Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Moderator: Moderatorzy wiatrówkowi
- Cortez
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 3702
- Rejestracja: 01 grudnia 2007, 15:24
- Tematy: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Na fotce jest maine coon
Daystate Merlyn S + SS 10x42/Nitrex 3-9x42
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 414
- Rejestracja: 07 września 2010, 15:07
- Tematy: 11
- Lokalizacja: Konstancin-Jeziorna
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Za małe uszy, to raczej Norweski Leśny.
Niestety na świecie jest wielu, dla których myślenie okazało się doświadczeniem przykrym a czasami i groźnym.
Utajonych głupców.
Utajonych głupców.
- Kucyk
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 85
- Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
No i mamy piątek. Zatem na dobry łikendu początek coś Wam na rozgrzewkę zapodaję. Wprawdzie post powinien znaleźć się we wątku o smarowaniu wiatrówek, ale w związku z tym że tam byłby w opozycji do prawd przez Internet objawionych, będzie się po wsze czasy kisił tutaj w chińskim woku.
Pamiętacie, że w pierwszej części opowieści o tym jak Diesla chciałem wywołać napomknąłem iż wybuchy nastąpią gdy smar znajdzie się w komorze sprężania?
- Oczywiście że tak jest, nic nowego nie odkryłeś. – Kiwa głową Kolega Kraku.
Ale proszę zwrócić uwagę na poniższe zdjęcie:
- Toż na nim wyraźnie widać że smar jest w komorze, w znaczeniu że w rowku uszczelki tłoka! Smar jest, a wybuchu nie ma? O co w tym wszystkim chodzi? – Zastanawia się głośno Kolega Cortez.
Panowie, uważnie czytający pamiętają zapewne, iż pisałem już kiedyś że warunkiem samozapłonu jest nie sama obecność tłustości, a jej rozpylenie. Jeśli nie stworzymy drobnych kropelek smaru w nagrzanym sprężaniem powietrzu, to żadnej eksplozji nie będzie. Z resztą nie trzeba być wiatrówkarzem by wiedzieć że oleju nalanego np. do puszki zapalić łatwo nie da rady, a jak się tylko go rozpryśnie (jak w silniku Diesla czy w palniku kotła c.o.) to się pięknie jara.
Komentarzem do tej zasady jest fakt, iż z im rzadszym (fachowo: o mniejszej lepkości) smarowidłem mamy do czynienia, tym łatwiej się ono rozpyla i zapala. I na ten przykład zapodam wyniki z doświadczenia o którym napomknąłem na wstępie pierwszej części dizlowych opowieści.
Chinka miała stabilne 16,4-16,7J. Umieszczenie w kielichu śrutu porcyjki towotu dawało strzały o energii 17,8-18,5J. Kropla gęstego oleju przekładniowego powodowała wzrost energii do 18,2-19,2J, a nawet sporadycznie do ok. 20J, za to kropla rzadkiego smaru do rowerów podkręcała moc Ouesta do 28…30J!
Dodam też, że uszczelka Zepto eksperymenty wytrzymała, w prawdzie tych mocnych strzałów z prędkościami powyżej 310m/s wykonałem sztuk 5 (pomimo wydajnego tłumika trzaskające echo niosło się niebezpiecznie po wsi budząc kury, a zwłaszcza czujność prawych i sprawiedliwych), zaś dopalacze były aplikowane nie do komory czy przelotni, ale do lufy, lecz nie zmienia to faktu że sprzęt żyje.
Swoją drogą boję się pomyśleć czego i gdzie musieli dolewać inni operatorzy aby tak porozrywać szczeliwa jak na prezentowanych przez serwisantów „ostrzegawczych” zdjęciach?...
Ad rem!
Kto smaruje (właściwym smarem) temu (spalenizną z lufy) nie jedzie.
Na wiatrówkowych forach jak mantrę powtarza się że najwłaściwszym smarem do wnętrza sprężynówek jest ŁT. Mniejsza o to czy z dodatkami MoS2, czy nie – wciąż słychać że jest to super smarowidło, ale go trzeba bardzo, bardzo mało dawać, bo… będzie dizel jak słonia nos!
Z czego składa się smar stały?
- Z bazy smarującej, czyli oleju, zagęstnika, czyli mydła i dodatków stabilizujących. – Odpowiedział sprawnie Kolega Smalcmen.
Mydło (no nie takie FA, tylko wapniowe lub litowe) jest niepalne w odróżnieniu od oliwy. Jeśli smar jest nędzny i niestabilny (a takie są wszelakie ŁT) to z tej mieszaniny wytrąca się olej, który przenika przez uszczelkę, łatwo się rozpyla i mamy kabuuum!
Zupełnie inaczej jest gdy zastosujemy smar który zawiera dodatki zapobiegające „poceniu” się, czyli oddzielaniu oleju z masy.
- O jakim smarowidle jest pisane? - Kolega Yannu pyta.
- O dobrym! - I zaraz opowiem jak sprawdzić czy sos jest zacny.
Coś Wam teraz pokażę. Będzie to najprostszy test na stabilność mieszaniny smarem stałym zwanej.
Na kawałek brystolu o gramaturze 200g/m2 naniosłem punktowo i jednocześnie podobne ilości: smaru ŁT; towaru którym smarowałem na testach Questa – nazwę go póki co ML; i smaru (oleju) silikonowego S, który akurat nie nadaje się do smarowania mechanizmów metalowych, ale ma wielką zaletę bo nie posiada w sobie tłustego oleju zawierającego węglowodory który zabrudzi papier, zatem będzie porównanie.
Poniżej: próbki siuwaksów tuż po nałożeniu na karton.
Włókna drzewne mają właściwości kapilarne, a zatem posiadają zdolność „wysysania” tłuszczu. Już po kilku minutach widać że zaczynają działać. Po godzinie można zaobserwować wyraźnie z którego towaru najłatwiej im oliwę czerpać.
Po 5 godzinach widok jest tym bardziej wymowny.
Proszę zwrócić uwagę na smar silikonowy S. Owszem, kropla się rozpłynęła bo taka jej wędrownicza natura, pod nią papier nabrał prześwitu, ale wobec braku tłuszczu włókna nie ciągną dalej na boki sosu i brak aureoli. Natomiast zwykły smar ŁT oddał cały olej widoczny daleko poza pierwotną kroplą, na kartce pozostawiając zielony, twardy glut mydła.
Popatrzcie teraz na faworyta - na smar ML. Oczywiście, trochę nasączył brystol oliwą, bo nie ma takiej możliwości wszak zawiera olej, ale o ile mniej tłustości wydalił!
Im gorszy towot – tym mocniej (szerzej) papier nasącza i odwrotnie. Jeśli smar po godzinie nie robi obwódki większej niż milimetr, dwa, znaczy że godzien on śmigać w naszym sprzęcie.
Wiecie co to jest?
Nie no, spokojnie, to nie badanie dni płodnych za pomocą obserwacji śluzu. To najprostszy test konsystencji. ML ma stabilną konsystencję – jest ciągnący. Świadczy to o większej jednorodności mieszaniny. Smar ŁT nie jest ciągnący, wręcz gwałtownie się rozrywa gdy rozewrzeć palce:
Jeśli smarowidło się niełatwo rwie, to i nie łatwo będzie odskakiwać od powierzchni, i nie łatwo będzie się rozpylało. Tym należy tłumaczyć „fenomen” że rowek uszczelki zgromadził dużo materii smarnej, jednak wobec dobrego przylegania do powierzchni nie szalała ona podczas strzałów w komorze spokojnie trzymając się tłoka.
Ponadto im równomierniejsza mieszanina, tym trudniej o wytrącanie składników, a o to nam chodzi.
Tak więc pokazałem na czym polega „myk” iż Crosman, pomimo napompowania smarem nie dymi: szczelna uszczelka i właściwy smar to sprawiają. I zapewniam, że nie są to żadne czary, ale zwykła zastosowana w praktyce wiedza.
Zaś co do nazwy smaru jaki stosuję, to będzie ona występować w następnym odcinku Questowych opowieści, gdzie Czytelnik będzie miał możność dowiedzieć się także jak zrobiłem pożyteczny mikrobanan na lufie. Ale to za jakiś czas.
Na koniec kotka Sówka rozwiąże inny problem: czy to norweski leśny, czy może maine coon?
Poniżej: - A walnął ci kot syberyjski ostatnio z bańki?
Pozdrawiam wszystkich którzy dotrwali do końca.
Pamiętacie, że w pierwszej części opowieści o tym jak Diesla chciałem wywołać napomknąłem iż wybuchy nastąpią gdy smar znajdzie się w komorze sprężania?
- Oczywiście że tak jest, nic nowego nie odkryłeś. – Kiwa głową Kolega Kraku.
Ale proszę zwrócić uwagę na poniższe zdjęcie:
- Toż na nim wyraźnie widać że smar jest w komorze, w znaczeniu że w rowku uszczelki tłoka! Smar jest, a wybuchu nie ma? O co w tym wszystkim chodzi? – Zastanawia się głośno Kolega Cortez.
Panowie, uważnie czytający pamiętają zapewne, iż pisałem już kiedyś że warunkiem samozapłonu jest nie sama obecność tłustości, a jej rozpylenie. Jeśli nie stworzymy drobnych kropelek smaru w nagrzanym sprężaniem powietrzu, to żadnej eksplozji nie będzie. Z resztą nie trzeba być wiatrówkarzem by wiedzieć że oleju nalanego np. do puszki zapalić łatwo nie da rady, a jak się tylko go rozpryśnie (jak w silniku Diesla czy w palniku kotła c.o.) to się pięknie jara.
Komentarzem do tej zasady jest fakt, iż z im rzadszym (fachowo: o mniejszej lepkości) smarowidłem mamy do czynienia, tym łatwiej się ono rozpyla i zapala. I na ten przykład zapodam wyniki z doświadczenia o którym napomknąłem na wstępie pierwszej części dizlowych opowieści.
Chinka miała stabilne 16,4-16,7J. Umieszczenie w kielichu śrutu porcyjki towotu dawało strzały o energii 17,8-18,5J. Kropla gęstego oleju przekładniowego powodowała wzrost energii do 18,2-19,2J, a nawet sporadycznie do ok. 20J, za to kropla rzadkiego smaru do rowerów podkręcała moc Ouesta do 28…30J!
Dodam też, że uszczelka Zepto eksperymenty wytrzymała, w prawdzie tych mocnych strzałów z prędkościami powyżej 310m/s wykonałem sztuk 5 (pomimo wydajnego tłumika trzaskające echo niosło się niebezpiecznie po wsi budząc kury, a zwłaszcza czujność prawych i sprawiedliwych), zaś dopalacze były aplikowane nie do komory czy przelotni, ale do lufy, lecz nie zmienia to faktu że sprzęt żyje.
Swoją drogą boję się pomyśleć czego i gdzie musieli dolewać inni operatorzy aby tak porozrywać szczeliwa jak na prezentowanych przez serwisantów „ostrzegawczych” zdjęciach?...
Ad rem!
Kto smaruje (właściwym smarem) temu (spalenizną z lufy) nie jedzie.
Na wiatrówkowych forach jak mantrę powtarza się że najwłaściwszym smarem do wnętrza sprężynówek jest ŁT. Mniejsza o to czy z dodatkami MoS2, czy nie – wciąż słychać że jest to super smarowidło, ale go trzeba bardzo, bardzo mało dawać, bo… będzie dizel jak słonia nos!
Z czego składa się smar stały?
- Z bazy smarującej, czyli oleju, zagęstnika, czyli mydła i dodatków stabilizujących. – Odpowiedział sprawnie Kolega Smalcmen.
Mydło (no nie takie FA, tylko wapniowe lub litowe) jest niepalne w odróżnieniu od oliwy. Jeśli smar jest nędzny i niestabilny (a takie są wszelakie ŁT) to z tej mieszaniny wytrąca się olej, który przenika przez uszczelkę, łatwo się rozpyla i mamy kabuuum!
Zupełnie inaczej jest gdy zastosujemy smar który zawiera dodatki zapobiegające „poceniu” się, czyli oddzielaniu oleju z masy.
- O jakim smarowidle jest pisane? - Kolega Yannu pyta.
- O dobrym! - I zaraz opowiem jak sprawdzić czy sos jest zacny.
Coś Wam teraz pokażę. Będzie to najprostszy test na stabilność mieszaniny smarem stałym zwanej.
Na kawałek brystolu o gramaturze 200g/m2 naniosłem punktowo i jednocześnie podobne ilości: smaru ŁT; towaru którym smarowałem na testach Questa – nazwę go póki co ML; i smaru (oleju) silikonowego S, który akurat nie nadaje się do smarowania mechanizmów metalowych, ale ma wielką zaletę bo nie posiada w sobie tłustego oleju zawierającego węglowodory który zabrudzi papier, zatem będzie porównanie.
Poniżej: próbki siuwaksów tuż po nałożeniu na karton.
Włókna drzewne mają właściwości kapilarne, a zatem posiadają zdolność „wysysania” tłuszczu. Już po kilku minutach widać że zaczynają działać. Po godzinie można zaobserwować wyraźnie z którego towaru najłatwiej im oliwę czerpać.
Po 5 godzinach widok jest tym bardziej wymowny.
Proszę zwrócić uwagę na smar silikonowy S. Owszem, kropla się rozpłynęła bo taka jej wędrownicza natura, pod nią papier nabrał prześwitu, ale wobec braku tłuszczu włókna nie ciągną dalej na boki sosu i brak aureoli. Natomiast zwykły smar ŁT oddał cały olej widoczny daleko poza pierwotną kroplą, na kartce pozostawiając zielony, twardy glut mydła.
Popatrzcie teraz na faworyta - na smar ML. Oczywiście, trochę nasączył brystol oliwą, bo nie ma takiej możliwości wszak zawiera olej, ale o ile mniej tłustości wydalił!
Im gorszy towot – tym mocniej (szerzej) papier nasącza i odwrotnie. Jeśli smar po godzinie nie robi obwódki większej niż milimetr, dwa, znaczy że godzien on śmigać w naszym sprzęcie.
Wiecie co to jest?
Nie no, spokojnie, to nie badanie dni płodnych za pomocą obserwacji śluzu. To najprostszy test konsystencji. ML ma stabilną konsystencję – jest ciągnący. Świadczy to o większej jednorodności mieszaniny. Smar ŁT nie jest ciągnący, wręcz gwałtownie się rozrywa gdy rozewrzeć palce:
Jeśli smarowidło się niełatwo rwie, to i nie łatwo będzie odskakiwać od powierzchni, i nie łatwo będzie się rozpylało. Tym należy tłumaczyć „fenomen” że rowek uszczelki zgromadził dużo materii smarnej, jednak wobec dobrego przylegania do powierzchni nie szalała ona podczas strzałów w komorze spokojnie trzymając się tłoka.
Ponadto im równomierniejsza mieszanina, tym trudniej o wytrącanie składników, a o to nam chodzi.
Tak więc pokazałem na czym polega „myk” iż Crosman, pomimo napompowania smarem nie dymi: szczelna uszczelka i właściwy smar to sprawiają. I zapewniam, że nie są to żadne czary, ale zwykła zastosowana w praktyce wiedza.
Zaś co do nazwy smaru jaki stosuję, to będzie ona występować w następnym odcinku Questowych opowieści, gdzie Czytelnik będzie miał możność dowiedzieć się także jak zrobiłem pożyteczny mikrobanan na lufie. Ale to za jakiś czas.
Na koniec kotka Sówka rozwiąże inny problem: czy to norweski leśny, czy może maine coon?
Poniżej: - A walnął ci kot syberyjski ostatnio z bańki?
Pozdrawiam wszystkich którzy dotrwali do końca.
- Kraku
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 212
- Rejestracja: 06 sierpnia 2013, 17:12
- Tematy: 16
- Lokalizacja: Świętochłowice
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Niech ludzie gadają co chcą ale można wyciągnąć z Twoich tekstów sporo radochy i...wiedzy
A co do smaru to pewnie jakiś mobilux?
A co do smaru to pewnie jakiś mobilux?
Ostatnio zmieniony 02 czerwca 2017, 21:56 przez Kraku, łącznie zmieniany 1 raz.
- SP5L
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 90
- Rejestracja: 07 lutego 2017, 10:35
- Tematy: 0
- Lokalizacja: 07-306 BROK
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
- Kontakt:
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Kot piękny - czy też umie już strzelać ?
Pozdrawiam Edek
Rewolwer New Army 1858 "Remington" INOX kal. 44 8 cali, Rewolwer PIETTA 1863 "Remington" POCKET kal. 31.
Rewolwer New Army 1858 "Remington" INOX kal. 44 8 cali, Rewolwer PIETTA 1863 "Remington" POCKET kal. 31.
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 255
- Rejestracja: 04 listopada 2004, 09:20
- Tematy: 22
- Lokalizacja: Konin
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Super, że masz czas na tyle eksperymentów i się tym dzielisz. Mam nadzieję, że gdy skończysz z "Chinką", zabierzesz się za "Niemca"?
- ls29
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 48
- Rejestracja: 26 listopada 2010, 20:13
- Tematy: 6
- Lokalizacja: Wwa
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 28
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, 00:01
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Masz taką lekkosc w słowie, przyjemnie się czyta Twoje posty. A przy tym ogrom wiedzy, szczerze powiedziawszy nie moge sie doczekac az kupisz inny sprzet (tez cos z polki - "do poprawek" bo naprawde zaangazowanie w pisanie na forum jest niesamowite
- Kucyk
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 85
- Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Dziś, z okazji przypadającej właśnie 2 niedzieli miesiąca, będzie publiczne ujawnienie jakiego smaru używam do Crosmana. Lecz by nie zostać posądzony o reklamę, każdy będzie musiał sobie sam znaleźć odpowiedź rozwiązując taki oto rebus: nazwa smarowidła składa się z marki i firmy. Marka ma 8 liter (1…8) a firma 5 (9…13). Teraz proszę znaleźć właściwe rozwiązanie składając pierwsze litery odpowiedzi na poniższe pytania dotyczące nazw związanych z naszym hobby. Zaczynamy:
1. Znienawidzona na tym forum największa w Polsce sieć sklepów z wiatrówkami;
2. Niemiecki koncern specjalizujący się w wiatrówkach na CO2;
3. Marka najgorszych wiatrówek za mniej niż 200 zł;
4. Polski producent śrutu;
5. Najpopularniejsza ruska marka wiatrówek;
6. Nazwa wiatrówek którymi FB Radom próbował wskrzesić polską pneumatykę strzelecką;
7. Tutaj dajcie literę U, bo nic już na nią nie jestem w stanie wymyślić;
8. Nazwa słynnej brytyjskiej firmy której wiatrówki są produkowane głównie w Chinach.
9. Austriacki producent znanych wszystkim wyczynowych wiatrówek;
10. Angielska firma która wprowadziła napęd wiatrówek siłownikiem gas-ram;
11. Nielubiana na tym zacnym forum firma – bezpośredni przedstawiciel Wajrucha na Polskę;
12. Największy kebabowy koncern wiatrówkowy;
13. Amerykański producent dobrej i znanej tu optyki strzeleckiej.
Miłego kalamburowania! Ja idę potrenować Chinkę, bo po załadowaniu dziś zestawu nowych sprężyn (i dopompowaniu smaru) mam pięknie, solidne 17+ i sprzęt wręcz bucha energią, zaś wstępne testy potwierdziły że, w tym stanie energetycznym, wyniki Questa na 50m są bardzo dobre. Tym bardziej że już trzy stabilizacyjne zostały przyjęte, stąd ręka nawet nie drgnie, a oko sokole samo poprawki na wiatr nanosi.
1. Znienawidzona na tym forum największa w Polsce sieć sklepów z wiatrówkami;
2. Niemiecki koncern specjalizujący się w wiatrówkach na CO2;
3. Marka najgorszych wiatrówek za mniej niż 200 zł;
4. Polski producent śrutu;
5. Najpopularniejsza ruska marka wiatrówek;
6. Nazwa wiatrówek którymi FB Radom próbował wskrzesić polską pneumatykę strzelecką;
7. Tutaj dajcie literę U, bo nic już na nią nie jestem w stanie wymyślić;
8. Nazwa słynnej brytyjskiej firmy której wiatrówki są produkowane głównie w Chinach.
9. Austriacki producent znanych wszystkim wyczynowych wiatrówek;
10. Angielska firma która wprowadziła napęd wiatrówek siłownikiem gas-ram;
11. Nielubiana na tym zacnym forum firma – bezpośredni przedstawiciel Wajrucha na Polskę;
12. Największy kebabowy koncern wiatrówkowy;
13. Amerykański producent dobrej i znanej tu optyki strzeleckiej.
Miłego kalamburowania! Ja idę potrenować Chinkę, bo po załadowaniu dziś zestawu nowych sprężyn (i dopompowaniu smaru) mam pięknie, solidne 17+ i sprzęt wręcz bucha energią, zaś wstępne testy potwierdziły że, w tym stanie energetycznym, wyniki Questa na 50m są bardzo dobre. Tym bardziej że już trzy stabilizacyjne zostały przyjęte, stąd ręka nawet nie drgnie, a oko sokole samo poprawki na wiatr nanosi.
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 121
- Rejestracja: 09 lutego 2012, 23:18
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
- Kucyk
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 85
- Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Ta, Multi Wurst! Wielofunkcyjna kiełbasa. Jeśli wkraczamy w temat smarowania wędlinami, to polecam skórę z wędzonej słoniny. Można nią w przypadku potrzeby bycia eleganckim przygładzić włosy żeby lśniły i gładko przylegały, zaś aromat dymu wędzarniczego z pewnością doda nam seksapilu.
Napęd Chinki, czyli moja droga ku szmocy. Cz. 1. Materiały.
Aby wszystko było jasne zacznę od paru słów o sobie: Panowie, ja naprawdę dużo strzelam. To nie jest tak jak większość myśli, że dużo, znaczy potrenować 40 strzałami w sobotę i pójść w niedzielę na zawody HFT. Rozmiar mego strzelania zdefiniuję faktem, iż w pewnym sklepie mam stały rabat na zakup śrutu. Oczywiście to, że dużo grzeję, nie oznacza to że strzelam dobrze. Powodem wydalania z mego chińskiego złamasa potężnych ilości strzałów jest chęć zgłębienia crosmańskiej natury. Czyli powiedzmy że strzelam nie dla sportu, a dla eksperymentów. I, oczywiście, by mieć o czym marudzić właśnie w tym wątku.
Pisałem już w innym temacie o mojej wewnętrznej potrzebie posiadania możliwości energetycznych krążących wokół 17J. Wiatrówka na preferowanym przeze mnie (i oczywiście przez lufę) śrucie ma osiągać nie 14, nie 15, nie 16,3, ale tyle ile ustawodawca daje. A nawet trochę więcej. Dla zapasu.
Tutaj natknąłem się na pewien problem natury konstrukcyjnej. Nie wiem czy to mała objętość komory sprężania, czy może jej proporcje, czy też wymiary przelotni sprawiają iż osiąganie mocy granicznej odbywa się w Queście bardzo trudno.
Przez rok (pisałem już że dużo strzelam?) przetestowałem cały zestaw różnorakich sprężyn. I takich tanich od Turasa, i takich co Otevą się zwą. Grubszych, cieńszych, dłuższych, krótszych, mających więcej zakrętów i mniej. Jedynie jeszcze zabójczych dla budżetu: Titanu i gas-ramu nie pchałem do wnętrza, ale jak będzie taka potrzeba, to się Crosmana owymi cudami nafaszeruje.
I co się okazało?
1. Raz, że te wszystkie wynalazki od Turasa się nie nadają, bo po pierwszym naciągnięciu z miejsca tracą kilkadziesiąt milimetrów i nawet na tych 40-sto-zwojwoych trudno osiągnąć 15J. Znaczy pierwsze 3 strzały są piętnastkowe, a potem można spokojnie sprężynę wymienić bo schodzi do 13 bejów.
Inaczej pisząc: do załadowania nowej spirali potrzeba naprzeć na korek tokarką, zaś do demontażu po jednym strzale wystarczy siła jednej ręki.
2. Dwa - sprężyny dedykowane do Questa, w wersji nie z kutasamidu ale z tzw. drutu Oteva, są w miarę trwałe. Co nie zmienia faktu że osiągi mego Crosmana pachną na nich słabizną – da się wycisnąć jedynie / a może nawet 13 żuli.
Tutaj dodam na czym problem polega – aby osiągnąć jak największą moc należy dążyć do jak największego sprężenia spirali przed strzałem, gdyż wiadomo, że zgromadzona energia jest proporcjonalna do kwadratu ściśnięcia. Ja tak dobieram długość podkładek dystansowych, aby umożliwić zapięcie „na styk” zatrzaskowi spustu, czyli że w momencie maksymalnego złamania lufy wszystkie zwoje węża-spręża szczelnie dolegają do siebie, co daje mi maksimum wydajności.
Wiadomo – im mocniej sprężynę ściskamy, tym większe naprężenia do wnętrza drutu wprowadzamy, no bo właśnie te zaburzenia ukrywają energię, co daje intensywniejsze męczenie tworzywa, zatem tym szybciej napęd traci swe właściwości. Oczywiście też, im lepszy materiał (drut) tym utrata jest mniejsza, czy też powolniejsza, ale nie zapomnijmy że wszystko się zużywa (aż sam siebie zacytuję):
Na zdjęciu widać dwa rodzaje sprężyn. Pierwsza od góry jest Sprężyna BSA Lingtning/Supersport 35 zwojów, drut 3,2mm. Wszystkie poniżej to typ Hatsan 55-105 po 40 zawijasów drutu trójki każda.
BSA mająca pierwotnie 28cm, po 130 strzałach ma długość 273mm, czyli, będąc za każdym naciąganiem na maxa ściskaną siadła tylko 7mm, co świadczy o rewelacyjnej jakości materiału. Niestety, średnia Ek Questa z napędem BSA wynosiła jedynie 13,5J, znaczy stanowczo za mało jak dla mnie, który dużo strzela (nie wiem czy już o tym pisałem).
Poniżej Besy jej widnieje nowy, nieużywany zestaw Oteva + turecka wewnętrzna, każda o długości 285mm. Ten pakiet jest obecnie zabudowany w Queście i o nim w następnej części będzie.
Trzeci od góry, czyli drugi od dołu możecie zobaczyć identyczny zespół wyjęty z owej Chinki. Początkowo miał 17+ mocy. Jak kilka postów wyżej możecie przeczytać, podczas testów bez smaru gwałtownie zaniemógł na wewnętrzną spiralę. Po wymianie cienkiej na nową (external została stara) uzyskałem krótkotrwałą poprawę energii, lecz po kilkuset strzałach (wiecie, trochę dużo strzelam) Ek bujało się już koło 16J. Jednak uwzględniając fakt, że Oteva po jakichś 4 tysiach cykli, w tym 0,5k pracy na sucho, ma długość 265mm, czyli siadła tylko 2cm, znów widać że materiał jest zacny.
Na samym dole widać natomiast kupioną od Turasa spiralę-porażkę będącą w stanie po 10 strzałach. Tak, to nie błąd w pisaniu – nie stu – ale dziesięciu! Z każdym naciągnięciem czułem w ręku, że napinanie idzie coraz lżej, zatem nie było sensu dalej się nią bawić. Pewnie jakbym z paczkę lub dwie śrutu na niej przepuścił (czasem dużo strzelam) to nie 3, a z 5cm krótsza była by. Po 10 pompkach z oryginalnych 285 zostało 255mm…
Sami widzicie, że materiał napędu ma znaczący wpływ na trwałość naszych osiągów, natomiast z opisu widać że nawet najlepsze sprężyny są dla mojego Questa za słabe. I o tym będzie w następnym odcinku, w którym przedstawię co to takiego podwójna trakcja, a także poruszę temat o prowadnicach. Czyli, łącząc te dwie rzeczy, wdam się w polemikę z Kolegą Wiatq:
Aha. Rozwiązanie rebusu: Militaria, Umarex, Lider, Tomitex, Iż, Logun, U, BSA _ Steyr, Theoben, Incorsa, Hatsan, Leupold.
---------------------------------------------------------------------------
Miałem dziś opowiedzieć jak zamiast stosowania drogiego montażu z mikroskosem celem przystosowania optyki do dalszego dystansu poszedłem drogą oszczędności i dwukrotnie (niechcący) podczas naciągania Chinki wymsknęła mi się z ręki lufa natarta oliwą konserwacyjną, co było źródłem powstania mikrobanana, który bardzo polepszył zakres regulacji lupy, ale o tym naskrobię kiedy indziej, za to dziś będzie o sprężynach, czyli napędzie Questa, a dokładniej kłopotami z nim.Napęd Chinki, czyli moja droga ku szmocy. Cz. 1. Materiały.
Aby wszystko było jasne zacznę od paru słów o sobie: Panowie, ja naprawdę dużo strzelam. To nie jest tak jak większość myśli, że dużo, znaczy potrenować 40 strzałami w sobotę i pójść w niedzielę na zawody HFT. Rozmiar mego strzelania zdefiniuję faktem, iż w pewnym sklepie mam stały rabat na zakup śrutu. Oczywiście to, że dużo grzeję, nie oznacza to że strzelam dobrze. Powodem wydalania z mego chińskiego złamasa potężnych ilości strzałów jest chęć zgłębienia crosmańskiej natury. Czyli powiedzmy że strzelam nie dla sportu, a dla eksperymentów. I, oczywiście, by mieć o czym marudzić właśnie w tym wątku.
Pisałem już w innym temacie o mojej wewnętrznej potrzebie posiadania możliwości energetycznych krążących wokół 17J. Wiatrówka na preferowanym przeze mnie (i oczywiście przez lufę) śrucie ma osiągać nie 14, nie 15, nie 16,3, ale tyle ile ustawodawca daje. A nawet trochę więcej. Dla zapasu.
Tutaj natknąłem się na pewien problem natury konstrukcyjnej. Nie wiem czy to mała objętość komory sprężania, czy może jej proporcje, czy też wymiary przelotni sprawiają iż osiąganie mocy granicznej odbywa się w Queście bardzo trudno.
Przez rok (pisałem już że dużo strzelam?) przetestowałem cały zestaw różnorakich sprężyn. I takich tanich od Turasa, i takich co Otevą się zwą. Grubszych, cieńszych, dłuższych, krótszych, mających więcej zakrętów i mniej. Jedynie jeszcze zabójczych dla budżetu: Titanu i gas-ramu nie pchałem do wnętrza, ale jak będzie taka potrzeba, to się Crosmana owymi cudami nafaszeruje.
I co się okazało?
1. Raz, że te wszystkie wynalazki od Turasa się nie nadają, bo po pierwszym naciągnięciu z miejsca tracą kilkadziesiąt milimetrów i nawet na tych 40-sto-zwojwoych trudno osiągnąć 15J. Znaczy pierwsze 3 strzały są piętnastkowe, a potem można spokojnie sprężynę wymienić bo schodzi do 13 bejów.
Inaczej pisząc: do załadowania nowej spirali potrzeba naprzeć na korek tokarką, zaś do demontażu po jednym strzale wystarczy siła jednej ręki.
2. Dwa - sprężyny dedykowane do Questa, w wersji nie z kutasamidu ale z tzw. drutu Oteva, są w miarę trwałe. Co nie zmienia faktu że osiągi mego Crosmana pachną na nich słabizną – da się wycisnąć jedynie / a może nawet 13 żuli.
Tutaj dodam na czym problem polega – aby osiągnąć jak największą moc należy dążyć do jak największego sprężenia spirali przed strzałem, gdyż wiadomo, że zgromadzona energia jest proporcjonalna do kwadratu ściśnięcia. Ja tak dobieram długość podkładek dystansowych, aby umożliwić zapięcie „na styk” zatrzaskowi spustu, czyli że w momencie maksymalnego złamania lufy wszystkie zwoje węża-spręża szczelnie dolegają do siebie, co daje mi maksimum wydajności.
Wiadomo – im mocniej sprężynę ściskamy, tym większe naprężenia do wnętrza drutu wprowadzamy, no bo właśnie te zaburzenia ukrywają energię, co daje intensywniejsze męczenie tworzywa, zatem tym szybciej napęd traci swe właściwości. Oczywiście też, im lepszy materiał (drut) tym utrata jest mniejsza, czy też powolniejsza, ale nie zapomnijmy że wszystko się zużywa (aż sam siebie zacytuję):
Teraz Wam pokażę co znaczy dobry materiał.Kucyk pisze:Jeśli dany drut jest wysilony na 12J to przez 10 lat nie siądzie tak, jak po 500 strzałach, gdy się go eksploatuje ciągnąć moc na 17, czy 17+.
Na zdjęciu widać dwa rodzaje sprężyn. Pierwsza od góry jest Sprężyna BSA Lingtning/Supersport 35 zwojów, drut 3,2mm. Wszystkie poniżej to typ Hatsan 55-105 po 40 zawijasów drutu trójki każda.
BSA mająca pierwotnie 28cm, po 130 strzałach ma długość 273mm, czyli, będąc za każdym naciąganiem na maxa ściskaną siadła tylko 7mm, co świadczy o rewelacyjnej jakości materiału. Niestety, średnia Ek Questa z napędem BSA wynosiła jedynie 13,5J, znaczy stanowczo za mało jak dla mnie, który dużo strzela (nie wiem czy już o tym pisałem).
Poniżej Besy jej widnieje nowy, nieużywany zestaw Oteva + turecka wewnętrzna, każda o długości 285mm. Ten pakiet jest obecnie zabudowany w Queście i o nim w następnej części będzie.
Trzeci od góry, czyli drugi od dołu możecie zobaczyć identyczny zespół wyjęty z owej Chinki. Początkowo miał 17+ mocy. Jak kilka postów wyżej możecie przeczytać, podczas testów bez smaru gwałtownie zaniemógł na wewnętrzną spiralę. Po wymianie cienkiej na nową (external została stara) uzyskałem krótkotrwałą poprawę energii, lecz po kilkuset strzałach (wiecie, trochę dużo strzelam) Ek bujało się już koło 16J. Jednak uwzględniając fakt, że Oteva po jakichś 4 tysiach cykli, w tym 0,5k pracy na sucho, ma długość 265mm, czyli siadła tylko 2cm, znów widać że materiał jest zacny.
Na samym dole widać natomiast kupioną od Turasa spiralę-porażkę będącą w stanie po 10 strzałach. Tak, to nie błąd w pisaniu – nie stu – ale dziesięciu! Z każdym naciągnięciem czułem w ręku, że napinanie idzie coraz lżej, zatem nie było sensu dalej się nią bawić. Pewnie jakbym z paczkę lub dwie śrutu na niej przepuścił (czasem dużo strzelam) to nie 3, a z 5cm krótsza była by. Po 10 pompkach z oryginalnych 285 zostało 255mm…
Sami widzicie, że materiał napędu ma znaczący wpływ na trwałość naszych osiągów, natomiast z opisu widać że nawet najlepsze sprężyny są dla mojego Questa za słabe. I o tym będzie w następnym odcinku, w którym przedstawię co to takiego podwójna trakcja, a także poruszę temat o prowadnicach. Czyli, łącząc te dwie rzeczy, wdam się w polemikę z Kolegą Wiatq:
Pozdrawiam wszystkich, którzy doczytali posta do końca.Wiatq pisze:odpuść sobie wszelkie podwójne sprężyny (…) po prostu sobie odpuść. Bo pytanie jest podstawowe: Po co chcesz pakować cokolwiek, szczególnie tak dziwnego jak ta podwójna sprężyna
Aha. Rozwiązanie rebusu: Militaria, Umarex, Lider, Tomitex, Iż, Logun, U, BSA _ Steyr, Theoben, Incorsa, Hatsan, Leupold.
- Kucyk
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 85
- Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Jeśli będziemy ściskać sprężynę, to średnica jej będzie się powiększać. Oczywiście, przyrost jest bardzo nieznaczny, w każdym razie okiem gołym się go nie stwierdzi. Jako że fi drutu jest stałe, zatem skoro zewnętrzny wymiar spirali rośnie, to i wewnętrzna dziura będzie się rozszerzać. I to zjawisko wykorzystuje się tworząc tzw. prowadnice.
Napęd Chinki, czyli moja droga ku szmocy. Cz. 2. Konstrukcja.
Prowadniki to kawałki tworzywa o walcowym kształcie wytoczone tak, aby do sprężyny będącej w stanie luźnym wchodziły ciasno, a jeszcze lepiej bardzo ciasno. Ich zadanie jest dwojakie: zapobiegają wyboczeniu spręża podczas naprężania przed strzałem oraz, po strzale, nie dopuszczają do wibrowania spirali (znane dzzzz!).
W obu przypadkach warunkiem sukcesu jest jak najmniejszy luz między współpracującymi częściami, a dokładniej brak tego luzu.
Gdy kompletowałem w jednym ze sklepów zamówienie na sprężyny do doświadczeń, zauważyłem dość ciekawy zestaw naprawczo-tuningowy BSA (sprężyna 280mm/3,2mm/35zw. wraz z prowadnicą i korkiem) który postanowiłem nabyć. Okazało się to strzałem w dziesiątkę – oferowany set został wykonany wyśmienicie i ciasno.
Poniżej: fabryczny zestaw w towarzystwie „dupki” napędu Chinki. Koreczek (mało widoczny) leży nad prawym końcem Besy. Warto zwrócić uwagę że prowadnica posiada jeszcze oryginalny „kapelusz” na swym lewym krańcu.
Problem jaki się pojawił nazywał się: średnica zewnętrzna spręża. Wynosiła ona 20,5mm co powodowało, że nijak zwijka nie chciała wejść do mającego trochę mniej cylindra Questa. Ale od czego tokarka, diax i pomysłowy łeb!
Poniżej: szlifowanie zewnętrznej powierzchni spirali metodą patentową.
Średnica wewnętrzna otworu wynosiła 14+, zatem sprężyna naszła z pewnym luzem na pręt gwintowany M14 (tzw. szpilkę). Dwie warstwy kartki papierowej którymi został owinięty pręt spowodowały jednak, że spirala się uszczelniła do tego stopnia, że ze stanowczym oporem można było nakręcić ją na patyk.
Po tej operacji całość umieściłem w tokarce i ustawiłem 600obr/min. Na diaxa założyłem tarczę z rzepem a na nią krążek papieru ściernego 240. Po czym uruchomiłem sprzęt i całość spokojnymi ruchami przeszlifowałem kilkakrotnie w te i na zad.
Gdy pomiar wykazał że zostało przybrane 0,1mm na stronę (czyli 0,2 ze średnicy) na krążek założyłem papier 500 i przepolerowałem całość.
Po tym zabiegu sprężynę uprzednio przemytą w benzynce i wydmuchaną z resztek korundu sprężonym powietrzem przypasowałem do cylindra – wchodziła z delikatnym luzem. Oczywiście korek też musiałem o te 2 dychy przybrać.
Czas się zabrać za prowadnik. Usunąłem nożem oryginalny rant oporowy tak, by otrzymać walec który będzie mógł wejść do wnętrza sprężyny. Wewnątrz prowadnicy wykonałem otwór dopasowany do trzpienia i całość złożyłem.
Sporo problemów miałem z uzyskaniem właściwej długości prowadnika aby był jak najdłuższy, ale jednocześnie zanim zetknie się z korasem, umożliwiał zapięcie zatrzasku wiatrówki. Po kilku próbach i przybraniach na tokarce udało się.
Poniżej: zestaw BSA gotowy do montażu w Queście. Po prawej widać wciśnięty w sprężynę korek.
Po odpowiednio solidnym posmarowaniu Multilubem i zabudowaniu do Questa całość ledwie złożyłem ręcznie. Nic dziwnego, bo do pokonania było 50mm wstępnego naprężenia!
Już pierwsze strzały pokazały jakość ciasnego spasowania zarówno sprężyny w cylindrze jak i prowadnicy w sprężynie. Crosman jeszcze nigdy tak pięknie i miękko nie chodził. Ale cóż, tak jak pisałem – ciągnął tylko trochę ponad 13 Julków.
Jak więc widzicie szukałem sprężyny która będzie na tyle silną, że w pojedynkę da radę pchać te crosmanowskie bebechy aby zapewnić śrutowi 17 żuli. Po wielu eksperymentach wiedziałem że nie tylko żadna zwykła spirala z drutu 3mm czy nawet 3,2 nie daje rady, ale również iż nie można dawać jej bez czegoś, co zapewni jej sztywność, gdyż w przeciwnym przypadku wiatrówka zmienia się we wiatrrrrówkę - wierzgający na boki generator trzasków.
Skoro nijak nie mogłem uzyskać wystarczającej mocy gdy pakowałem jedną sprężynę, co martwiło mnie bardzo, dlatego musiałem skorzystać z mądrych rozwiązań stosowanych gdzie indziej.
Na kolei jak nie ma się lokomotywy o wystarczającej mocy, to łączy się razem dwie. Jest to tzw. podwójna trakcja. Zatem właśnie to mam na myśli dając dwie sprężyny – jedną w drugą.
Ponadto zauważcie że gotuję dwa bimbry na jednym ogniu: oprócz zwiększenia siły druga, wewnętrzna sprężyna działa jak prowadnica tej zewnętrznej! Spirale są nawinięte przeciwnie (większa jest prawoskrętna, mniejsza – lewa) stąd zwoje krzyżują się, i stykając wzajemnie usztywniają, zaś tarcie w miejscach styku wytraca drgania. Oczywiście nie tak doskonale jak w przykładzie opisanym na wstępie posta, ale jest całkiem znośnie.
Powtarzam: jeśli bym znalazł pojedynczego spręża który by wystarczył mi, to drugiej zwijki bym nie dostawiał tylko prowadnice załadował, ale w tym przypadku po prostu nie mam innego wyjścia jak jechać podwójną trakcją, czy jak ktoś woli na dwa baty.
I to jest właśnie polemiczna odpowiedź na pytanie Kolegi Wiatq’a:
Pozdrawiam sprężynowo – Kuc.
Napęd Chinki, czyli moja droga ku szmocy. Cz. 2. Konstrukcja.
Prowadniki to kawałki tworzywa o walcowym kształcie wytoczone tak, aby do sprężyny będącej w stanie luźnym wchodziły ciasno, a jeszcze lepiej bardzo ciasno. Ich zadanie jest dwojakie: zapobiegają wyboczeniu spręża podczas naprężania przed strzałem oraz, po strzale, nie dopuszczają do wibrowania spirali (znane dzzzz!).
W obu przypadkach warunkiem sukcesu jest jak najmniejszy luz między współpracującymi częściami, a dokładniej brak tego luzu.
Gdy kompletowałem w jednym ze sklepów zamówienie na sprężyny do doświadczeń, zauważyłem dość ciekawy zestaw naprawczo-tuningowy BSA (sprężyna 280mm/3,2mm/35zw. wraz z prowadnicą i korkiem) który postanowiłem nabyć. Okazało się to strzałem w dziesiątkę – oferowany set został wykonany wyśmienicie i ciasno.
Poniżej: fabryczny zestaw w towarzystwie „dupki” napędu Chinki. Koreczek (mało widoczny) leży nad prawym końcem Besy. Warto zwrócić uwagę że prowadnica posiada jeszcze oryginalny „kapelusz” na swym lewym krańcu.
Problem jaki się pojawił nazywał się: średnica zewnętrzna spręża. Wynosiła ona 20,5mm co powodowało, że nijak zwijka nie chciała wejść do mającego trochę mniej cylindra Questa. Ale od czego tokarka, diax i pomysłowy łeb!
Poniżej: szlifowanie zewnętrznej powierzchni spirali metodą patentową.
Średnica wewnętrzna otworu wynosiła 14+, zatem sprężyna naszła z pewnym luzem na pręt gwintowany M14 (tzw. szpilkę). Dwie warstwy kartki papierowej którymi został owinięty pręt spowodowały jednak, że spirala się uszczelniła do tego stopnia, że ze stanowczym oporem można było nakręcić ją na patyk.
Po tej operacji całość umieściłem w tokarce i ustawiłem 600obr/min. Na diaxa założyłem tarczę z rzepem a na nią krążek papieru ściernego 240. Po czym uruchomiłem sprzęt i całość spokojnymi ruchami przeszlifowałem kilkakrotnie w te i na zad.
Gdy pomiar wykazał że zostało przybrane 0,1mm na stronę (czyli 0,2 ze średnicy) na krążek założyłem papier 500 i przepolerowałem całość.
Po tym zabiegu sprężynę uprzednio przemytą w benzynce i wydmuchaną z resztek korundu sprężonym powietrzem przypasowałem do cylindra – wchodziła z delikatnym luzem. Oczywiście korek też musiałem o te 2 dychy przybrać.
Czas się zabrać za prowadnik. Usunąłem nożem oryginalny rant oporowy tak, by otrzymać walec który będzie mógł wejść do wnętrza sprężyny. Wewnątrz prowadnicy wykonałem otwór dopasowany do trzpienia i całość złożyłem.
Sporo problemów miałem z uzyskaniem właściwej długości prowadnika aby był jak najdłuższy, ale jednocześnie zanim zetknie się z korasem, umożliwiał zapięcie zatrzasku wiatrówki. Po kilku próbach i przybraniach na tokarce udało się.
Poniżej: zestaw BSA gotowy do montażu w Queście. Po prawej widać wciśnięty w sprężynę korek.
Po odpowiednio solidnym posmarowaniu Multilubem i zabudowaniu do Questa całość ledwie złożyłem ręcznie. Nic dziwnego, bo do pokonania było 50mm wstępnego naprężenia!
Już pierwsze strzały pokazały jakość ciasnego spasowania zarówno sprężyny w cylindrze jak i prowadnicy w sprężynie. Crosman jeszcze nigdy tak pięknie i miękko nie chodził. Ale cóż, tak jak pisałem – ciągnął tylko trochę ponad 13 Julków.
Jak więc widzicie szukałem sprężyny która będzie na tyle silną, że w pojedynkę da radę pchać te crosmanowskie bebechy aby zapewnić śrutowi 17 żuli. Po wielu eksperymentach wiedziałem że nie tylko żadna zwykła spirala z drutu 3mm czy nawet 3,2 nie daje rady, ale również iż nie można dawać jej bez czegoś, co zapewni jej sztywność, gdyż w przeciwnym przypadku wiatrówka zmienia się we wiatrrrrówkę - wierzgający na boki generator trzasków.
Skoro nijak nie mogłem uzyskać wystarczającej mocy gdy pakowałem jedną sprężynę, co martwiło mnie bardzo, dlatego musiałem skorzystać z mądrych rozwiązań stosowanych gdzie indziej.
Na kolei jak nie ma się lokomotywy o wystarczającej mocy, to łączy się razem dwie. Jest to tzw. podwójna trakcja. Zatem właśnie to mam na myśli dając dwie sprężyny – jedną w drugą.
Ponadto zauważcie że gotuję dwa bimbry na jednym ogniu: oprócz zwiększenia siły druga, wewnętrzna sprężyna działa jak prowadnica tej zewnętrznej! Spirale są nawinięte przeciwnie (większa jest prawoskrętna, mniejsza – lewa) stąd zwoje krzyżują się, i stykając wzajemnie usztywniają, zaś tarcie w miejscach styku wytraca drgania. Oczywiście nie tak doskonale jak w przykładzie opisanym na wstępie posta, ale jest całkiem znośnie.
Powtarzam: jeśli bym znalazł pojedynczego spręża który by wystarczył mi, to drugiej zwijki bym nie dostawiał tylko prowadnice załadował, ale w tym przypadku po prostu nie mam innego wyjścia jak jechać podwójną trakcją, czy jak ktoś woli na dwa baty.
I to jest właśnie polemiczna odpowiedź na pytanie Kolegi Wiatq’a:
Odpowiedź tym mocniejsza, że nie tylko empirycznie sprawdzona (bo system działa i to działa bardzo dobrze) w nędznym Queście, ale widywana także w pewnej znanej marce wyśmienitych niemieckich wiatrówek, o których raczej nikt tu nie napisze że są dziwne…Po co chcesz pakować cokolwiek, szczególnie tak dziwnego jak ta podwójna sprężyna?
Pozdrawiam sprężynowo – Kuc.
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 121
- Rejestracja: 09 lutego 2012, 23:18
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Sprężyna z tak dużym napięciem ( 50 mm ) wstępnym długo nie pociągnie . Możesz uzyskać bez problemu owe 17 j na jednej sprężynie zmieniając prowadnicę na taką ; http://nasze-wiatrowki.pl/files/_s0zmni ... 18_116.jpg
http://nasze-wiatrowki.pl/files/_s0zmni ... 79_251.jpg
Do dziś mam tego Questa i uzyskanie energii 17 j nie ma problemu . Zostaw te podwójne pierdoły a zmień prowadnicę i przy napięciu wstępnym 5 - 25 mm uzyskasz spokojnie 17 j w zależności od rodzaju sprężyny. I jak dobrze spasujesz ową prowadnicę ze sprężyna będziesz mieć miód jak z tym zestawem BSA mając 17 j . Obecnie Quest chodzi na sprężynie gazowej i nie ma wibracji itd co się dzieje ze sprężynami tradycyjnymi . Mało tego ma już ponad 30 paczek przebiegu śrutu jak nie więcej i dalej trzyma 16 ponad j . Jak na foto tradycyjne wytrzymywały maks 4-7 paczek .
http://nasze-wiatrowki.pl/files/_s0zmni ... 79_251.jpg
Do dziś mam tego Questa i uzyskanie energii 17 j nie ma problemu . Zostaw te podwójne pierdoły a zmień prowadnicę i przy napięciu wstępnym 5 - 25 mm uzyskasz spokojnie 17 j w zależności od rodzaju sprężyny. I jak dobrze spasujesz ową prowadnicę ze sprężyna będziesz mieć miód jak z tym zestawem BSA mając 17 j . Obecnie Quest chodzi na sprężynie gazowej i nie ma wibracji itd co się dzieje ze sprężynami tradycyjnymi . Mało tego ma już ponad 30 paczek przebiegu śrutu jak nie więcej i dalej trzyma 16 ponad j . Jak na foto tradycyjne wytrzymywały maks 4-7 paczek .
Ostatnio zmieniony 19 czerwca 2017, 21:45 przez Tao, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 121
- Rejestracja: 09 lutego 2012, 23:18
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
http://zmniejszacz.pl/zdjecie/174/1010961_IMAG0371.jpg
http://zmniejszacz.pl/zdjecie/174/1010959_IMAG0370.jpg
tu dopasowana sprężyna gazowa foto
A jak lubisz smary i sprężyny to zdziałaj taką prowadnicę co trzyma prosto sprężynę do celu ;
Pomysł kolegi Doktora PIO
http://zmniejszacz.pl/zdjecie/174/1010959_IMAG0370.jpg
tu dopasowana sprężyna gazowa foto
A jak lubisz smary i sprężyny to zdziałaj taką prowadnicę co trzyma prosto sprężynę do celu ;
Pomysł kolegi Doktora PIO
Ostatnio zmieniony 19 czerwca 2017, 21:41 przez Tao, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kucyk
- Zarejestrowany użytkownik
- Reactions:
- Posty: 85
- Rejestracja: 11 października 2016, 21:17
- Tematy: 0
- Grupa: Zarejestrowani użytkownicy
Re: Jak moją chinkę celnie strzelać nauczyłem.
Oj, Towarzyszu Tao - spadliście mi z nieba, jak trotyl uchodźcy! Bardzo byłbym wdzięczny za podanie jak nazywa się owy siłownik. W innych wątkach już pytałem o to, ale jakoś nie mogę się dowiedzieć, stąd kalam te zacne forum widokiem podwójnej sprężyny.
W Queście nie tyle narzekałem na sprężynę, ile na jej niestabilność.
Ot przykład z dzisiejszego dnia. Zaczynam z Vśr=259m/s i rozrzutem dV na 12 strzałów 2m/s, zaś po 200 śrutach mam 255m/s i podobne dV. Jak poczekam do jutra to znów będzie podobna jazda.
Rozumie Kolega: pykam sobie i pykam na te 50m, a ten punkt trafienia się tak pomalutku, delikatnie ale wqrwiająco opuszcza. jak dziś na fajrant gdy wiatru nie ma ustawię lunetę, to jutro, jak sprężyna "odpocznie" dziura będzie 2cm wyżej.
To jak Towarzyszu - pomożecie?
W Queście nie tyle narzekałem na sprężynę, ile na jej niestabilność.
Ot przykład z dzisiejszego dnia. Zaczynam z Vśr=259m/s i rozrzutem dV na 12 strzałów 2m/s, zaś po 200 śrutach mam 255m/s i podobne dV. Jak poczekam do jutra to znów będzie podobna jazda.
Rozumie Kolega: pykam sobie i pykam na te 50m, a ten punkt trafienia się tak pomalutku, delikatnie ale wqrwiająco opuszcza. jak dziś na fajrant gdy wiatru nie ma ustawię lunetę, to jutro, jak sprężyna "odpocznie" dziura będzie 2cm wyżej.
To jak Towarzyszu - pomożecie?