Lufa w poziomie lub lekko w dół, magazynek 25 szt. z włożonymi bodajże 5 sztukami. Widziałem na własne oczy. O ile pamiętam, długi magazynek może tu być dość kluczowy, bo przy tej samej liczbie nabojów w magazynku mniej pcha amunicję do góry niż krótki (więc wytwarza mniejszą siłę tarcia naboju o zamek). Próbowaliśmy wiele razy, ale nie udało się nam nigdy w ten sposób oddać strzału (mowa oczywiście o oddaniu strzału bez naciskania języka spustowego). Potrzeba by zbyt precyzyjnego działania.JJKILLER pisze:Wiele razy próbowałem przeładować RAKa inercyjnie, o ile bez magazynka, z lufą do góry, i niemal waląc łokciem w biodro udało mi się kilka razy przerzucić zamek, o tyle z podpiętym i załadowanym nawet 1 szt. amunicji magazynkiem tarcie jest tak duże że trzeba by naprawdę duuużo siły żeby się to udało,
Prędkość przemieszczania się nie ma tu nic do rzeczy. Do przeładowania potrzebna jest zmiana położenia zamka względem szkieletu, a dokładniej przesunięcie zamka w kierunku tyłu szkieletu (przesunięcie względne, czyli może to także być przesunięcie szkieletu względem zamka w kierunku przodu). Do tego potrzebne są siły, działające nierównomiernie na szkielet i zamek. Z praw fizyki wynika, że samo swobodne spadanie (a tym właśnie jest zeskok) nie jest w stanie wygenerować żadnego ruchu zamka względem szkieletu, bo na każdą część broni działa to samo przyspieszenie - grawitacyjne.JJKILLER pisze:a na pewno nie jest to wykonalne z lufą w dół (jak to jest w kaburze, lub na pasku) i skacząc z paki w dół.
[...]
Nie wiem z jaką prędkością trzeba było by lecieć w dół aby inercja była większa niż opór sprężyny i odciągnęła zamek do góry, aż za magazynek.
W grę może wchodzić wyłącznie moment lądowania, bo tylko wtedy na różne elementy broni mogą działać różne przyspieszenia (różne punkty oparcia różnych części broni). Jeśli broń "wisi na pasie od broni", to szkielet nie jest w stanie przesunąć się w dół (pas jest mocowany wyłącznie do szkieletu). Jeśli broń spoczywa w kaburze, to szkelet (okolice osi chwytu przedniego) oprze się o kaburę na tyle wcześnie, że nawet gdyby "łyżka" z przodu zamka oparła się o kaburę jeszcze wcześniej, to i tak różnica odległości między punktami oparcia nie będzie na tyle duża, żeby mogło nastąpic przeładowanie.
Perwersyjne przypadki typu "ktoś napchał czegoś w kaburę tam, gdzie jest miejsce na 'łyżkę' zamka", "kabura rozpruła się w tej części, która obejmuje szkielet, część obejmująca zamek pozostała nietknięta, a do tego broń nie wypadła z kabury" lub "pas zsunął się z ciała i spadł pod nogi tak, że po nadepnięciu szarpnął szkieletem w dół tak specyficznie, że kabura - wisząca nadal na pasie głównym - przytrzymała zamek, a szkielet rozpruł kaburę i przesunął się w dół" pominąłem.
Już bardziej wierzę w zdarzenie "kucając/padając nacisnąłem bardzo mocno czymś chwyt tylny, a jednocześnie dół kabury (i, co za tym idzie, "łyżka" zamka) był oparty o jakąś część ciała, więc kabura "zmarszczyła" się na odcinku obejmującym "łyżkę" akurat na tyle dużo, żeby zamek pobrał nabój z magazynka i jednocześnie na tyle mało, żeby nie zadziałał zaczep. Ale to też perwersja