Kolega Ryjek napisał o betonie 50+
Uprzejmie pozwolę się nie zgodzić z tą wybitnie generalizującą opinią
Jako 50+ nie mam nic przeciwko posiadaniu broni,ani wielu moich znajomych (a mam trochę znajomych w tym wieku)
Uważam, ze "beton antybroniowy" stanowią ludzie nie w konkretnym wieku, a ludzie, którzy nie mieli z bronią nic do czynienia (lub mieli za dużo - o czym za chwilę).
Oczywiście wraz z wiekiem rośnie liczba ludzi, których poznajemy i przekonujemy się, że na świecie jest więcej oszołomów i indolentów niż wcześniej przypuszczaliśmy
Jako, że kiedyś sporo bywałem na strzelnicach strzelając z "nitro" uważam obecny system przyznawania zezwoleń i ich przedłużania za patologiczny.
Psycholog i lekarz. OK, ale co z umiejętnością posługiwania się?
Wielokrotnie swego czasu widziałem osobiście strzelania osób posiadających zezwolenia i nie sądzę aby to się jakoś obecnie bardzo zmieniło.
Część osób strzela świetnie, ale martwi mnie ta część pozostała...
Jak sobie wyobrażę takich ludzi w większej masie np. w środku miasta i niech się zdarzy "incydent" z uzbrojonym typem i niech oni zaczną do niego strzelać... to O MATKO! Będzie więcej zastrzelonych przez takich "ojców/matek rodzin" niż przez tego przestępcę/zamachowca
A przecież pozwolenie na broń w wielu dyskusjach jest omawiane w kontekście "jakby sią taki zamachowiec trafił, to jakby ludzie mieli broń to by go rozwalili"
Uważam więc, że szczególne przy masowym poluzowaniu zezwoleń jednocześnie, trochę trzeba by zmienić (przy dzisiejszym stanie zresztą też...).
Tak ad hoc (co należałoby z pewnością przemyśleć jeszcze) rzucę szkic zasad:
Każdy posiadający broń powinien mieć obowiązek wystrzelać w roku np. 50 nabojów. (wiem zasady PZSS określają przy broni sportowej pewne reguły, ale model golenia strzelców "rekreacyjnych" przez PZSS jest sporą przesadą - dla wielu to ceny zaporowe, a poza tym chodzi mi głównie o broń "do samoobrony" noszoną przez ludzi załadowaną i "pod pachą")
Strzelanie do tarczy - sylwetki (można rozważać, czy ustalić jakieś minimum punktów, ale tu bym podszedł raczej liberalnie do punktacji).
Dystans - góra 15 m. ("niedzielny strzelec" strzelający do ruchomego celu na ulicy w mieście na ponad 15 m. powinien sobie zbadać dokładnie głowę)
Bardziej chodzi mi o trafianie w tego co trzeba niż o idealne trafienia w tarczę)
Wynik zaliczający - powiedzmy nie więcej niż 2% rocznie poza sylwetką (co oznacza, że 1 przypadkowe pudło na 50 strzałów jest dopuszczalne, przy 2 należy strzelać dalej aż do uzyskania wymaganej średniej).
[Idea jest taka, że osoby, które np. na każde 5 strzałów jeden ładują poza tarczą - z pozycji strzeleckiej, na spokojnie, do nieruchomego celu - nie powinny się brać za strzelanie na ulicy do napastnika, bo jak ich kilku zacznie strzelać, to zabiją więcej przechodniów niż ten "napastnik"
]
To tak na szybko i na gorąco. To nie jest szczegółowo obmyślany schemat i nie będę się jakoś upierał jeżeli wykażecie, że jakieś jego elementy są bez sensu
Chodzi mi o to, ze Polska to nie USA. Ludzie nie mają obycia z bronią. Więc jak dawać broń to i wymagać, żeby w razie jej użycia nie narobili większej tragedii niż ta, której próbowali zapobiec.(przypominam na wszelki wypadek, że pisałem o nitro a nie o CP)
No i jestem ciekaw, czy to plasuje mnie w Waszych oczach jako zgreda z gatunku betonu, czy nie. A może uważacie, że trzeba dać broń każdemu, bez względu na umiejętności i niech sobie ludziska strzelają na ulicy do bandyty/zamachowca/inne, a "kto przeżyje wolnym będzie"
Chętnie poczytam jakie jest wasze zdanie i <no offence>