Jano pisze: dla wszystkich jednakowy przez to sprawiedliwy..
Jano, postaram się naświetlić pewne różnice w zawodach i wielościach figurek.
Piszesz, że na każdych zawodach wszyscy mają tak samo, teoretycznie tak, ale nie do końca. Ponieważ Puchar składa się np. z 8 startów, ale „ja” mogę być tylko na 6 by mieć minimum do podliczenia.
Dymam więc przez całą Polskę, wydaję cirka 450zł i trafiam na zawody, na których ktoś sobie zrobił „jaja”, suma strzelonych zer może na to wskazywać.
(Tu pewna sytuacja: Strzelam w jednej grupie z Tobą do maleńkich beskidków i śrut przelatuje milimetr obok, czyli mam”0” Sytuacja się powtarza. Ty masz awarię i strzelasz jak z moździerza, ale trafiasz to w śrubę, to w podstawę, ale zawsze słyszę dźwięk, więc wpisuję Ci „jedynki” Jesteś na tych zawodach 8 ja pod koniec tabeli. Wygrałeś, jesteś zadowolony?)
Na kolejne znowu dymam przez ¾ Polski i sytuacja się powtarza, Ty natomiast zaliczyłeś zawody w pobliżu domu i dajmy na to „normalne” (opisywanie na klawiaturze nigdy nie będzie takie jak mowa paszczą)
Zawody „normalne kończące Puchar muszę sobie odpuścić ze względów rodzinnych, a miałem je tuż pod nosem.
Teraz widzisz, że nie do końca wszyscy mają tak samo, bo tu jest suma zawodów.
Teraz temat figurek pomniejszonych „ponad normę”
Jest to ewidentne znęcanie się nad początkującymi by nałapali jak najwięcej zer, bo jak ustaliliśmy Gerardowi i Adikowi one wiszą i powiewają.
„Ja” natomiast ustawiając taki tor aż pieję z radości!
Na 40szt figurek przyblaszyłem 38szt i położyłem 2szt. zdobyłem = 42pkt.
Ty natomiast przewróciłeś 10szt i reszta „zera” Zdobyłeś = 20 pkt.
Cieniutko Panie, przegrałeś ze mną.
Wracam uradowany do domu bo pokazałem innym gdzie raki zimują. Jestem na 16 pozycji. Hura.
A teraz, jak by za pomocą czarodziejskie różdżki, psuję taką zabawę z pomniejszaniem figurek. Wprowadzam punktację 0,1
Zobacz co się dzieje? Ustawiam figurkę wielkości taczki z KZ 15 i beskidka KZ15 obok. W taczkę przyblaszyłeś, a zero strzeliłeś na beskidku. Ale już nie mam radochy jako ustawiacz, bo na obydwu figurkach wpisuję ci 2x „0”
Już nie ma powodów do pomniejszania figurek, straciło to sens!!!!!
Początkujący się nie stresują i laskę kładą, że ktoś się natrudził byś przywalił w korę, chowając beskidka w dziupli wróbla, przysłoniętą gałązką.
Powyższe opisy są zmyślone i nie opisują Bohumina, ale w pewien sposób „udowadniają” wprowadzanie ponad normę, ponad minimalizację figurek, które teoretycznie mogły by przypominać zwierzątka. Pamiętajmy o tym, żeby oddać strzał musimy być pewni do jakiego gatunku strzelamy i w jaką jego część ciała.
Janusz, natrudziłeś się opisując i wyjaśniając- dziękuję. Masz rację, ja to wszystko rozumiem, nawet się z Tobą zgadzam. Wiem też o czym pisał Bobik. Sam wielokrotnie mówiłem, że współczesne tory są mało ciekawe i bardzo trudne- niepotrzebnie.
Nowi strzelcy na takich zawodach "blasząc" raz za razem, więcej nie przyjadą. Nasze środowisko się przez to zwęża.
Jednak denerwuje mnie jak łatwo "psy się wiesza" na organizatorach po zawodach. To zupa za zimna, to figurka pod kątem przykręcona, Toytoyów za mało było albo palik po przejściu kilkudziesięciu zawodników jest nie stabilny.
Tu nie piję do Was, bo robicie zawody i wiecie ile to wszystko kosztuje i jak łatwo coś sknocić.
Jeździłem na zawody jak punktacja była jeszcze 1-3, ale nigdy nie wylewałem żali. Obawiam się, że jeżeli tendencja narzekania się utrzyma to ilość organizowanych zawodów spadnie, bo ludziom zwyczajnie przestanie się chcieć. Kilka regionalnych (nawet dużych) grup już nic nie robi, bo poco się narażać i wysłuchiwać na forum.
Zostaniemy ze steyrami i waltherami w ogródkach, puszki dziurawić będziemy
Jano tu nie chodzi o to, że coś się sknociło ale na tych zawodach tego coś było za dużo. A tu zero refleksji i wyciągnięcia wniosków. Na dobrą sprawę po Bohuminie nie wiemy jakie zasady co do sposobu budowy toru obowiązują na zawodach zimowych. Czy te jakie rekomendowała PFTA w 2015 roku, czy może takie jak zafundowano nam w Bohuminie, znane tylko organizatorowi i nikomu innemu. Nie piszemy o tym, że niektóre figurki były naprawdę fajnie ustawione. A to wszystko przez te niedoróbki, które jak się zbierze do kupy psują obraz całych zawodów.
I Janusz i Jano i Bobik macie rację przede wszystkim w tym, że sztucznie zwiększając pozorną trudność toru sami odganiamy i zniechęcamy wielu początkujących strzelców którzy mogli by zasilić nasze szeregi.
Wiele dyscyplin sportów amatorskich cierpi na brak młodzieży i są to sporty o wiele mniej wymagające finansowo, bo za 500 zł można kupić już porządną wędkę z kołowrotkiem i łowić na nią medalowe ryby.
A my mamy do kupienia karabinek, lunetę, montaż, matę, śrut, olejki i jeszcze dziesiątki innych dupereli nie wspomnę o samym wpisowym czy kosztach paliwa czy hotelu.
Tor nie musi być super trudny, a zresztą jaki by nie był najtrudniejszy to i tak nasi najlepsi strzelcy go pokonają i zdobędą komplety. Ale czy dogrywka nie ma swojego uroku, to też świetna okazją na sprawdzenie swoich umiejetności i cierpliwości. Najlepsi się dograją i wyłonią zwycięzcę spośród siebie a ci trochę gorsi wrócą uśmiechnięci do domu bo zdobedą o wiele więcej punktów i nie będą mogli się doczekać następnych zawodów, a jadą na nie tylko dla frajdy i własnej przyjemności bo często nie mają czasu postrzelać między zawodami.
Spróbujmy robic tak żeby zachęcać początkujących a wygrywający sami sobie podniosą poprzęczkę i nie trzeba będzie im pomagać w nietrafianiu.
O ile wiem, a wiem na pewno bo sam pomagałem ustawiać tor na zawody w Szczecinie to odległości, figurki były zgodne z regulaminem.Kluczową rolę odegrał wiatr.Chcieliśmy ustawić ciekawy i wymagający tor z nowymi figurkami, wszystkie stanowiska można było swobodnie zająć nic nie przeszkadzało. Niestety pomimo włożenia ogromu pracy okazuje się, że nie wiadomo jak człowiek by się starał trzymać regulaminu to i tak będzie krytykowany.Proponuję figurki wielkości patelni,wtedy każdy powinien trafić a jak nie to jeszcze powiększyć .Sylwetki też są jakieś małe i nikt nie narzeka. Pytam się czemu organizator trzymający się regulaminu jest krytykowany? Czy zawsze muszą być strzelone komplety?
Ciekawy i wymagający tor to taki w którym sa pułapki odległościowe lub optyczne (ciemne miejsca, gra światła) , to taki który wymaga myślenia. A stawianie figurek z małymi kilzonami i z małą ilością "mięsa" na dużych, regulaminowych odległościach na szczerym polu na którym sam wiatr nie wie w którą strone wieje to nie do końca jest fajne.
Wasz tor był bardzo wymagający i na pewno włożyliście bardzo dużo pracy w jego przygotowanie i przygotowanie otoczki zawodów, choćby poczęstunku który jak zawsze był smaczny i obfity tylko moje zdanie jest takie, że budowanie wymagających torów dla kilku super strzelców którzy dają sobie radę praktycznie wszędzie a pomijanie 80-90 strzelców którzy przejeżdżają czasem na zawody 500 a nawet 700 km i chcą się fajnie bawić ale też i coś trafić to małe fopa.
Pierwsza dziesiątka strzelców FT czy HFT to już ma taki poziom , że czasem o wygranej decydują dziesiętnę części punktu procentowego i nie ma co im ani pomagać ani utrudniać bo i tak muszą się dograć i dają sobie w tym świetnie radę.
W tej dyscyplinie musimy zacząć myśleć bardziej perspektywicznie, marketingowa bo średnia wieku strzelców niestety ale z każdym rokiem jest coraz większa.
Popieram Janusza, Bobika i Hilarego
Szczerze to coraz mniej jeżdżę na zawody ze względu właśnie na nadęcie w postaci wyśrubowanych torów (niewygodne stanowiska + małe figurki na max dystansach) oraz jakiegoś dziwnego zawodniczego dupościsku. Choć ten drugi nie jest tak drażniący i zniechęcający, jak odwalanie torów aby tylko komuś usrać życie. Bo to nawet nie można nazwać podnoszeniem poziomu trudności, to zwyczajne usrywanie życia.
I nie mówię tu o nikim konkretnie, ale o ogólnej tendencji, która niestety nie wpływa pozytywnie na odbiór na zewnątrz. Znam kilka osób, które właśnie ze względu na wyżej wymienione czynniki "jeszcze nie zdecydowały się na start w zawodach". I znam też kilka osób, które pojechały na "niewłaściwe" zawody i wróciły z wnioskiem, że oni się nie nadają do tego, bo za trudno i poziom za wysoki, a oni tylko niedzielni strzelcy. Przykro się tego słucha i na to patrzy.
Panowie,
Albo chcemy mieć Mistrzów Świata w wszystkich najważniejszych kategoriach ( nie mylić z FT ) albo więcej "kolegów z podwórka".
Wybór będzie nierozerwalnie związany z trudnością torów i małymi celami na dużych dystansach.
TOMEK K pisze:Panowie,
Albo chcemy mieć Mistrzów Świata w wszystkich najważniejszych kategoriach ( nie mylić z FT ) albo więcej "kolegów z podwórka".
...
I czar prysł ....zawodowstwo i tu wkracza
Walther LG+ Falcon 1-10x24 -*-FWB-150-* "ten kto zajął ostatnie miejsce zawsze jest lepszy od tego, który nie brał udziału"
GraySaint
Kris, zrobiliście kawał dobrej roboty z dodatkowymi konkurencjami, z całą otoczką zawodów, integracja itp. i na tym się skupmy i ładnie Wam z tego miejsca dziękujemy.
Popełniony był tylko jeden błąd zamiany wielkości figurek: małe poszły na dalekie odległości, a duże na bliskie. Plan był odwrotny.
Więcej nie ma co wracać do tego konkretnego przypadku, a jedynie przedyskutować co się dzieje, kiedy zrobimy taką roszadę:
Na chwilę przesiądźmy się do FT gdzie miedzy „najgorszą i najlepszą” lupą nie ma żadnej różnicy, w takim sensie, że każdą figurkę, na dowolnej odległości widzimy bardzo wyraźnie, a mimo to zawodnicy życzą sobie figurki malowane. Dzięki temu widać ile nam cm. zwiało.
Nawet jeśli figurka jest malutka na 50m i nie trafimy jej, jest szansa zaobserwować ile i z której strony figurki przeleciał śrut.
Wracamy do HFT: Różnica pomiędzy lupkami „najlepszymi, a najtańszymi”……. Jest taka, że nie ma co
w ogóle sobie du** zawracać.
W skrócie – bliskich nie widzę, a dalekich już nie widzę. I tu jest pies pogrzebany.
Sytuacja . Na otwartym terenie gdzie nie ma listków itp. a wiatr kręci piruety, ustawionych jest 12 figurek pipków na maksie.
Strzelam, figurka stoi, ja nie wiem nawet z której strony figurki przeleciał śrut i ile go zniosło.
Strzelam do kolejnej odchylając się jeszcze bardziej w tą samą stronę co poprzednio, znowu pudło!
Na kolejnej dla odmiany strzelam z drugiej jej strony. Czynności powtażam.
Po ósmej już mam chęć rozejrzeć się, czy może warto pójść na obiad?
I tak sobie eksperymentuję do 11 figurki. (równie dobrze sprawdziłoby się strzelanie z biodra bo skutek ten sam, tylko co mam odpowiedzieć początkującym jak pytają na czym polega ta zabawa, o co tu chodzi, po co stosuje się lunety na karabinkach
Pozostałe figurki są duże, ale na minimalnej odległości i w lesie, gdzie wiatr nie ma takiego wpływu na znoszenie śrutu i je przewracam celując w środek, ale i tak chęć pójścia na obiad jest.
Napisałeś Kris ironicznie o figurkach wielkości patelni, odpowiem bez ironii, że możemy stawiać nawet wielkości taczki lub drzwi od stodoły tylko, żeby zdobyć punk, musimy ją PRZEWRÓCIĆ nie „zadzwonić”. Nie będzie w tedy żarcików, podśmiechujek, nerwów z „O”.!!!!!! Czujesz różnicę? Zobacz jaki robi się komfort, ale powstaje pytanie: Czy jest sens robienia wówczas małych pipków, skoro zera się nie liczą? NIE MA JUŻ SENSU. Nikt już się nie śmieje bo niema czegoś takiego jak „O”
Od razu zaznaczam, że nie jestem za zmianą regulaminu, a powyższe opisy przejaskrawiłem by były bardziej czytelne.
Projektując „świeczkę”, którą pięknie wykonał Spinner (ustaliliśmy, że to będzie Hołd dla Andreasa)
jej płomyk miał średnicę 35mm. Ustawiałem ją do 30m w lesie, a na otwartym polu może do 25m.
Po to była, by każdy mógł ją przewrócić, począwszy od małego dziecka po inwalidę z obolałym kręgosłupem! Nie sądziłem, że miniaturyzacja pójdzie tak daleko, a zabawa jest w tedy gdy będzie mnóstwo zer.
A teraz na zakończenie, malkontenci do treningów bo zawody tuż, tuż i nowy sezon. Trza formę łapać zamiast zer.
Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem, a jeśli tak, to przepraszam bo nie było to moją intencją. Lepiej dyskutować i wymieniać się argumentami niż w pojedynkę strzelać w swoim ogródku.
Do zobaczenia na torach z tymi małymi pipkam jak i wielkości patelni, z wiatrami wyrywającymi paliki z ziemi, z wodą wlewającą się nam za kołnierze i ze słońcem wypalającym mi paski w klapkach.
EDIT: Wpis Tomka powyżej zmusza mnie do napisania: Masz rację Tomku, lecz róbmy to z głową.
Odnośnie wpisu Tomka:
Mistrzów Świata mieliśmy, mamy i mieć będziemy ale nie kreują ich trudne, "wymagające" tory z przegiętymi i rozmiarami i odległościami tylko ich PASJA. Nie nagrody czy puchary tylko PASJA .
Wielka pasja strzelecka która motywuje tych ludzi do poszukiwania lepszego śrutu, lepszej lunety, lepszych ustawień i częstrzych treningów.
Bo Mistrzami Świata zostają tylko ci co kochają to wszystko i leżenie w błocię i ważenie, mycie i smarowanie śrutu przez cały wieczór i użeranie się z niby tą lepszą połówką, że w tą niedzielę jadę 500 km na zawody i nie idę z tobą na zakupy do galerii, bo strzelanie i moim koledzy z zawodów też są bardzo ważni dla mnie.
Wyjaśnij mi proszę myśl przewodnią, bo jakoś nie chwytam tego.
Tyle razy to już przerabialiśmy ... w FT nasze krajowe tory, nawet te trudne, ani nie przeszkadzają ani nie pomagają w zdobywaniu światowych tytułów mistrzowskich
Zapp pisze:I przy okazji: kto i jaką metodologią określa która kategoria jest "najbardziej prestiżowa"?
Określa to osoba, która ma aktualnie dłonie na klawiaturze a robi to na podstawie ogólnie znanej prawdy
P.S. A myślałem, że Ty tego nie czytasz