A! I jeszcze, w temacie wątku: należy kupować tylko takie sztuki, które zostały przerobione z poszanowaniem walorów kolekcjonerskich (czyli z szacunkiem dla konstrukcji) - BEZ DODATKOWYCH SPAWÓW. Są takie.
Ostatnio zmieniony 24 sierpnia 2019, 23:57 przez KG92RS, łącznie zmieniany 2 razy.
W Strzale nr 6/2005 ukazała się monografia poświęcona RAKowi autorstwa Leszka Erenfeichta i Zbigniewa Gwoździa. Autorzy piszą, że pierwsze partie miały lufy pozostawione w kolorze srebrnym, później były oksydowane. Nic nie wspominają o chromowaniu.
No właśnie nie do końca rozumiem, o co chodzi z tym częściowym chromowaniem. Np. w M16 w latach 60. na początku w ogóle nie chromowano lufy I komory, a potem chromowano częściowo, tj. samą komorę. Dopiero ostateczna wersja miała chromowaną komorę i lufę. Dlatego zastanawiam się, co to znaczy "lufą częściowo chromowana" bo to może być różnie rozumiane.
No i drugie, powiązane pytanie: czy można bezpiecznie przyjąć, że im późniejsza wersja, tym lepsza, czy nie? Jeśliby się okazało, że późniejsze wersję mają chromowaną np. tylko komorę, to niezależnie od wszystkich innych ulepszeń dla mnie lepsza byłaby wersja pierwsza. A nie mogę nigdzie znaleźć, o co chodziło z tym chromowaniem lufy.
Mam takiego w szafie cała lufa jest w chronię stad jej srebrny kolor. Z tego co słyszałem przez pierwsze dwa lata produkcji RAK-ów wychodziły w taka lufa, luźniej już standard czyli oksyda
Nie ma czasu na zastanawianie. Mój egzemplarz jest z 1970 roku i wygląda wyśmienicie. Z tego co widzę pojawiają się ciągle fajne sztuki wiec kolekcjonerzy powinni kupować. Co do lufy to w moim jest oksyda. Wygląda i strzela prześlicznie.
Gdyby ktoś chciał popatrzeć to proszę bardzo. -> moje zdjęcia PM-63.
Ostatnio zmieniony 25 sierpnia 2019, 22:02 przez LWfilip, łącznie zmieniany 1 raz.
Grzeczni po śmierci idą do nieba. Niegrzeczni idą tam gdzie chcą.
A czy ktoś mógłby proszę mi wyjaśnić, o co chodzi z tymi sposobami przerobienia? Czy taka dziwna płytka i śrubka po prawej stronie z tylnej strony rękojeści ma coś wspólnego z przerobieniem na semiauto, czy to urok Raka? Stare zdjęcia zniknęły z serwisów, rozumiem tylko tyle, że wspawany pręt jest zły, ale nie wiem, jakiego sposobu przerobienia szukać...
Zależy, gdzie ten pręt jest wspawany.
Jak za spustem to jest OK i całkiem estetycznie.
Jak w kabłąku jest wspawana blaszka to jest OK i całkiem estetycznie, ale można się dopatrzeć nieco przegrzania materiału i nowej oksydy.
Jak jest z boku chamski spaw, którego widać gołym okiem to nie jest to ani dobre ani estetyczne.
Adam1983 pisze:A czy ktoś mógłby proszę mi wyjaśnić, o co chodzi z tymi sposobami przerobienia?
W przypadku RAK-a chodzi o ograniczenie zakresu ruchu języka spustowego do tyłu -> tam spust działa tak, że jak naciśniesz do połowy to strzela raz, a jak dociągniesz do końca, to włącza się tryb samoczynny. Niektórzy wstawiają za spustem pręt - spawając go. Wygląda to ohydnie.
Adam1983 pisze:Czy taka dziwna płytka i śrubka po prawej stronie z tylnej strony rękojeści ma coś wspólnego z przerobieniem na semiauto
Nie. Ta śrubka trzyma okładki chwytu, o ile pamiętam (nie che mi się rozkładać, żeby sprawdzić...). Płytki w tym miejscu nie widziałem...
KG92RS pisze:Niektórzy wstawiają za spustem pręt - spawając go. Wygląda to ohydnie.
Ohydnie to wygląda ten spaw z boku szkieletu.
Jeżeli dobrze zrobiony jest pręt za spustem do jak się nie przyjrzysz to go nie zobaczysz.
Kolega nabył tego z Olimpu i jak się przyjrzeć dokładnie to widać przegrzanie materiału nową oksydę w tym miejscu - przeróbka z prętem za spustem wygląda w tym momencie znacznie estetyczniej.
cała lufa jest w chronię stad jej srebrny kolor. Z tego co słyszałem przez pierwsze dwa lata produkcji RAK-ów wychodziły w taka lufa, luźniej już standard czyli oksyda
