Vademecum użytkownika Whitworth rifle.

Moderator: Moderatorzy CP

nosu
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 1503
Rejestracja: 27 grudnia 2005, 09:30
Tematy: 4
Lokalizacja: Sosnowiec
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: nosu »

Domino81 pisze:Czy próbowałeś oczyszczać ołów za pomocą połączenia wosku pszczelego i trocin?
Pytasz Syberiusa czy mnie ? Syberius fluksuje ołów , ja też ale innym środkiem ... tlenki na zaworze to normalka :-?
Awatar użytkownika
Domino81
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 152
Rejestracja: 11 grudnia 2014, 10:25
Tematy: 0
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: Domino81 »

Pytałem Syberiusa :) tak czy inaczej gdzieś na Youtubie podpatrzyłem kolesia który stosował ten miks i u mnie mocno poprawił jakość odlewów.
D.
Awatar użytkownika
syberius
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 486
Rejestracja: 17 września 2013, 22:55
Tematy: 12
Lokalizacja: Daleka Północ.
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: syberius »

Czolem.

Ostatnimi czasy aby dac odpoczac malzonce od klebow szarego dymu zaslaniajacymi na zewnatrz "okolicznosci przyrody" oraz piekielnego zapachu siarkowodoru w calym domu przerzucilem sie tymczasowo na strzelanie z nitrocelulozy.
Niemniej jednak nie zapomnialem o czarnym prochu i regularnie rozmyslam sobie na te tematy.
Wiec spiesze z odpowiedzia.

Otoz tak, testowalem metode rektyfikacji wymieniona przez kolege Domino81.
Testowalem takze szereg innych ekstrakcyjno-zuzlowych metod rafinacji olowiu i z cala pewnoscia moge stwierdzic, ze sa to bardzo skuteczne metody rafinacji od zanieczyszczen niemetalicznych.
W tych calych moich badaniach natrafilem jednak na pewne ograniczenia o ktorych czesciowo napisalem poprzednio ale teraz postaram sie to nieco uzupelnic.

Podstawowym problemem z jakim sie zetknalem byly trudnosci w dokladnym wymieszaniu rektyfikatora z plynnym olowiem.
Problem ten wynika bezposrednio z ogromnej roznicy w gestosci wlasciwej olowiu oraz fluxow.
Mieszanie lycha w kotle nie jest optymalnym rozwiazaniem bo rektyfikator uzyskuje kontakt tylko z niewielka czescia stopu i tylko z niewielka czescia stopu reaguje.
A trzeba tu pamietac, ze jesli mamy olow mocno zanieczyszczony tlenkami to nalezalo by taki rafinator wprowadzic w polowie na spod, w polowie na wierzch i potem staranie wymieszac go w calej objetosci stopionego wsadu.
Oczywiscie w takich prymitywnych warunkach jakie stosowalem ostatnio, nie ma mozliwosci utrzymania rafinatora pod powierzchnia metalu.
I tutaj doszedlem do wniosku, ze musze zastosowac jakas inna metode, ktora zabezpieczy przez przedwczesnym wyplywaniem zuzlu na powierzchnie.
W hutach stosuje sie w tym celu wprowadzanie do olowiu ladunkow rafinatora zawinietego w folie metalowa, w oslonach z perforowanych rur zaroodpornych lub poprzez zanurzanie fluxow pod specjalnymi dzwonami.
Jednak dla mnie inspiracja do wymyslenia skuteczniejszego sposobu rektyfikacji w moich lesnych warunkach byla poranna kawa:

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/dg20b1

Musze wykonac do mojego kotla tlok na wzor tego ze zdjecia.
Takie cos umozliwi zepchniecie fluxu poprzez cala objetosc wsadu na dno kotla.

Tutaj musze wrocic do poczatku rozwazan - "dipper czy dolny zaworek" i zapewniam kolegow, ze lanie z dippera, posiada te zalete nad laniem z dolnego zaworka, ze nie wymaga tak dokladnej rafinacji olowiu.
Jesli lejemy z dippera to nie musimy sie az tak bardzo przejmowac stopniem zrafinowania wsadu.
Ten sam stop, ktory NIE umozliwia nam odlania dobrej jakosci pociskow z dolnego zaworka da nam czyste i lustrzane odlewy jesli uzyjemy do tego celu dippera. I na tym wlasnie polega przewaga dippera nad kotlem z dolnym zaworkiem.

Oczywiscie, lanie z dippera nie zawsze jest mozliwe i takim jaskrawym przykladem sa obie moje heksagonalne kokile.
Przyczyna dla ktorej nie da sie tutaj uzyskac dobrej jakosci odlewow jest ich niedopracowany system odpowietrzania.
Oczywiscie slabe odpowietrzanie tych kokil nie wyklucza uzyskania wysokiej jakosci odlewow ale trzeba w tym przypadku uzyc kotla z dolnym zaworkiem podajacym strumien olowiu o srednicy 2,5mm i o odpowiednio wysokiej temperaturze.

Teraz troche o temperaturze.
Nosu napisal, ze tlenki na zaworze to normalka.
I to jest niestety prawda.
Im wyzsza jest temperatura stopu tym zjawisko to bedzie badziej nasilone. Powyzej temp 850 F proces ten ulegnie znacznemu przyspieszeniu.
A wiec w celu ograniczenia utleniania bylo by porzadane utrzymywac temperature stopu w kotle na mozliwie niskim poziomie.
Glownym ograniczeniem w tym przypadku bedzie zdolnosc metalu do odwzorowania wewnetrznego ksztaltu kokili czyli uogolniajac - lejnosc tego stopu.

W przypadku zbyt niskiej temperatury metalu taki stop za szybko straci lejnosc i zdolnosc do poprawnego wypelnienia kokili.
Lejnosc a zatem zdolnosc do odwzorowywania skomplikowanych ksztaltow sa w glownej mierze wlasciwosciami zwiazanymi z danym gatunkiem stopu. Dlatego tez przy odlewaniu z uzyciem stopu o innych wlasciwosciach fizyczno-chemicznych temperatura moze byc nizsza.
Przykladem stopow, ktore mozemy uzyc do odlewania dobrej jakosci pociskow w stosunkowo niskiej temperaturze (z kotla wyposazonego w dolny zawor) sa stopy olowiu z dodatkiem antymonu.
W stopach tych wraz z powiekszaniem sie udzialu antymonu wzrasta ich lejnosc.
Ale nalezy pamietac, ze w tym przypadku mocno wzrasta tez ich twardosc a ta nie w kazdym przypadku jest cecha pozadana.
Podobna sytuacja, choc o mniejszym natezeniu wystepuje w przypadku dodatku do olowiu cyny.
Tutaj podobnie - wraz ze wzrostem udzialu cyny wzrosnie nam lejnosc stopu ale takze, (choc slabiej) jak poprzednio - nastapi wzrost twardosci odlewu.

Wracajac do moich heksagonalnych kokil...
W przypadku kokili holenderskiej na pociski rowkowane mam raczej mocno zwiazane rece.
Pole do manewrowania temperatura oraz modyfikowaniem parametrow fizyczno-chemicznych stopu jest w praktyce bardzo niewielkie.
Pociski z tej kokili odlane z czystego olowiu sa bardzo minimalnie nadkalibrowe w stosunku do lufy mojego kb. Whitwortha.
Daja sie one bez problemu wcisnac w lufe pod naciskiem kciuka.
Ale zeby uzyskac naprawde wysokiej jakosci odlewy musze tutaj uzyc kotla z dolnym zaworkiem oraz wsadu olowiu o bardzo wysokiej czystosci.
Dodatkowo temperatura samej kokili jak i zalewanego olowiu musi byc bardzo wysoka.
Kokila ta ma duza ilosc katow i do poprawnego odwzorowania ksztaltow wymaga zalewaniem stopem o bardzo wysokim stopniu lejnosci.
Jednak majac na wzgledzie ograniczenie o ktorym wspomnialem wyzej to jedyna dostepna w tym przypadku metoda zwiekszenia lejnosci metalu jest wlasnie utrzymywanie jego wysokiej temperatury i uchwycenie odpowiedniego balansu pomiedzy temperatura, zdolnoscia wypelniania katow a szybkoscia utleniania sie stopu.
Oczywiscie jest w praktyce mozliwe ominiecie tych problemow i zastosowanie stopow zawierajacych w swoim skladzie cyne lub antymon.
Ale zwiazane jest to z tym, ze pociski takie byly by nadkalibrowe w stosunku do rzeczywistego kalibru karabinu i musial bym uciac kawalek lufy z przeznaczeniem na kalibrator.
Na razie jeszcze do tego nie dojrzalem.

Natomiast w przypadku kokili polskiej na bezrowkowe, heksagonalne pociski do strzelania w owijce papierowej sprawa przedstawia sie korzystniej.
W zwiazku z tym, ze sa to pociski podkalibrowe w stosunku do lufy mojego Kb. Whitworth to jest mozliwa w tym przypadku modyfikacja parametrow chemiczno-fizycznych stopu w celu obnizenia temperatury odlewania przy zachowaniu wystarczajacych parametrow lejnosci.
Dodatkowym, sprzyjajacym niskiej temperaturze czynnikiem jest fakt, ze kokila ta nie posiada skomplikowanych, wewnetrznych katow.
A obecnosc takich katow w kazdym przypadku wymusza bardzo wysoka lejnosc zalewanego metalu.
Wiec majac na uwadze powyzsze- mysle nad zastosowaniem w niedalekiej przyszlosci niewielkich ilosci cyny lub antymonu w celu obnizenia temperatury odlewnia tych konkretnych pociskow.
Jesli chodzi o cyne to pamietajac o moich poprzednich z nia przygodach zrezygnuje z uzycia spoiwa typu LC60 na korzysc LC99.
Jest o prawie czysta cyna z niewielkim udzialem procentowym miedzi, dodanej w celu jej stabilizacji chemicznej.
Sam udzial miedzi w stopach z olowiem poprawia jego odpornosc korozyjna, co byc moze nie ma dla mnie az takiego wielkiego znaczenia.
Znaczenie moze to miec dla ewentualnej misjii archeologicznej, ktora odwiedzi okolice mojego domu za iles setek lat i natknie sie gdzieniegdzie na nietypowe heksagonalne pociski do broni o ktorej pewnie juz nikt wtedy nie bedzie pamietal.
A wiec beda mieli ciekawy material do badan i bylo by dobrze zeby nie byl on mocno skorodowany.

Co do udzialu miedzi w stopach z olowiem to nalezy jeszcze tylko dodac, ze podobnie jak srebro- rozdrabnia ona strukture olowiu miekkiego, podwyzszajac odpornosc mechaniczna i chemiczna. Dodatkowo udzial miedzi przeciwdziala szkodliwej obecnosci w olowiu bizmutu, ktory to z kolei znacznie obniza jego odpornosc korozyjna
Tak wiec pamietajac o tym wszystkim doszedlem do wniosku, ze cyna w gatunku LC99 bedzie najlepszym z mozliwych wyborem podczas odlewania bezrowkowych pociskow heksagonalnych.
Jak bedzie w praktyce to sie niebawem okaze.
O wynikach mych badan z pewnoscia kolegow poinformuje.


Wracajac jeszcze do tego co napisal Nosu- czyli o obecnosci tlenkow na zaworze kociolka.
Otoz od pewnego czasu kielkuje mi w glowie taka mysl...

A gdyby tak wykonac zawor i trzpien nim sterujacy z materialu, ktory ograniczyl by lub eliminowal tworzenie sie tlenkow na ich powierzchniach?
Takim materialem o ktorym mysle jest grafit.
Co prawda grafit w normalnych warunkach jest malo aktywny chemicznie ale w przypadku temperatur panujacych w kotle zalanym goracym olowiem powinien wykazywac pewne wlasciwosci redukcyjne.
Do tego jest wystaczajaco zaroodporny, bo w powietrzu zaczyna sie spalac dopiero przy temperaturze powyzej 800 C.
Dodatkowo posiada on dobre wlasciwosci uszczelniajace.
Jedynym jego ograniczeniem jest stosunkowo niewielka odpornosc mechaniczna ale temu dalo by sie zaradzic...

Mysle ze mozna by wykonac sam zawor oraz koncowke trzpienia sterujacego wlasnie z grafitu:

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/55JR90

Zawor musial by byc z pewnoscia wymienny i koncowka trzpienia tez bo pomimo zaroodpornosci grafitu podlegal by on jednak po pewnym czasie uszkodzeniom erozyjnym.
Czesciowo dalo by sie temu przeciwdzialac regenerujac powierzchnie przylegania trzpienia i zaworu za pomoca prostego narzedzia podobnego ksztaltem do recznego frezu sluzacego do gradowania szyjek lusek po trymowaniu:

http://www.lymanproducts.com/lyman/case ... g-tool.php

Moze ktorys z kolegow dysponujacy wiedza, motywacja i odpowiednim zapleczem narzedziowym zechcial by podejsc do tego tematu?
Moze Senio pomyslal by nad modyfikacja tych kociolkow o ktorych nam ostatnio napisal - pragne tu przypomniec, ze ewentualny olowiany dywan w nagrode za zaslugi nadal na kolege czeka :)

Chwilami mysle sobie, ze mozna by nawet pokusic sie o wykonanie prototypu kotla z grafitu.
Same grafitowe kotly o roznej pojemnosci sa dostepne w sprzedazy detalicznej i nalezalo by tylko rozwiazac tutaj kwestie poboczne.
Ale nawet nie majac kotla z grafitu mozna by rozwazyc grafitowanie scianek metalowego kotla w celu redukcji/eliminacji osadzania sie tam tlenkow olowiu.
Oczywiscie taka powloka nie byla by trwala ale z pewnoscia przez jakis czas pozostawala by aktywna.

Wszystko jest do ustalenia i przetestowania...
Tematyka odlewania najwyzszej jakosci pociskow to jak widac nieprzebyta rzeka i jeszcze z pewnoscia w niejednym mnie i kolegow zaskoczy.
Wazne jest zeby wyciagac szybko wnioski i uczyc sie na bledach - najlepiej cudzych.


Na zakonczenie pytanie do kolegi Nosu- a jakiego fluxu Ty uzywasz?
Ostatnio zmieniony 07 grudnia 2016, 14:37 przez syberius, łącznie zmieniany 5 razy.
nosu
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 1503
Rejestracja: 27 grudnia 2005, 09:30
Tematy: 4
Lokalizacja: Sosnowiec
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: nosu »

Nie powiem...ale pachnie jak w kościele :wink:
Wracając do tematu , może spróbowałbyś metody działającej na zasadzie szaleństwa i odlał pociski do whitwortha z twardego stopu na poziomie 15 HB?
Awatar użytkownika
marekp
Moderator
Moderator
Reactions:
Posty: 7302
Rejestracja: 06 stycznia 2003, 20:13
Tematy: 294
Lokalizacja: Warszawa
Grupa: Moderatorzy CP

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: marekp »

To jest dobre wyjscie. Daj duzo antymonu.... Nieco cyny ale nieduzo.

MarekP



Ja uzywam stopu 4 czesci czcionek do linotypu 5 czesci olowiu i 1 czesc laska do lutowania 50/50 cyna - olow. To jak sie policzy to daje 90% olowiu 5% antymonu i 5% cyny. To jest tzw. stop Lyman #2 o twardosci 15 BHN. To do Sharpsa ale uzywalem tego do pociskow hex do Withwortha. Nawet to dziala. Nie przejmuja sie kompresja. W lufie przeciazenia sa tak duze ze chyba stal sie skompresuje. Proste zadanie dla ucznia szkoly podstawowej. Od zera do marnych 300m/sek pocisk sie rozpedza na drodze 1m. To ile to jest tzw. G? Taki stop jak podaje Lyman nie olowi za bardzo lufy. I odlewa sie przy 300 stopniach Celsjusza. To jest mniej tlenkow uciazliwych. Warto pomyslec o dodatku antymony w miejsce cyny albo obok cyny jak to ma miejsce w Lyman #2.
Ostatnio zmieniony 07 grudnia 2016, 19:27 przez marekp, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
syberius
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 486
Rejestracja: 17 września 2013, 22:55
Tematy: 12
Lokalizacja: Daleka Północ.
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: syberius »

Witam kolegow.
Myslalem przez weekend na temat przetestowania -jak w praktyce zachowuja sie w moim w karabinie- heksagonalne, podkalibrowe pociski do strzelania w owijce papierowej, odlane ze stopu o sugerowanej przez Was twardosci 15 HBN ?
W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie zeby taki test wykonac.

Choc oczywiscie moje zdanie na temat zastosowania utwardzanych, podkalibrowych pociskow do kb Whitworth znacie.
Dyskutowalismy juz o tym jakis czas temu i moje wnioski z analizy tego tematu sa takie, ze jesli stosujemy do Whitworth-a pociski podkalibrowe z mysla o ich kompresji to stosowanie mocno utwardzanego olowiu do ich budowy jest niewskazane.
Taka kompresja utwardzanych pociskow oczywiscie zachodzi ale nie jest pelna.
Im twardszy jest pocisk a ladunek prochu mniejszy tym kompresja jest slabsza.

Moim zdaniem, jest calkiem mozliwe i nawet wskazane zastosowanie do Whitworth-a pociskow mocno utwardzanych ale musialy by to byc pociski o konstrukcji z rowkami na smar.
Zeby byly to pociski najwyzszej jakosci nalezalo by odlac je tak by byly lekko nadkalibrowe a nastepnie przecisnac na kalibratorze wykonanym z odcietego kawalka lufy karabinu do ktorego maja byc zastosowane.
W takim przypadku rzeczywiscie otrzymamy idealnie dopasowane do lufy twarde pociski, ktorych zaleta jest to, ze mozna rozpedzac je do wysokich predkosci bez obawy o olowienie lufy.
Dodatkowo pociski takie posiadaja znacznie wyzsza przebijalnosc w stosunku do tych wykonanych z miekkiego olowiu.
Nawiasem mowiac- moja holenderska kokila na takie rowkowane pociski nadaje sie bardzo dobrze do tego celu bo odlewane z niej pociski z utwardzonego olowiu sa "za grube" i nie da sie ich wcisnac palcem w lufe ale znakomicie nadaja sie na kalibracje bo naddatek jest tu optymalny i pocisk nie bedzie sie nadmiernie deformowal podczas przejscia przez kalibrator.
Oczywiscie w tym wypadku lufa Whitworth-a musi isc pod pile a na razie tego wole uniknac, tym bardziej, ze materialu do badan mam pod dostatkiem.
Przynajmniej na najblizsze lata. Pozniej sie zobaczy.

No ale co sie tyczy pociskow podkalibrowych- to jest tak jak pisalem wyzej.
Podniesienie stopnia twardosci utrudni kompresje pocisku.
Nie chce tuaj kopiowac naszych wczesniejszych rozwazan na ten temat i jesli ktos ma ochote doczytac jakie wnioski byly wyciagniete i zapoznac sie z materialem fotograficznym to odsylam do tego watku ale kilkanascie stron wczesniej.
W przypadku podnoszenia twardosci pociskow podkalibrowych w ktoryms momencie ich stopien kompresji przestanie byc wystarczajacy a jak beda za twarde to nie nastapi wcale lub w stopniu zupelnie nieistotnym.
Takim przejaskrawionym przykladem sa te pociski ze stali o ktorych pisal Marekp a nawet sam pan Whitworth cos niecos o tym wspominal.

Otoz moim zdaniem pociski ze stali albo nie ulegna wcale kompresji albo w najlepszym razie bedzie to kompresja zupelnie nieistotna. Oczywiscie wiele bedzie tu zalezec od stopnia twardosci tej stali i od zastosowanego ladunku prochu a wiec od przyspieszen jakich ten stalowy pocisk dozna.
Bardzo dobrze moge to zamodelowac na przykladzie wspolczesnych pociskow o podobnej lub wiekszej masie (czyli bezwladnosci pocisku) ale o znacznie wiekszej predkosci wylotowej.
Jako wystarczajaco dobry material do porownania wezmy pocisk .50 BMG.
Niech bedzie to taki:

https://www.midwayusa.com/product/81347 ... -box-of-10

Jest to pocisk tarczowy, z rdzeniem wykonanym z 97% olowiu z dodatkiem 3% antymonu, a wiec stosunkowo miekkim bo o twardosci 9 BHN
Rdzen tego pocisku jest otoczony cienkim plaszczem gildynowym o skladzie 95% miedzi i 5% cynku.
Niekiedy w amunicji klasy premium takie plaszcze sa nieco twardsze i wtedy ich sklad jest 90% Cu i 10% Zn

Obrazek

Na szczycie tego konkretnego pocisku jest umieszczony plastikowy korek/czepiec balistyczny- ale dla naszych rozwazan o kompresji jego obecnosc jest calkowicie pozbawiona znaczenia.

A wiec teraz przeprowadzmy sobie takie oto porownanie:
Bede troche zaokraglal zeby bylo bardziej przejrzyscie.

Pocisk Whitwortha o masie 35 gram, w lufie na dlugosci 1 metra rozpedza sie od 0 m/sek do 350 m/sek
Ile wyniesie pozorna masa pocisku w momencie przyspieszenia ?
Jak duze bedzie przeciazenie "G" pocisku ?

Jako informacje dodatkowa moge tutaj podac jakie orientacyjnie cisnienia dzialaja na podstawe pocisku.
W zasadzie informacje takie dla kb. Whitworth sa nigdzie nie publikowane ale w tym momencie mozemy posilkowac sie danymi dla amunicji 45-70, 45-90, 45-110 i 45-120 elaborowanymi czarnym prochem
I tak -czolowi wytworcy komponetow do elaboracji podaja dla epokowej broni czarnoprochowej oraz jej replik w kalibrze .45 i luf o skoku 1:20 maksymalne cisnienie na poziomie 29.000 PSI / 2000 bar
Czyli zaokraglajac mozna przyjac, ze maksymalne cisnienie jakie wywieraja gazy prochowe na podstawe pocisku w lufie kb Whitworth moze osiagac wartosc ponad 2000 kG/cm2.

A teraz- pocisk .50 BMG o masie 48,5 gram, w lufie o dlugosci 1 metra rozpedza sie od 0 m/sek do 850 m/sek
Ile wyniesie pozorna masa pocisku w momencie przyspieszenia ?
Jak duze bedzie przeciazenie "G" pocisku?

Dla amunicji 50 BMG producenci podaja maksymalne cisnienie w lufie na poziomie 54.800 PSI / 3778 bar
Czyli zaokraglajac mozna przyjac, ze maksymalne cisnienie jakie wywieraja gazy prochowe na podstawe tego pocisku moze osiagac wartosci zblizone do 3853 kG/cm2.

Marekp- to o ile wiekszym przeciazeniom podlega pocisk 50 BMG w stosunku do pocisku Whitworth-a?

Moje wnioski z tego sa takie:
To fakt, ze w lufach pociski sa poddawane ogromnym przeciazeniom i faktem jest, ze ulegaja one w pewnym stopniu kompresji.
Jednak istnieje scisla zaleznosc pomiedzy wielkoscia przeciazenia - twardoscia pociskow a stopniem ich kompresji.
Na pierwszy "rzut oka" moglo by sie faktycznie wydawac, ze nawet stal ulegnie w tych warunkach latwej kompresji.
I byc moze tak by sie stalo gdyby nie...
- Zbyt krotki okres czasu w ktorym pociski doznaja przeciazenia.
Pociski bowiem doznaja przeciazenia wylacznie w czasie przyspieszania, czyli uogolniajac - w czasie przelotu przez lufe.
Po opuszczeniu lufy przeciazenie ustaje a pociski zaczynaja powoli wytracac predkosc.

Czas w jakim pocisk przelatuje przez lufe czyli ulega przeciazeniu jest mierzony w milisekundach.
I tak dla pocisku .50 BMG czas przelotu przez lufe o dlugosci 1 metra nie przekracza dwoch milisekund.
I dlatego ten raczej miekki, silnie wydluzony pocisk Hornady A-max dociera do celu zachowujac swoj pierwotny ksztalt a nie kompresuje sie calkowicie do formy walca wypelniajacego szczelnie przekroj lufy.

W przypadku pociskow do kb. Whitworth-a napedzanych czarnym prochem, ktory jest srednio biorac 3 razy slabszy od bezdymnego sytuacja jest zblizona- z tym, ze przyspieszenia i przeciazenia sa mniejsze a czasy przelotu pociskow przez lufe sa nieco dluzsze.

Tak wiec podsumnowujac - to wielkosc przeciazenia, czas jego trwania oraz twardosc pocisku decyduja w glownej mierze o stopniu jego kompresji.

Ok- wracajac do punktu wyjscia to pogrzebalem wczoraj w moim magazynie olowiu i znalazlem tam kilkanascie kilogramow sztabek, ktore zamierzam wykorzystac do odlania tych eksperymentalnych, twardych heksagonalnych bezrowkowcow.

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/t4FXD5

Po zmierzeniu twardosci tych sztabek okazalo sie, ze maja one 30 HBN wiec sa naprawde twarde i trzeba bedzie je zmiksowac z czystym olowiem zeby zjechac do 15 BHN.
Trudno mi jednoznacznie stwierdzic co to jest konkretne za stop ale wiele wskazuje na to, ze jest to monotyp z gatunku tych twardszych.

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/W6S0mD

Sztaby sa odlane w tutejszych zakladach Boliden Bergsöe w Landskronie.
Sztaby sa oznaczone numerami seryjnymi.
Zadalem im pytanie o sklad ale niestety nie byli mi w stanie udzielic odpowiedzi.
Prawdopodobnie bylo to jakies zamowienie nisko seryjne, byc moze do jakiejs lokalnej drukarni czy cos w tym stylu.

W Polsce stosowano stop drukarski o symbolu MC12 i twardosci wlasnie w okolicach 30 BHN.
Jest to stop monotypowy z dodatkiem 11,5-12,5 procent cyny oraz 23,5-24,5 procent antymonu.
Oczywiscie nie majac spektrometru trudno mi jednoznacznie ustalic zawartosc procentowa obu skladnikow w moich sztabach.
Ale przyjmuje, ze musza miec sklad podobny do polskiego MC12.
Ewentualnie podczas odlewania wykonam na probe kilka pretow o srednicy okolo 5mm.
Majac takie prety mozna okreslic czy w ich skladzie znajduje sie okolo 25% antymonu.
Prety takie podczas zginania pekaja natychmiast, natomiast w miare malejacej zawartosci tego pierwiastka w stopie nastepuje coraz to wieksze ugiecie sie probki przed jej zlamaniem.
Metoda ta jest wystarczajaco dokladna do okreslenia czy mamy do czynienia ze stopem monotypowym MC12 czy tez innym, o mniejszej zawartosci antymonu.

Przypuszczam, ze z uwagi na wysoka zawartosc antymonu w sztabach latwiej mi bedzie wykonac stop o twardosci 15 BHN zblizony skladem do Taracorp Magnum niz do Lyman 2.
Tak czy owak trzeba to zmiksowac z olowiem bo monotypy posiadaja gorsza lejnosc i wyzsza od przykladowo Lyman 2 czy innych linotypow temerature topnienienia i odlewania.
I tak dla linotypow o zawartosci 4-5 % cyny i 11-12 % antymonu podaje sie temperature topnienia na poziomie 240-245 stopni C
a temp odlewania okolo 280 stopni C.
Natomiast dla twardych monotypow temperatura topnienia wynosi 250-280 stopni C a temperatura odlewania 300-370 stopni C.

Oczywiscie moglbym podniesc lejnosc poprzez podniesienie temperatury odlewania ale w zwiazku z tym, ze bedzie sie ono odbywac z dolnego zaworka to chcialbym mozliwie mocno ograniczyc zgar metalu a ten jak juz wiadomo zalezy scisle od temperatury w kotle.
Przy zachowaniu temperatur odlewania w podanych wyzej widelkach przyjmuje sie, ze na zgar metalu pojdzie nie wiecej jak 0,25 % do 1,25% objetosci zalanego metalu.

Z ciekawostek to przy odlewaniu pociskow z udzialem stopow drukarskich nalezy sie liczyc z tym, ze beda mialy wieksza srednice na wskutek skurczu odlewniczego mniejszego jak dla czystego olowiu.
Dla przypomnienia- skurcz czystego olowiu w odlewach kokilowych, stalowych wynosi do 0,94%
Natomiast stopy drukarskie sa praktycznie pozbawione skurczu odlewniczego.

No wiec teraz pozostaje mi oczekiwac na bardziej sprzyjajaca pogode bo dzis u mnie za oknem jest -30 a w tych warunkach ochota na jakiekolwiek przesiadywanie przed kotlem z olowiem przechodzi po 5 minutach.
Nawet tym najbardziej zmotywowanym.
;laughing:
Awatar użytkownika
syberius
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 486
Rejestracja: 17 września 2013, 22:55
Tematy: 12
Lokalizacja: Daleka Północ.
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: syberius »

Trzymam kciuki za Twoje pociski Staszek.
Daj znac jak pojawia sie jakies efekty I moze sam kiedys podzielisz sie wlasnymi spostrzezeniami.

Ten link, ktory podales jest owszem ciekawy - ale w praktyce mamy do czynienia z olowiem, ktory juz kiedys byl poddany procesowi pelnej rafinacji I w wiekszosci przypadkow bedzie on pozbawiony zanieczyszczen metalicznych.
Natomiast w razie przetapiania olowiu z tzw "odzysku" prawie w kazdym przypadku bedzie zachodzila koniecznosc usuniecia z niego zanieczyszczen niemetalicznych - glownie tlenkow.
I do tego wlasnie najlepsze sa metody ekstrakcyjno - zuzlowe opisane w tym watku.
Awatar użytkownika
marekp
Moderator
Moderator
Reactions:
Posty: 7302
Rejestracja: 06 stycznia 2003, 20:13
Tematy: 294
Lokalizacja: Warszawa
Grupa: Moderatorzy CP

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: marekp »

Ja odlewalem twarde pociski i stosowalem owijke z takiego papieru, zeby dopasowac do kalibru lufy. Dawalem kartonowa przekladke na proch na to troche smaru i ten pocisk owiniety w papier. Jest gdzies watek o tym. Mnie wychodzilo ze taki zestaw jest najlepszy. A i jeszcze jedno. Trzeba tak owinac zeby owijka sie rozwinela ale nie w lufie tylko poza nia. Jak bedzie cos za luzne to sie rozwinie poza lufa. A powiedz mi czy "wymosciles" loze? Mowie o dopasowaniu lufy do loza tak zeby nie bylo luzow. To jest cienkoscienna lufa i jej drgania maja znaczenie. To jest zmudne to beddingowanie (ale dziwne slowo). Warto to zrobic. Jeden z moich kolegow zrobil na szybko w Brown Bess za pomoca gazet... To w zasadzie zgodne z historia bo stosowali do tego szary papier. Nie mozna uzywac zywic i tkanin choc to byloby najlatwiej. Na zawodach jesli sedzia tam zajrzy to nie dopusci broni do zawodow. Ale taki nasaczony olejem papier moze byc. Sprobuj. To szybko i szybko zobaczysz czy jest lepiej.

Mnie nie chodzilo o to zeby pocisk sie kompresowal. Stad twardy stop. Jesli sie kompresuje to zmienia swoja dlugosc. Jak znalazlem taki z miekkiego olowiu w sniegu (jak stopnial) to byl krotszy o 7mm. To balistycznie chyba nie jest za dobrze. Ten byl o 7mm ale nie ma gwarancji ze kazdy tak samo sie skompresuje. Nie wiem tego ale tak sadze. Wiec lepiej zeby byly taki sam zawsze a to moze dac twardy stop. To takie uwagi. Nie mam Whitwortha - ma go Marek- moze on cos doda do tej dyskusji. To co wiedzialem o tej broni opisalem w innym watku.

MarekP
Ostatnio zmieniony 13 grudnia 2016, 08:19 przez marekp, łącznie zmieniany 1 raz.
nosu
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 1503
Rejestracja: 27 grudnia 2005, 09:30
Tematy: 4
Lokalizacja: Sosnowiec
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: nosu »

Na 99% Twoje twarde gąski to stop łożyskowy na panewki w silnikach spalinowych ( prawdopodobnie z dodatkiem miedzi ). Sprawdź ten trop bo mogę się mylić.
O ile dobrze pamiętam pociski do whitwortcha miały wgłębienie denne w celu ułatwienia uszczenienia .
Podane wartości ciśnień dla amunicji scalonej (z wyjątkiem 45-90 które nie ma ostrzału nitro) to jak piszesz ok 2000bar . Cechy ostrzału dla czarnego prochu to ok 1/3 tej wartości , jeśli poszukasz to ardesa podaje wartości ciśnień i są one nabite na lufie.
Awatar użytkownika
syberius
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 486
Rejestracja: 17 września 2013, 22:55
Tematy: 12
Lokalizacja: Daleka Północ.
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Pogadanki na temat doboru kokili dla Whitworth rifle .451

Post autor: syberius »

marekp pisze:Jest gdzies watek o tym.
Zgadza sie.
Ten watek znajduje sie tutaj: http://forum-bron.pl/viewtopic.php?f=119&t=103509
I tutaj: http://forum-bron.pl/viewtopic.php?f=20 ... =Whitworth
Nawiasem mowiac to wlasnie czytajac Twoje opisy zmagan z Whitworth-em zarazilem sie i zaczalem na powaznie myslec o zakupie tego karabinu.
Traf chcial, ze jakis czas pozniej odkupilem Whitworth-a od kolegi Darka "kammarladare", ktory takze udzielal sie w podlinkowanym watku.
Wiec jak by nie patrzec to w sumie za Twoja przyczyna powstaje tutaj calkiem niezly poradnik uzytkownika kb. Whitworth.
marekp pisze:. A powiedz mi czy "wymosciles" loze? Mowie o dopasowaniu lufy do loza tak zeby nie bylo luzow.
Bralem to pod uwage.
Ale po zdemontowaniu lufy okazalo sie, ze jest ona dopasowana do loza idealnie.
Nigdzie nie bylo zadnych luzow czy naprezen.
Trzeba przyznac, ze w Parker-Hale zrobili to naprawde starannie.
Oni tam w fabryce wykonali bedding w okolicy warkocza lufy.
Widzialem kilka egzemplarzy karabinow produkcji Parker-Hale I kazdy mial taki bedding w tym samym miejscu.
Wyglada to dokladnie tak:

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/8724yw
https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/1bxDB8

Wiec ja juz nic tam nie kombinowalem bo nie bylo takiej potrzeby.
Jedyne co zrobilem to posmarowalem lufe od spodu wazelina techniczna.
marekp pisze: Mnie nie chodzilo o to zeby pocisk sie kompresowal..........
Odszukalem ten moment w ktorym rozmawialismy na temat stosowania do Whitworth-a mocno utwardzonych pociskow.
Dyskuska zaczela sie tutaj: http://forum-bron.pl/viewtopic.php?f=54 ... 5#p1535453
marekp pisze: Nie mam Whitwortha - ma go Marek- moze on cos doda do tej dyskusji. To co wiedzialem o tej broni opisalem w innym watku
Jakis czas temu prowadzilismy z Markiem intensywna wymiane mailowa na ten dokladnie temat.
Nie wiem czy Marek zgadza sie,zebym opisywal jego wnioski I "patenty"
Najlepiej bedzie jak Marek sam sie zdecyduje I zdradzi w tym watku jak "dogadal sie" ze swoim Whitworth-em.
A przypomne, ze dla kilkunastu strzalow na odleglosc 1000m uzyskal on skupienie 60 cm.

Niestety ja na chwile obecna niewiele jeszcze wiem na temat zachowania sie heksagonalnych, podkalibrowych pociskow do strzelania w owijce papierowej - bo na razie jeszcze nie doszedlem do etapu testow praktycznych.
Ale jak widac - sprawy zmierzaja we wlasciwym kierunku I za jakis czas z pewnoscia podziele sie w Wami swoimi wnioskami.
nosu pisze:Na 99% Twoje twarde gąski to stop łożyskowy na panewki w silnikach spalinowych ( prawdopodobnie z dodatkiem miedzi ). Sprawdź ten trop bo mogę się mylić.
Nosu, to jest calkiem mozliwe.
I jesli to okaze sie prawda to sprawy sie troche komplikuja bo istnieje spora grupa stopow lozyskowych I w obrebie tej grupy roznia sie one bardzo skladem.
W takim wypadku bez badania spektrometrem ustalenie ich skladu moze byc w praktyce niemozliwe.

Zasadniczy podzial takich stopow to:

1- Stopy lozyskowe cynowe. I w ich skladzie praktycznie nie ma olowiu.
To znaczy jest ale sa to ilosci z naszego punktu widzenia sladowe bo raptem 0,25 - 0,5 %
Natomiast tak jak slusznie zauwazyles - w ich skladzie znajduje sie miedz I to w ilosci 3-10%
Te miedz dodaje sie tutaj w celu zmiejszenia sklonnosci do segregacji stopu
W ich skladzie jest takze antymon w ilosci 10-12 %
Skurcz odlewniczy takich stopow wynosi okolo 0,5%

2- Stopy bezcynowe,olowiowo-antymonowe.
Przecietny ich sklad to 77-84 %Pb 16-20% Sb i 1,5%Cu plus dodatki 1,8% Ni, 0,9%As.
Czyli sklad jest dosc zlozony.
Twardosc takich stopow wacha sie w granicach 17-21 BHN

3- Stopy cynowo-olowiowo-antymonowe.
Tutaj twardosc jest wyzsza bo wynosi 17-32 BHN.
Maksymalna zawartosc antymonu wynosi 15-17%
Dodatek miedzi jest na poziomie 0,5 do 2%
Czasem stopy te wystepuja z niewielkimi dodatkami niklu, srebra I arsenu.
Czyli tak jak poprzednio ich sklad moze byc dosc zlozony.

Mysle, ze najlepszym wyjsciem bylo by odciecie plasterka metalu z tej gesi I wyslanie do Polski do kogos kto ma dostep do spektrometru.

- Panowie czy jest wsrod Was ktos taki ???
nosu pisze: O ile dobrze pamiętam pociski do whitwortcha miały wgłębienie denne w celu ułatwienia uszczenienia .
Faktycznie.
Posiadaly one takie ekspansywne wglebienie denne.
I tak sie dobrze sklada, ze polska kokila w ukompletowaniu na wkladki formujace takie wglebienia denne.
Dokladnie to sa 3 wkladki umozliwiajace odlanie pociskow ze stozkowym I polkolistym zaglebieniem oraz jedna wkladka umozliwiajaca lanie pociskow bez zaglebienia.

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/01p7D6
nosu pisze: Podane wartości ciśnień dla amunicji scalonej (z wyjątkiem 45-90 które nie ma ostrzału nitro) to jak piszesz ok 2000bar . Cechy ostrzału dla czarnego prochu to ok 1/3 tej wartości , jeśli poszukasz to ardesa podaje wartości ciśnień i są one nabite na lufie.
Tutaj posilkowalem sie danymi z firmy NORMA ktora podaje dla historycznej broni czarnoprochowej oraz jej wspolczesnych replik caliber .45 cisnienie na poziomie 29.000 PSI

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/73CC79

Parker-Hale dla kb Whitworth nie podal maxymalnego cisnienia w zwyczajowych jednostkach.
Umiescil jedynie ceche na ktorej znajduje sie informacja: 90 grs Black Powder / 560 grs Bullet

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/n94hxm

Co prawda mozemy sie posilkowac danymi dla tych 45-tek o ktorych wspomnialem wczesniej.
I tak dane odnosnie nawazek, predkosci oraz rozwijanych cisnien dla 45-110 sa takie:

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/zZL920

Tutaj mamy nawazki w okolicy wlasnie 90 grs

I dane dla 45-120:

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/105iFc

Tutaj mamy nawazki w okolicy 110 grs.

Niestety powaznym utrudnieniem jest w tych tabelach to, ze Lyman podal wartosci cisnien w jednostkach CUP.
A tymi jednostkami jest taki problem, ze nie ma mozliwosci jednoznacznego przeliczenia ich na PSI ani na bar ani na zadne inne.
Kazda fabryka oznacza je wg wlasnego widzimisie.
Np NORMA AB dla 29.000 PSI dla czarnoprochowcow podaje, ze odpowiada ono 25.000 CUP

Tutaj mozna sobie poczytac jaki pi***olnik wynika z faktu poslugiwanbia sie przez producentow jednostka miary cisnienia CUP:

http://bulletin.accurateshooter.com/201 ... ifference/
Ostatnio zmieniony 14 grudnia 2016, 06:43 przez syberius, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
adriano
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 318
Rejestracja: 02 lutego 2014, 11:09
Tematy: 0
Lokalizacja: Polska, Warszawa
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Vademecum użytkownika Whitworth rifle.

Post autor: adriano »

Również stałem się posiadaczem karabinu whitwortha ( w końcu bo już od bardzo dawna za mną chodził :-D ) Strzelałem z niego dopiero raz więc ciężko cokolwiek stwierdzić. Celny to on na pewno jest bo nie było problemu żeby z ręki wsadzić kilka strzałów tak żeby przestrzeliny się ze sobą stykały. Drobne regulacje przyrządów i byłem w dziesiątce :-D Muszę założyć diopter bo te oryginalne to nie powalają jeśli mam być szczery. Strzelałem z 70 grain vesuvitu a1 i 60 grain vesuvitu lc. Przestrzeliny układały się na tej samej wysokości. Wiem że te prochy nie są szczególnie dobre ale takie akurat miałem. Używałem pocisków z kokili pedersoli 535 grain skalibrowanych na .449 ze smarem własnej roboty w rowkach. Pod pocisk dawałem przekładkę z tektury 2 mm o średnicy 12 mm. Lufę czyściłem co strzał ale szczerze mówiąc syfu jakoś dużo na szmatce nie zostawało. Następnym razem sprawdzę go jak bóg przykazał z podpórki żeby wyeliminować moje błędy. Co do beddingu to wniosek że jak sędzia upierdliwy to może oryginalnego parker hale'a nie dopuścić do zawodów. Tak szczerze to ktoś spotkał się żeby jakiś sędzia zaglądał pod lufę na kontroli broni?
Gibbs .40, 1777 Corrigé An IX .69, Hatfield (frontier) .45 skałka, Remington nma .44, Kentucky .54
Marek-
Moderator
Moderator
Reactions:
Posty: 4420
Rejestracja: 03 czerwca 2005, 09:00
Tematy: 87
Lokalizacja: Gliwice
Grupa: Moderatorzy CP

Re: Vademecum użytkownika Whitworth rifle.

Post autor: Marek- »

No to masz przechalpane :wink:
Tak Ci doradzę próby rób dalej niż 100 m minimum 200 a najlepiej 300.
Na bliskich dystansach słabo widać błędy amunicji. Ja na 100 zrobiłem próbę i przeszedłem na 300m bo szkoda mi było czasu i amunicji.
Jak coś nie grało to na 300m skupienie było około 20-30 cm, a jak dobierzesz wszystkie składniki to masz skupienie około 9 a nawet mniej, jednak zabawy z tym sporo, ja takie próby robię zimą bo jest więcej czasu, tej zimy mam zamiar męczyć skałkę na Maxymiliana, Whitworth ma urlop.
Awatar użytkownika
syberius
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 486
Rejestracja: 17 września 2013, 22:55
Tematy: 12
Lokalizacja: Daleka Północ.
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Vademecum użytkownika Whitworth rifle.

Post autor: syberius »

adriano pisze:Również stałem się posiadaczem karabinu whitwortha
Milo powitac kolejnego uzytkownika w klubie sympatykow kb Whitworth-a.
Przedstaw nam bohatera.
Moze masz jakies zdjecia - w mysl zasady 1 fotografia zastepuje 1000 slow?
Czy to oryginal Parker-Hale, Euroarms czy Pedersoli?
A czy zmierzyles w nim rzeczywisty kaliber lufy?
Pytam bo wszystkie karabiny o jakich wiedzialem mialy mniejszy kaliber od mojego P-H.
Moze Twoj ma podobny jak moj a wtedy, jesli chcesz to podesle Ci do testow partie rowkowanych pociskow heksagonalnych, odlanych w tolerancji wagowej +/- 0,3 grs.
One dla czystego olowiu w klasie Pb2 i twardosci 4,5 BHN maja nastepujace wymiary:

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/gM4V23

Zobacz, jak bedziesz mial szczescie to beda pasowaly.
Ale dotychczas kilkoro kolegow je sprawdzalo u siebie i u kazdego byly o wiele za duze.
Ewentualnie jesli i w Twoim Whitworth-cie masz "wezsza lufe" to moge podeslac Ci do testow partie bezrowkowych, heksagonalnych pociskow do owijek papierowych.
One powinny z pewnoscia pasowac do Twojego Whitwortha.
Ich twardosc to 4,7 BHN
Tolerancja wagowa +/- 0,5 grs

Co do muszki i szczerbinki w Whitworth-cie to one nie sa takie tragiczne.
Ja w Rolling Blocku mam gorsze bo trojkatne. (bardzo wrazliwe na slabe oswietlenie bo latwo zgubic "ostrze" muszki - wiec sprzyjaja niejako zwiekszonemu rozrzutowi pionowemu)
Ale idzie z nich calkiem celnie strzelac na 100 i 200 m o ile tarcza jest dobrze oswietlona i odpowiednio kontrastowa z przyrzadami.
Zobacz na zdjecia tarcz w moim temacie o Rolling Blocku.
Najgorsze otwarte z jakich przyszlo mi do tej pory strzelac to byly w Remingtonie m1863- tzw"Zouawe", ale tez dla dowolnej ilosci strzalow na 100m wszystko mialem w czarnym.

Co do dioptera to jak najbardziej popieram Twoje plany doposazenia Whitworth-a.
Tylko przestrzegam-nie pchaj sie w dioptery w typie Goodwina.
Sa bardzo ciezkie i slabo wygladaja chociaz ta nowa wersja od Pedersolego jest juz wygladem bardzo bliska oryginalowi.
Ale najgorsze jest to, ze tarcza w tych starych Godwinach nie schodzi nisko i trzeba je montowac w sporej odleglosci od warkocza.
A to skutkuje bolesnym kaleczeniem kciuka przy odrzucie na wiekszych nawazkach.
Maja tylko jedna potencjalna zalete tzn bardzo duza regulacje pozioma ale ona moze byc przydatna dopiero przy strzelaniu na granicznych dla kb Whitworth dystansach.

Co sie tyczy prochu- to zakup sobie do testow polski Zloty Stok o granulacji: 2, 3 i 4.
To jest jakosciowo dobry proch i jego cena tez jest dobra.
Marek- pisze:No to masz przechalpane :wink:
Tak Ci doradzę próby rób dalej niż 100 m minimum 200 a najlepiej 300.
Jak coś nie grało to na 300m skupienie było około 20-30 cm, a jak dobierzesz wszystkie składniki to masz skupienie około 9 a nawet mniej......
No fakt - Marek to cuda wyprawia ze swoim Whitworth-em.
Troche wstyd pokazywac sie przy nim ze swoimi tarczami.
Ale zeby sie za bardzo nie deprymowac to powiem, ze najwazniejsze sa sukcesywne proby i zblizanie sie do rezultatow Marka.
Ja na chwile obecna, na 300 m jestem na tym poziomie o ktorym Marek pisze, ze "jak cos nie gralo to skupienie bylo 20-30 cm"

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/VKmoEe

Jako nieudolna probe usprawiedliwienia mnie moge podac fakt, ze strzelalem do bardzo malego celu bo o srednicy 28 cm i tak naprawde to badziej domyslalem sie gdzie on jest niz go faktycznie widzialem.
Kolejne testy na 300m wykonam strzelajac do duzej tarczy.

Na chwile obecna moj Whitworth jest bez dioptera.
Plan jest nastepujacy: przesiadka z Goodwina na English Creedmor 446
Podstawowym problemem jest tutaj to, ze aby uniknac strugania w drewnie postanowilem, ze trzeba bedzie dorobic zmodyfikowana podstawe od Goodwina pasujaca do 446 z przesunietymi w przod ramionami mocowania ramki.
Wtedy bede mial Whitworth-a dostosowanego do 2 roznych diopterow, ktorych wymiana zajmuje minute.

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/iW19P1

Oczywiscie- sam tego nie jestem w stanie wykonac w moim skromnym warsztacie wiec korzystam z pomocy kolegi Przemka D. ktory juz wiele razy pomagal mi w sprawach technicznych zwiazanych z Whitworth-em.
Zobaczymy- jesli sie wszystko uda to najprawdopodobniej w okolicach wiosny Whitworth bedzie mial nowy diopter, ktorego podstawowa zaleta jest to, ze jego ramka bedzie sie znajdowala kilka cm dalej od kciuka.
A to jest moim warunkiem podstawowym przy strzelaniu z duzych nawazek.

No ale nawet bez dioptera postaram sie niebawem (to bedzie zalezalo w glownej mierze od pogody, bo na chwile obecna wzglednie jasno jest u mnie tylko pare godzin w ciagu dnia) wstepnie przetestowac te nowe pociski do strzelania w owijce, odlane z polskiej kokili.

https://www.flickr.com/gp/146726418@N08/533g22
Awatar użytkownika
adriano
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 318
Rejestracja: 02 lutego 2014, 11:09
Tematy: 0
Lokalizacja: Polska, Warszawa
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Vademecum użytkownika Whitworth rifle.

Post autor: adriano »

Marek takie "przechlapane" jestem w stanie zaakceptować :-D zdecydowanie bardziej męczyłem się jak go nie miałem :)
Kaliber lufy mam .448 dlatego pociski kalibruję na .449 wchodzą do lufy bardzo łatwo pod naciskiem palca. Co do prochu to do tej pory strzelałem właśnie ze złotego stoku ale ze wszystkich granulacji jakie miałem to została mi jeszcze resztka zs5, (chociaż do whitwortha może się taki gruby proch nadać) dlatego utylizowałem w nim vesuvit. Otwory montażowe pod diopter mam zrobione już pod rozstaw śrub pedersoli. Karabin jest euroarmsu. Dostałem ze 30-40 pocisków heksagonalnych razem z karabinem i są to pociski do owijki. Mają kaliber .440 nie wiem z jakiej były kokili, musiałbym zapytać poprzedniego właściciela ale skoro Marek ma whitwortha od Marka to bardzo prawdopodobne że ta kokila jest u niego. Jak fotki nie będą się otwierały to trzeba przez przeglądarkę google je odpalić.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Gibbs .40, 1777 Corrigé An IX .69, Hatfield (frontier) .45 skałka, Remington nma .44, Kentucky .54
nosu
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany użytkownik
Reactions:
Posty: 1503
Rejestracja: 27 grudnia 2005, 09:30
Tematy: 4
Lokalizacja: Sosnowiec
Grupa: Zarejestrowani użytkownicy

Re: Vademecum użytkownika Whitworth rifle.

Post autor: nosu »

Zgodnie z twierdzeniem że na forum było już wszystko :-D trzeba tylko poszukać
http://forum-bron.pl/viewtopic.php?t=16413&start=15
Zwracam uwagę na wpis witkaC w temacie ciśnienia w lufach czarnoprochowców.
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Amunicja - CP”