sas88 pisze:
Wyniki osiągane przez niektórych kolegów w Lamarmorze pokazują, ze nie jest to bezwzględnie konieczne.
Konieczny jest dobry smar.
Mi chodziło o czyszczenie lufy podczas testowania naważek, tak aby uzyskać powtarzalność warunków przy każdej próbie testu... Jak sobie już ustalisz 'laboratoryjnie' jak działać, to hulaj dusza...
Wiem, że są ludzie, którzy z potencjalnie słabych karabinków strzelają lepiej niż inni ludzie z uboższym doświadczeniem oddają strzały z 'wypasionych' karabinów, ale załóżmy, że testy to testy i warto, żeby były wykonywane w zbliżonych warunkach...
16 ga IŻ / .22 LR Browning / 5,56x45 DB / 6,5x55 SE CG / 7,62x39 AKMS / 9 mm Beretta / .45 Glock 30 / .357 mag .38 sp Winchester 1892 / 12 ga Winchester 1897
ooshy pisze:
Co Ci szkodzi na jednym strzelaniu zacząć od niskiej naważki i co strzał robić +10% ? Nie będziesz potrzebował lat tylko kilku strzałów.
Aha, co strzał czyszczenie lufy
Od tego zacząłem oddałem strzały z 33 oraz 40 grain - i siewnik w porównaniu z kulą 445 w inlecie z naważką 33grain.
Powyższe pytanie zadałem gdyż na stronie Saquaro proponują naważki 30-40grain a gdzieś wyczytałem że strzelcy sypią po 60 grain prochu, zastanowiło mnie to więc postanowiłem skonsultować/zebrać informację jakich naważek używają Szanowni Koledzy.
Staraj się prowadzić testy w maksymalnie "laboratoryjnych warunkach",i nie wierz swojej pamięci, rób fotografie i notatki, a potem spokojnie analizuj.Czyść, używaj chrono,zmieniaj naważki,smar, twardość ołowiu kokile, rodzaj pocisków, kalibrację.Gdzieś osiągniesz granice możliwości tego KONKRETNEGO karabinu.A potem spokojnie naucz sie z niego strzelać tak aby już przy normalnym strzelaniu maksymalnie się do tej granicy zblizyć .No i zawsze przy testach wprowadzaj tylko jedną zmienną, bo inaczej wyladujesz w czarnej d....
Pamietaj też, że zgodnie z prawami statystyki i prawami Murphego zdarzają sie takie karabiny ktore strzelają doskonale wszystkim czym sie je nakarmi, oraz takie których żadna siła,amunicja i człowiek nie sa w stanie zmusić do działania.
CZARNE I NITRO,>30, moturki , G 4x4 Bundeswehr , za młodu kobietki.
TAK dla eutanazji kretynów
Kolego to ja swoje trzy grosze dorzucę do tematu. Miałem Hawkena Investarm 45 1/48 i z kolegą przetestowałem bardzo dużo sposobów ładowania. Najlepsze wyniki kulka 440 i grubszy flejtuch oraz 1,5 grama prochu lub conikal z ozorkowa z dużym rowkiem smarnym i także 1,5 grama. Proch syp lejkiem bo inaczej zostanie w zagłębieniach lufy a przy tak małej ilości prochu ma to znaczenie.
kamilos pisze:Jako że temat jest o kal 45 skoku 1/48 a posiadam Tryona o takich parametrach, pozwolę sobie podpytać doświadczonych kolegów o naważkę prochu.
Ale do rzeczy. Do kuli .445 we flejtuchu stosuję 33grain czecha i jest ok, na 50m skupienie mieści się w okręgu 50-70mm i mniej jak bardzo się postaram - postanowiłem dobrać pociski i tu zaczynają się schody.
Zakupiłem krótkie REALE, MINIE, MINIE LEE oraz MAXIBALL, sprawdzałem skupienia z naważką 33grain oraz 40grain po 3 pociski z powyższych rodzai w serii na 50m.
Ogólnie jest bardzo słabo, REALE - nie mieszczą się w kartkę A4, reszta niewiele lepiej, wyszedł olbrzymi rozrzut dla każdej serii strzałów ( ponad 20cm).
Rozrzut pocisków w serii dla poszczególnych rodzajów nie układa się w sensowną całość ( pociski układały się w różnych kierunkach od środka tarczy).
Przestrzeliwania dokonałem z resetu więc błąd strzelca uważać można za minimalny.
I tu pytanie od jakiej minimalnej naważki należało by zacząć przestrzeliwanie w/w pocisków by miało to ręce i nogi i nie trwało to latami .
Proszę kolegów o przedstawienie jakich naważek używacie w swoich karabinach cal. 45 i skoku gwintu 1/45.
Tak więc byłem dziś po testować naważki i sam odpowiem na powyżej postawione pytanie może komuś się przyda.
Minimalna naważka prochu w moim przypadku to 55grain. Na 50m krótkie REALE oraz MAXIBALLE robiły przy tej naważce skupienie max 70mm. MINIE oraz MINIE LEE nie mieściły się w kartkę formatu A4 więc nie nadają się do mojej lufy. Testy będę prowadził dalej.
Irek M pisze:Natomiast z - już rasowych Kentucky tyle, że bez przyspiesznika - strzela się równie przyjemnie tyle. Mimo, że jak napisałem nie mają przyspieszników to nie zamienię ich na nic innego
W Kentucky można tak usprawnić spust że przyspiesznik go nie przebije,i spust działa wręcz wybornie. Fakt że trzeba sporej ingerencji w oryginał, ale jeśli karabin ma być na dłużej do zabawy, to warto się z tym pobawić.