Nasz dzien powszedni wyglada pewnie w duzej mierze tak jak dzien zwyczajnej rodziny z malymi dziecmi.abersfelderami pisze:....a jak wyglada Twoj powszedni dzien?
Widac, ze macie niesamowita energie i twarde charaktery, ale zycie w takich warunkach klimatycznych jest na dluzsza mete przygnebiajace, jak sobie z tym radzicie psychicznie, czy macie jakies rozrywki?
Ok, na dzisiaj pytan wystarczy?
Zona jest jeszcze kilka miesiecy na urlopie maciezynskim a ja pracuje na 70% bo chce jej pomoc z dziecmi.
Jak ktos ma lub mial male brzdace w domu to wie mniej wiecej jak to wszystko wyglada.
Dzien zaczyna sie okolo 7 rano i trwa do 20 jak dzieci juz zostana zagonione do lozek.
Wrzaski, smiechy, placze i piski przez minimum 12 godzin na dobe. Dzien w dzien.
Dla mlodych rodzicow pozostaje wiec tak naprawde 2, moze 3 godziny wolnego na przyjemnosci
Roznica pomiedzy nami a normalna, polska rodzina polega na tym, ze my mieszkamy sami w tajdze na pograniczu cywilizacji wiec pewne czynnosci musimy wykonywac samodzielnie bo nikt nas tu nie bedzie obslugiwal.
Poza tym troche oboje strzelamy i elaborujemy.
Z poczatku moja zona tylko strzelala a elaboracja sie nie interesowala.
Ale jakis czas temu zaczela schodzic do piwnicy, do mojego warsztatu zeby popatrzec jak ta cala elaboracja wyglada.
Po jakims czasie oznajmila mi, ze to nie jest nic skomplikowanego i ona tez spokojnie dala by rade skladac amunicje.
No wiec idac za ciosem wylozylem jej niezbedna teorie i zasady bezpieczenstwa, pokazalem obsluge wag, pras, komparatorow, matryc i przyrzadow pomiarowych i posadzilem ja przy stole.
Poczatkowo skladala pod moja kontrola ale bardzo szybko przekonalem sie, ze zona jest w tym bardziej precyzyjna ode mnie.
Zreszta do precyzji ma ona wrodzony talent bo jednym z jej najwiekszych zamilowan jest malowanie obrazow.
Niestety teraz na to czasu nie ma bo zeby malowac to potrzeba miec duzooo czasu.
Na elaboracje potrzeba go znacznie mniej a poza tym bez problemu mozna to porozkladac na raty.
Stanelo wiec na tym, ze ja strzelam raz w tygodniu, o ile warunki meteo pozwalaja a zona co najmniej raz w miesiacu.
Do tego co tydzien cos sie u nas elaboruje i raz ja siedze w warsztacie a ona z dziecmi a raz ja z dziecmi a zona sie relaksuje skladajac naboje.
Poza tym zona chodzi na spacery i czesto z bronia wiec sobie "po drodze" moze pocwiczyc strzelanie.
Poza tym trenuje wtedy tez naszego psa.
Wiem, ze duzo ludzi mysli, ze zycie tu jest bardzo przygnebiajace ale w naszym przypadku to nieprawda.
Jesli ma sie "lesny charakter" i lubi sie nature to tu jest tak duzo do zrobienia, ze nawet na polowe nie starczy czasu.
Nie pamietam zebysmy sie przez te 10 lat kiedykolwiek sie tu nudzili albo mieli jakies depresje.
Ale wiem tez, ze wielu ludzi stad wyjechalo bo faktycznie nie dali rady zniesc trudow zimy i zycia poza cywilizacja.
Tajga weryfikuje ludzkie charaktery i juz pare razy tu bylo tak, ze z pozoru twardy jegomosc wymiekal i rwal z tego miejsca z podkulonym ogonem.
Podsumowujac- tutaj jest wiecej rozrywek jak w duzym miescie - tylko trzeba kochac takie zycie.
A wiec tak:adnikauto pisze:@Syberius
Pisales, ze mieszkacie 120 km od najblizszego miasta o ile dobrze pamietam... czyli jestescie zdani sami na siebie w wielu roznych sytuacjach.... jedno nie daje mi spokoju a mianowicie:
Co i kto udzieli Wam pomocy w "naglym przypadku"... np. zlamana noga, przypadkowe postrzelenie i duzy krwotok, bardzo wysoka goraczka u dziecka, atak serca, itd. .. sa to sytuacje w ktorych reagowac trzeba szybko, liczy sie kazda minuta... syutuacje ktore nie zdarzaja sie na codzien ale.... na kogo mozecie liczyc w takim przypadku i jak szybko jest w stanie dotrzec do Was specjalistyczna pomoc?
Czy koszt przylotu np. helikoptera ratowniczego bedzie pokryty przez Wasze ubezpieczenie?
Szwecja ma dosyc rozbudowane programy socjalne ale jak to konkretnie wyglada/loby w Waszym przypadku?
Jesli mozesz odpowiedziec na forum publicznym bede wdzieczny zapewne nie tylko ja .....
Jestesmy zdani na siebie w wielu przypadkach.
OK, poczte dostarczaja nam do skrzynki przed domem.
Plug tez odsnieza nam droge z tym, ze jest to 3 klasa odsniezania co oznacza, ze on przyjedzie ale nie wiadomo kiedy.
Smieci musimy wywozic sami, mimo ze placimy za smieci tak jak w miescie.
W przypadku naglej potrzeby w takich przypadkach jakie opisales to rusza ambulans z odleglego od 40 km malego szpitala.
Ale oni tam nie maja blokow operacyjnych wiec trzeba wiezc do odleglego o 120 km szpitala w miescie.
Tam jest tez stacja lotniczego pogotowia ratunkowego.
Do nas helikopter ma kilkanascie minut lotu.
Sprawdzone raz w praktyce, kiedy moja zona wymagala pilnej pomocy medycznej.
Helikopter moze spokojnie wyladowac na mojej strzelnicy przed domem - to jest laka o wymiarach 300m na 100m.
Ale jesli pogoda byla by fatalna i drogi byly by zasypane to bylo by kiepsko.
Ewentualnie mozna by jeszcze poprosic o pomoc obrone teryrtorialna. Oni maja na stanie takie wszedolazy.
https://sv.wikipedia.org/wiki/Bandvagn
One pojda w kazda pogode dodatkowo potrafia plywac.
Nawiasem mowiac nasz lokalny Försvarsmakten namawia mnie zebym do nich dolaczyl bo oni pilnie potrzebuje kierowcow tego rodzaju pojazdow a najlepiej jeszcze z medycznym wyksztalceniem.
Koszt pomocy medycznej pokrywa ubezpieczenie, ale za dobe w szpitalu placi sie cos kolo 100SEK.
Z tym, ze jest max poziom powyzej ktorego sie juz nic nie placi, nie pamietam ile on wynosi dokladnie- ale nie jest to jakas astronomiczna suma.
Co do naszej sytuacji to akurat tak sie dobrze sklada, ze jestem z wyksztalcenia ratownikiem medycznym po slupskiej szkole ratownictwa medycznego.
I posiadam w domu podstawowy zestaw lekow ratujacych zycie oraz zestaw narzedzi chirurficznych niezbednych do zaopatrywania silnie krwawiacych ran.
Mam takze laryngoskop, rurki intubacyjne i sporo innych rzeczy.
OK, ale to w razie jak ja bym udzielal pomocy.
Jak to ja bym potrzebowal to bylo by znacznie gorzej- przypominam od czasu do czasu mojej zonie jak to sie wszytko robi ale teoria teoria a praktyka to juz co innego.
No ale jakas nadzieja zawsze jest.
Programy socjalne faktycznie sa ale my jestesmy zdecydowanymi przeciwnikami rozdawnictwa i nie bierzemy udzialu w tego rodzaju imprezach.
Jedyny program w jakim bierzemy udzial to barnbidrag- czyli sa to pieniadze na kazde dziecko wyplacane co miesiac.
To jest lekko ponad 1000 SEK na dziecko.
To jest troszke mniej niz wynosi oplata za przedszkole.
Za dowoz dzieci do przedszkola sa odpowiedzialni rodzice.
Za dowoz do szkoly odpowiedzialna jest gmina i bus szkolny ma obowiazek zjawic sie w najglebszej dziurze w lesie, co niebawem przetestujemy w praktyce- jestem ciekaw ich miny jak wjada w nasza lesna droge a tu pol metra sniegu
Koledzy zza wielkiej wody zamieszczaja bardzo ladne fotografie, az mimo popatrzec na takie klimaty.V@A pisze: Jak bedziesz mial ochote wyskoczyc na narty to zapraszam do nas , tylko moze nie na ten week-end , bo naprawde bys sie przeziebil
( miedzy -40 a -50C na week-end , choc w Montrealu powinno dojsc tylko do -34C - wiec nie tak zle , chyba ze wiatr dowali , bo o 50cm sniegu juz nie wspomne - bylo w poscie wyzej)
Mam pytanie.
Z tego co widze to mamy u siebie podobne warunki meteorologiczne.
Jak radzicie sobie z odsniezaniem swoich terenow?
U nas z poczatku optymistycznie podeszlismy do tego miesniowo:
Bardzo szybko wymieklismy jak pare razy odsniezylismy 30 cm wieczorem a nad ranem znow lezalo 30 cm nowego sniegu.
Kupilismy wiec spalinowa odsniezarke:
Ale ona tez nie dawala sobie za bardzo rady.
W koncu poddalismy sie i sprawilismy sobie ciezszy sprzet.
Teraz mozna odsniezac.
Nie wiedzialem, ze mowicie tam po francusku.abersfelderami pisze:W naturze nic sie nie dzieje bez przyczyny, dlugo myslalem o Twojej sytuacji (dlaczego tak zimno? dlaczego tak cierpicie?) i doszedlem do wniosku, ze jedynym logicznym wytlumaczeniem jest: Bog was karze za mowienie po francusku , albo za zniewiescienie ( przestaliscie bic żony):shame:
Co sie tyczy zniewiescienia to tak jak juz wczesniej napisalem - powojenne pokolenia ida z jakoscia stale w dol...
OK, jutro albo pojutrze dla kolegow gadgeciarzy napisze cos wiecej na temat tego karabinu.
I nie beda to rzeczy przepisywane z ksiazek tylko z mojej wlasnej praktyki mysliwsko elaboracyjnej.
Acha- nozy jeszcze nie fotofrafowalem ale stale o tym pamietam.