Warunki parszywe. Rzęsisty deszcz, wiatr i temperatura 5 st. C. Kto był dziś w 3mieście, to wie jak to wyglądało do 1400.
Kilkanaście sekund i wszystko mokre:
Po powrocie do domu, wytrząsnąłem z niego trochę wody:
Broń sprawowała się wyśmienicie. Brak zacięć, równomierny wyrzut łusek. Wyrzut magazynka również (ale zatrzask piekielnie twardy, musi to się dotrzeć), sprawdziłem wyrzut magazynka załadowanego (tactical reaload) o którym w wątku BUL pisał Kolega Epaa. Nabój w wyrzucanym magazynku trzyma się pewnie, ale... rzeczywiście jest częściowo wysunięty w przód, nie dalej jednak niż przednia krawędź tegoż magazynka. Tak więc nie zaobserwowałem wspomnianego problemu o trudnościach przy tactical reload i konieczności "wytrząsywania" z broni naboju, który uciekł z magazynka: http://forum-bron.pl/viewtopic.php?f=24 ... &start=180
Dodatkowo, powtórne wykorzystanie odzyskanych z błota magazynków, pełnych wody i nieco zapiaszczonych (po przedmuchaniu) nie spowodowało jakichkolwiek problemów.
Spust jak już wspominałem nieco cięższy niż w poprzednim 1911 który posiadałem, ale brak bocznych luzów i króciutki reset - około 3mm - powoduje nadzwyczaj przyjemne dublety, a i strzelanie na celność i skupienie jest miłe.
Tutaj tarcza NT23p, odległość 25m, amunicja S&B 124grn, 10 strzałów:
Dodam tylko, że z żadnej broni jaką posiadałem nigdy nie udało mi się osiągnąć takiego wyniku. Zaznaczam przy tym jednak, że jestem bardzo przeciętnym strzelcem, na usprawiedliwienie dodam też, że dłonie miałem po prostu jak z drewna (pogoda!)
To co bym zmienił w tej broni to: fazowanie krawędzi magwell, wymiana żerdzi sprężyny powrotnej na długą i ewentualne fazowanie krawędzi bezpiecznika skrzydełkowego - część przylegająca do bocznej powierzchni zamka w pobliżu beaver tail nieprzyjemnie wrzyna się w kciuk przy wysokim chwycie.
.
