Jest to jakiś plan.oscyp pisze:początkowo chciałbym zrobić patent i licencję na PKS tak jak mówisz aby po prostu mieć o tym pojęcie, a w dalszej perspektywie mógłbym przedłużać licencję tylko na pistolet pozostawiając karabin i strzelbę w sferze kolekcjonerskiej
Finansowo to się średnio spina, bo te manewry dadzą roczną oszczędność rzędu 80 zł (tyle zwykle kosztują 4 starty). Chyba lepiej się zdecydować, czy chcesz mieć pozwolenei sportowe, czy nie jest dla Ciebie zbyt wiele warte.
Możesz też równie dobrze zrezygnować z posiadania pozwolenia do celów sportowych (jak już uzyskasz oba rodzaje pozwoleń). Noszenie broni dla większości osób jest nieprzydatne i czasami nie ma sensu przepłacać za licencje + starty tylko po to, by od święta sobie ponosić. Tym bardziej, że dla każdego dostępne jest przenoszenie: broń w prawej kieszeni, magazynek w lewej.
Choć szczerze mówiąc, ludzie podświadomie dążą do większej swobody i często to noszenie, nawet później niewykorzystywane staje się istotnym elementem podejmowania decyzji.
Natomiast w drodze sportowej fajne jest jeszcze użyczanie (kolega może dać Ci swoją broń na ile chce, nawet kilka lat), które jest niedostępne dla pełnych kolekcjonerów. Mało osób wspomina o użyczaniu, a jest to przydatna rzecz.
Ogólnie, w dyskusji niepotrzebnie prezentowane są zbyt skrajne opinie. To nie jest tak, że każdy oblewa 7 razy egzamin policyjny. Niektórzy go oblewają, część rezygnuje np z broni bocznego zapłonu (trudno wyrobić wymagane w części praktycznej punkty), ale dużo osób podchodzi i go zdaje. Kluczowym elementem jest lokalizacja. W różnych województwach egzaminy bywają łatwiejsze, lub trudniejsze. Niektóre opisy na forum mówią wręcz o egzaminie prostym jak surowe spaghetti. Widocznie w tamtym WPA pracują rozsądniejsi ludzie.
We wrocławskim była ostatnio zdawalność 6.5%, w poznańskim też uwalili sporo osób. Nie mamy aktualnego rankingu, ale jeśli poczytasz wątki na forum to być może u Ciebie akurat jest nieźle.
Moim zdaniem nie ma sensu robić pełnego kolekcjonerskiego -- dodaje to rodzaje broni, które 90% osób nie interesują (lub są zbyt drogie), kosztem ryzyka spotkania ze złą komisją WPA. Ale dużo osób myśli inaczej. Zapewne jak spotkasz pełnego kolekcjonera (chyba na razie odpowiadają Ci sportowcy-kolekcjonerzy, o ile się nie mylę), to powie że nie ma sensu pchać pieniędzy do PZSSu, bo egzamin w WPA jest prosty i daje większą swobodę.
Ważny jest też czas, w którym pytana osoba robiła uprawnienia. Kiedyś było łatwiej o uprawnienia, bo było mniej osób. Egzaminy w WPA były łatwiejsze (inne rozporządzenie) Obecnie rzesza ludzi startuje do pozwoleń i WPA starają się zatrzymać falę. Utrudniają, wymyślają, na nowo interpretują przepisy. Weź to pod uwagę czytając artykuły z 2014, czy 2015 roku (takie linkowałeś).
Ludzie mają z reguły informacje i doświadczenia w większości z własnej drogi uzyskiwania pozwolenia, co nierzadko było jakiś czas temu (np ja mam pozwolenie 2 lata). Jeśli dopytujesz o szczegóły, upewnij się, że dana osoba jest "świeża" w temacie, lub prezentuje świeże informacje. My przestrzegamy przed egzaminem w WPA na podstawie świeżych informacji.
Argumentem za drogą sportową może być fakt, że ostatnie wyroki NSA wskazują na brak konieczności posiadania licencji PZSSu do utrzymania takiego pozwolenia. Tzn, że robiąc dwa rodzaje pozwoleń i uprawiając później aktywnie strzelectwo, nie miałbyś żadnych opłat rocznych (poza składką członkowską do stow. kolekcjonerskiego). Wzmacnia to sens pójścia drogą sport + kolekcja.
W ramach autopromocji i reklamy dodam, że otwieram we Wrocławiu klub sportowy, którego głównym założeniem jest sprowadzenie kosztów utrzymania pozwolenia sportowego (składka klubowa, udział w zawodach, działka DZSS i licencja PZSS) do maksymalnie 150 zł rocznie, nie licząc amunicji na zawody. Powinienem mieć w ciągu 2-3 tygodni wszystkie papiery. Jeśli kwestia finansowa jest dla Ciebie istotna (dla mnie jest), mógłbyś rozważyć czy będąc w takim klubie byłoby bardziej opłacalne pozwolenie sportowe niż pełne kolekcjonerskie.