamy co wystaje. Ustawiamy śrubką głębokość, na jaką ma wchodzić klin.

Obrazek

Sprawdzamy jeszcze raz.
Szarpiemy za lufę, żadnego luzu. Walimy drewienkiem, żadnego luzu. Napinamy lufę ustawiając praskę ładowania na bębnie. Nic, żadna szczelina między szkieletem a lufą się nie pojawia.
Próbujemy przesunąć klin, bez wyczepienia pazura. I nic, siedzi sztywno.
Obracamy bęben. Chodzi lekko, nie czuć żeby się gdziekolwiek na obwodzie obcierał.

Jest OK. :)

A tak to teraz wygląda.

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek


Pora udać się na strzelnicę i postrzelać
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Arctic »

Po wizycie na strzelnicy tarcza wyglądała tak.

Obrazek

Dystans ok. 25 m. Celowanie klasycznie pod czarne.
Pozycja klęcząca z dość niewygodnego podparcia na kołku. Ale zawsze z podparcia.

Jednak bije w lewo. :-?
Trzeba pomyśleć co z tym zrobić.

No i zauważyłem, że blokada bębna rysuje bęben. Z tym też trzeba coś zrobić.

Chyba nie skończymy na 4 odcinkach :)
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
Awatar użytkownika
Thurisaz
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 314
Rejestracja: 01 października 2007, 21:59
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Thurisaz »

Hej Arctic! Nawiązując do naszej korespondencji na priv - zauważyłem na zdjęciach, że blokada bębna też wysuwa Ci się zbyt wcześnie i kaleczy bęben. Może w następnych odcinkach jakiś tutorial, jak to zlikwidować... :)

P.S.
Są jeszcze ludzie, którym bezinteresownie się chce... :-)
Pozdr. Thur.
Jestem przekonany, że noże, pistolety, rewolwery, to po prostu rodzaj męskiej biżuterii - Bill Ruger
Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Arctic »

Odcinek 5

Czyli jak to ze zharatanym bębnem było.

W sumie to nie jestem jakimś tam wybitnym estetą. Ale ten poryty bęben to mnie już nieco drażnił.

Obrazek

To sobie pomyślałem, że może by trzeba coś z tym zrobić. :-?

Najsampierw to żem zaczął rozkminiać, co i jak. Z wielką uwagą sprawdzamy, w którym momencie, co się dzieje. Cykl naciągania kurka, czyli nasze ulubione ku-klux-klan to:

ku – zaskakuje blokada pozycji bezpiecznej (pierwszego stopnia).
klux – zaskakuje blokada bębna.
klan – zaskakuje pozycja bojowa (drugiego stopnia)

Dokładnie mierzymy kąty kurka, w jakich mamy poszczególne „kliki”.
Wykonujemy sobie „stół operacyjny” (ten z odcinka 2 rozbudowujemy o dodatkowy otwór). Robimy to bardzo dokładnie, rozmieszczamy otwory wszystkich trzech osi ze szkieletu bębna.

Uwaga.
Przykładamy się, bo drobny błąd może drogo kosztować.

Montujemy części, nanosimy wcześniej zanotowane kąty kurka i wychodzi nam coś takiego.
Pozycją bezpieczną się chwilowo nie przejmujemy.

Obrazek

Pozycja 1 - kurek jest oparty na szkielecie (wyjściowa).
Pozycja 2 – miejsce, w którym obecnie zamyka się blokada bębna.
Pozycja 3 – miejsce, w jakim powinna zamykać się blokada bębna (tuż przed pozycją bojową).
Pozycja 4 – miejsce, w którym zaskakuje zaczep pozycji bojowej (drugiego stopnia).

No to patrzymy, co jest nie tak.

Blokada bębna współpracuje z zaczepem na kurku. W pozycji 1 (spoczynku) wąsy blokady powinny być ponad zaczepem. OK. są.

Obrazek

Patrzymy, w jakim dokładnie momencie wąsy blokady zeskakują z zaczepu.

Obrazek

Mamy tutaj takie drobne wykruszenie.

Obrazek

Wąs blokady jest ścięty, dlatego pewnie wykruszył zaczep i zeskakuje za wcześnie.

Obrazek

Po dokładnym „ten tegowaniu w głowie” i wzięciu pod uwagę kata w jakim powinno nastąpić rozłączenie części doszedłem do genialnego wniosku, że zaczep powinno się obniżyć i przesunąć nieco w prawo.
Tak jak tutaj.

Obrazek

Czarne kółko to jest tak, jak jest teraz. Czerwone kółko to jest tak, jakbyśmy chcieli, żeby było.

„Od chcenia to się świat nie zmienia, ino od roboty” (tak mawiał, św. pamięci dziadunio).
No to się bierzemy do roboty.

Można by załatwić sprawę jak barbarzyńca i potraktować kurek spawarką, ale ...

Po pierwsze primo, nie mam spawarki :cry:
Po drugie primo, nie jestem barbarzyńcą 8-)

No to patrzymy, czym dysponujemy:
Wiertarka jest i wiertła.
Pilniczki iglaki, mam.
Dremelek jest.
Pomysła mam :)

Gwintownik M3 akurat też mam.
Jakoż i śrubek kilka.

No to ścinamy stary zaczep na równo, i po dokładnym wytrasowaniu wiercimy otworek.

Obrazek

Otworek gwintujemy i wkręcamy śrubełek M3. I skucha, nie tak się rowek ułożył jakbyśmy chcieli.

Obrazek

Dopiero za czwarty razem jest, jak chcemy. :-D

Obrazek

Oczywiście z drugiej strony wystaje, ale to nie problem. Szlifujemy na równo.

Obrazek Obrazek

Łeb szlifujemy tak, by zrobić nowy zaczep.

Obrazek

I „voila” (to po francuskiemu jest 8-) ), mamy nowy zaczep w nowym miejscu.

Obrazek

Teraz składamy wszystko „zum kupen” i patrzymy.

Obrazek

Pozycja spoczynkowa. Jest OK. Zaczep i wąs blokady ładnie się zazębiają.

Teraz uwaga, to ważne. Ostrożnie, bo może pęknąć wąs blokady. Sprawdzamy jak po wyczepieniu wąs wraca na swoje miejsce. Bardzo powoli spuszczamy kurek i patrzymy, czy wąsy nie są ściskane zbyt mocno. Nie powinny się stykać bo mogą się złamać. Powinno być na włos luzu.

Obrazek

Jak trzeba to obniżamy, czyli szlifujemy zaczep na kurku żeby był niższy.

Przy okazji zauważyłem, że kurek się nieco chybocze. Winne jest niechlujnie obrobione wyjście otworu osi kurka. :evil:

Obrazek

Szlifujemy oczywiście na równo

Obrazek

i patrzymy, jaka jest szczelina.

Obrazek

0,35 to ciut za dużo.

Można by podłożyć podkładkę pod kurek, ale nie jestem barbarzyńcą :)

Opieramy szkielet na jednej deseczce, na wierzch kładziemy drugą i sruuuuu młotkiem.

Obrazek

Od razu zrobiło się lepiej, jest 0,15. No to jeszcze raz sruuu ...

Obrazek

i jest 0,10 :)

OK. Tak zostawię. Trochę luzu na zabrudzenie musi zostać.

Kurek się już nie chybocze. :)

Składamy wszystko do kupy. Zaczerniamy czarnym markerem bęben ...

Obrazek

... i kilka razy odciągamy kurek.

I zonk.

Obrazek

Ślady powinny być o 3-4 mm dalej, czyli już w podcięciu.
Co jest grane?
Pomyłka w obliczeniach, błąd w wykonaniu?

Było tak a jest tak, w sumie postęp ale ...

Obrazek Obrazek

:evil:

Sprawdzam wszystko dokładnie. Blokada bębna wyskakuje dokładnie tuż przed tym, zanim zaskoczy zaczep drugiego stopnia. Jest jak ma być.
Czacha paruje i olśnienie !!! :shock:
Skok jałowy !
Przy naciąganiu kurka, bęben nie powinien się obracać dopóki blokada bębna się nie schowa. To jest skok jałowy. Ten skok jest teraz za długi ! Dłuższy niż ustawiałem. Zmienił się!

Chyba wiem, w czym rzecz. Długość popychacza bębna!
Ustawiałem ją, gdy zaczep był w innym położeniu. Zaczep poszedł w dół! A popychacz był ustawiany z zaczepem na starym miejscu. Powinien być dłuższy. ;|

Dobra rada wujka Arctica, najpierw ustawiajcie położenie zaczepu na kurku, potem długość popychacza bębna.

Rada dotyczy starych rewolwerów, gdzie części są zużyte. Tutaj wszystko jest w innym miejscu i trzeba to pasować indywidualnie.
Zęby na bębnie są przesunięte (podcinałem je, żeby wyrównać i ustawić jednakowo) co skutkuje innym katem obrotu bębna. Zmienione jest położenie zaczepów spustu (były wyrównywane i poprawiane). To też zmieniło kąt obrotu bębna.
Skorygowałem to długością popychacza przy ustawianiu skoku jałowego ale ...
... zaczep na kurku był w innym miejscu. Wszystko jest ze sobą powiązane. :!:

W nowych rewolwerach powinien wystarczyć nowy dłuższy popychacz bębna, lub nowa blokada bębna o dłuższych wąsach.

Teraz nic z tym nie zrobię. Musi zostać jak jest, przecież nie rozciągnę popychacza :-/
Przy okazji zakupów na dixie zamówię nowy popychacz, na szczęście nie jest drogi.


W następnym odcinku, co zrobić, żeby dziadunio strzelał prosto.
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
Awatar użytkownika
Arctic
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 950
Rejestracja: 16 lipca 2004, 00:20
Tematy: 0
Lokalizacja: Szczecin
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Arctic »

Miało być o poprawieniu celności, no to będzie.
Ale, hola nie tak od razu będziemy muszkę przestawiać :)

Najsampierw to postanowiłem pozbyć się tej blaszki. W praktyce pomysł okazał się porażką.
Wypadała, ze trzy razy musiałem jej szukać, no upierdliwe badziewie.

Jak już wywaliłem tę nieszczęsną blaszkę, to trzeba było klin pogrubasić.
Spawarka w dłoń i jest.

Obrazek Obrazek Obrazek

Napawamy oczywiście bez sprężynki, żeby nie przegrzać. Nie radzę też robić tego elektrodą. Klin tego raczej nie wytrzyma. Migomat lub TIG. Do TIG’a nie mam dostępu, ale migomat się znalazł. Klin szlifujemy wstępnie. Wyrównujemy tak dość dokładnie i na razie zostawiamy.

Obrazek Obrazek

Na dokładną obróbkę przyjdzie czas.

Potem sprawdzamy jak to jest ze szczeliną między lufą a bębnem.
No niby jest OK. Jak się popatrzy z boku to wygląda ładnie, ale jak się lepiej przyjrzeć to już nie jest tak różowo. :-?

Szukamy kawałka prostej gładkiej powierzchni na przykład szyby. Drobny papier ścierny kilka ruchów i ...

Obrazek

i okazuje się, że czołowa powierzchnia bębna nie jest prosta !
Ktoś go wytoczył nieco niedbale. Ot taki wklęsły wyszedł Italiancom.
No i jak to się ma dobrze uszczelniać.

Mało tego, że wklęsły to jeszcze powierzchnia czołowa nie jest prostopadła do osi. Kilka setek ale robi swoje.
Jak to sprawdzić?
Planujemy bęben. Czyli szlifujemy powierzchnię czołową aż będzie prosta.
Uwaga, żeby nie skopać sprawy. Planowanie powierzchni płaskich robimy szlifując bęben na gładkiej i płaskiej powierzchni kręcąc ósemki i co chwila obracając bęben w palcach.

Obrazek

Chodzi o to, żeby nie szlifować bębna tylko prawo – lewo, bo będzie gorzej niż na początku.
Kręcimy ósemki mniej więcej do takiego stanu.

Obrazek

Potem znana nam metoda poczerniania tuszem.

Obrazek

Poczerniamy bęben i zakładamy na szkielet, zakładamy też lufę, wkładamy lekko klin i obracamy bębnem. Zostawia to ślad na bębnie. Chwilowo lufie dajemy spokój. Przyjdzie i na nią czas.
Na razie interesuje nas czy czoło bębna jest prostopadłe do osi.

Obrazek

Ze zdjęcia widać, że nie jest. Komory 1,2,3 są bardziej obtarte niż 4,5,6. Najmniej w okolicy komory 5.
Oznacza to, że czoło bębna jest zwichrowane w trakcie obrotu oddala się i przybliża do lufy. Szczelina się zmienia, a to oznacza, że przedmuchy z każdej komory są inne.

No to kręcimy ósemki. Tylko, że jeśli chcemy zjechać jedną stronę bardziej to stosujemy patent ze szlifowaniem po połówce bębna. Mocniej dociskając jedna stronę w połączeniu z metodą prawo-lewo. Ten sposób czyni cuda.

Obrazek Obrazek Obrazek

Już po 0,5 godzinie mamy czoło bębna prawie wyprowadzone. Chodzi o to, by lufa rysowała bęben równo dookoła.

Obrazek

Teraz mamy pewność, że czoło bębna jest prostopadłe do osi.

No to kolej na wyciągnięcie wlotu lufy.
Tutaj pasek papieru między bęben a lufę i szlifujemy delikatnie poruszając papierem razem z bębnem lekko dociskając lufę. Nie robimy tego samym paskiem, bo nie wyjdzie równo!

Obrazek

Znowu czernimy tym razem lufę i sprawdzamy.

Obrazek Obrazek

A- będzie przedmuch,
B- prawie, prawie,

Szlifujemy, aż będzie tak

Obrazek

Sprawdzamy, jak to wygląda na bębnie.

Obrazek jeszcze parę razy i jest tak Obrazek

Nieźle, ale jeszcze parę ósemek i kończymy, jak będzie tak.

Obrazek

Dalsze szlifowanie niekoniecznie jest wskazane, szczelina będzie rosła a efekt niekoniecznie znacząco lepszy.

U mnie jak pamiętamy, szczeliny nie było, dodawałem tą nieszczęsną blaszkę żeby ją zrobić. Jeśli trzeba by ją było zmniejszyć to należy podszlifować szkielet tam gdzie podpiera brodę lufy jak to opisałem w poprzednich odcinkach.

U mnie szczelina po zabiegu planowania bębna i lufy wyszła nieco ponad 0,05 mm. To znaczy 0,05 wchodzi bardzo lekko a 0,1 bardzo ciężko. Wprawdzie wspominałem, że optymalnie to moim zdaniem 0,2 ale po tak dokładnym spasowaniu pary bęben-lufa postanowiłem zostawić jak jest.
Postrzelamy zobaczymy. Jak będzie się zacinał, to zwiększyć żaden problem.

Ale to jeszcze nie koniec. Wygładzamy wszystko papierkiem 2000.

Obrazek Obrazek
Obrazek

Poza tym krawędzie są ostre. Każde uderzenie będzie je kaleczyć i odkształcać, co może powodować problemy. Trzeba sfazować wszystkie krawędzie.

No to fazujemy. Z grubsza pilniczkiem i dokładnie papierem. To samo robimy z lufą.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Mała rada. Otwory wykańczam papierem szlifuję je po zwinięciu papieru w piramidkę.
Proste i skuteczne.

Pozostało tylko dopasować klin i gotowe.

Na koniec oksyda na zimno żeby to jakoś wyglądało.

Obrazek

Składamy całość i sprawdzamy.
Pomimo małej szczeliny bęben nie obciera, chodzi ładnie, bez oporów. Powinno być OK.

Szczerbinkę na kurku będę podcinał już na strzelnicy.

Zobaczymy, co tarcza powie.
... ... a jak będziecie grzeczni, to nauczę was robić napalm.
Adam57
Reactions:
Posty: 10
Rejestracja: 12 lutego 2011, 23:22
Tematy: 0
Lokalizacja: kraków
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Post autor: Adam57 »

Sorry .... ale nie rób tego nigdy więcej
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Rusznikarnia - CP”