Jakis czas temu kupilem celownik optyczny w USA ale troszke wadliwy był no to sie Amerykancom poskarżylem ze tak chwalą a lipę sprzedają. Amerykance fajne chlopaki, czułe na punkcie honoru powiedziały żeby starego nie odsyłać a nowy i tak mi wyślą gratis, no mówię wam koledzy Ameryka - aż się paczki doczekać nie mogłem...
Wesolo mi było do momentu aż paczka przyszła. To że nasze celniki zaglądaja normalna sprawa, że wszystko będzie porozrywane przygotowalem sie psychicznie ale mimo to krew mnie nagła zalała jak lunetę z w garść wzięłem .... ( i tu wszystkich przepraszam a w szczególności kobiety)
To że juz za Jezusa na celników narzekali to wiem ale takich jak te nasze poje...... to na bank nie mieli. Dali takiemu srubokręt a ten z nudów zapewnie wpadł na pomysł żeby odkręcić przednią soczewkę no bo przecież kurna do środka zajrzeć musial jakby przez lunete nie bylo widać. Walka musiała być straszna bo aż stalowe wióry znalazlem tak "gupota" z "technikom" walczyła .... Potem przyszedł drugi pewnie mądry i razem uradzili żeby z boku spróbować jak od przodu sie nie da (jeszcze raz za przeproszeniem to tak jakby mu poradził żeby kobite w ucho dupcz........ a nóz dzieci z tego będą) - efekt urwane i pokiereszowane pokrętło regulacji krzyża. O gazach szlachetnych to pewnie tylko słyszeli i to na okoliczność pobytu w kiblu....
Jako ze technika dobra była, to chyba tylko sobie dla poprawienia humoru na paczce napisali waga przed odprawą 0,97 kg i po odprawie 0,97 znaczy wsio charaszo oddali tak jak wzięli.
Dalej pisać siły juz nie mam idę w ...... koić nerwy....
wyrazy wpółczucia jak znam zycie i nasze reali winnych nie bedzie a ewentualne dochodzenie swoich praw to lata chodzenia po sadach.....
i na tym sie pewnie zakończy niestety ta sprawa chyba ze kolega bedzie bardzo zawziety.
sprawa dosc przerazajaca nawet jak na nasze warunki............
paweł
W obecnych realiach chyba bezpieczniej jest sprowadzac roznosci z wysp. Towary zza oceanu sa mocno trzepane i pozostaje ubezpieczyc przesylke, a i na to nie kazdy sklep sie godzi.
Ad. ......
Właśnie przeprowadziłem krótką rozmowę z moją drugą połową, która właśnie jest celnikiem... he, he.... Pozwolisz, że nie powtórzę jej Twojej opinii...
Z wnioskiem o naprawienie szkody należy zwrócić się do tego urzędu celnego, który dokonywał odprawy. Ale sprawa jest raczej trudna (taki kraj i takie prawo) - należy przedstawić dowody, że zniszczenia lunety dokonali celnicy tego właśnie urzędu a nie np. służby celne USA, pracownicy poczty i czy luneta została wysłana jako sprawna. Trudne.... Wtedy będziesz mógł otrzymać odszkodowanie. Celniczka z którą rozmawiała moja żona twierdzi, że podczas jej pracy słyszała o 2 takich przypadkach i w obydwu nie udowodniono, że to pracownicy polskiego urzędu celnego zniszczyli sprzęt. Takie są nasze realia.
Pozdrawiam
L....
Jeszcze raz bardzo wszystkim dziekuje za uwagi i sugestie. Popytałem też wśród znajomych z Firmy Celnej i otrzymalem zgodne opinie że szanse na uzyskanie/udowodnienie czegokolwiek są minimalne + sprawność naszych sądów = kolejna droga przez mękę.
Tak juz na spokojnie po opadnieciu emocji skalkulowalem to w ten sposób:
1. nie porysowali soczewki.
2. nie wypuścili z niej gazu
3. pokrętło da się naprawić na szczęście nie urwali śruby a jedynie naderwali "pokrętło"
4. pomimo wartości lunety kwalifikującej jej do opłat celnych nie zażądali kasy
Reasumując;
Proszę potraktować mój przypadek jako przestrogę. Stanowczo odradzam przesyłanie czegokolwiek nawet za pomocą ubezpieczonych przesyłek (jestem pewien że takigo rodzaju szkody na bank w USA nie przewidzieli albo nie uwierzą).
Ad. L.... - dzięki że nie powtórzyłeś żonie a swoją drogą moja opinia dotyczy tylko osób które majstrowały przy lunecie.
Paczkę przyniósł listonosz, oddał za pokwitowaniem. Karton oryginalny ale z taśmą poczta polska i stęplem "dopuszczono do obrotu na terenie RP" plus naklejka Urząd Nr . waga przed ocleniem XXX po ocleniu XXX. Na kartonie czytelna plakieta z USA z napisem SCOPE + wartość w $. Z tego co mi wiadomo w USA pokazują przed wyslaniem tego typu sprzętu celnikowi.
Nic tylko współczuć właścicielowi ...
nara
Ostatnio zmieniony 23 lipca 2003, 17:00 przez variag, łącznie zmieniany 1 raz.
OOo jaki miły temat, też miałem wspaniałe przeżycia z nimi.
Traktują każdego jak złodzieja, pani w zwielką mordąprzez telefon się wyżywa jak ją grzecznie się pyta o formalności.
Same miłe wspomnienia.
Wspomnę jeszcze o tym, że jak sięcośraz ocli to potem przy wysyłce do naprawy trzeba robić skomplikowaną procedurę która też kosztuje. Inaczej możemy za tą samą rzecz wracającąz naprawy zapłacić cło i 20 razy, żadne kwity nie pomogą ani potwierdzenia z drugiej strony.
Jeszcze mi nic nie ukradli na razie ale przesyłki są dokładnie trzepane, czasem wręcz zmiażdżone.. i mokre! Jakby wpadły do kałuży. Rewelacja.
Z uwagą przeglądam owy wątek i stwierdzam, że Polska to kraj ... nawet nie wiem jakiego mam użyć słowa, aby określić naszą Ojczyznę. Ach, szkoda pisać.
Mam więc pytanie. Czy luneta zamówiona na www.kalinkaoptics.com będzie dostarczona pod mój adres w takim samym stanie technicznym? Czy ktoś jeszcze miał okazję zamawiać optykę za granicą? I jakie miał przeżycia?
Jestem ciekaw jak cala procedura będzie wyglądać gdy wejdziemy do UE, np. Anglia - Polska, cziekawe czy wszystko nadal będzie tak trzepane na granicach
A tak z ciekawości, co można przemycać w takiej lunecie żeby nie dało się zobaczyć w normalny sposób? Nie znam się na prawie celnym, ale jeśli coś rozbebeszają to chyba powinni poinformować kogoś oprócz babki klozetowej(jakiś ślad w papierach). Zastanawiam się czy można jako punkt zaczepienia przyjąć że Panowie Celnicy przed i po ingerencji w paczkę wpisali wagę.